KD: FA Cup to tylko część długu
Kenny Dalglish stwierdził, że już zawsze będzie miał dług wobec Liverpoolu, niezależnie od tego czy doprowadzi go dziś do krajowego dubletu, pokonując Chelsea w finale FA Cup. Szkot mógł dodać, że to uczucie towarzyszyło mu jeszcze zanim w lutym zdobył z klubem Carling Cup.
Miało to miejsce w jego pierwszym pełnym sezonie na Anfield, gdzie wrócił zastępując Roya Hodgsona. Ów dług wiąże się ze statusem legendy, jak Dalglish uzyskał w Liverpoolu jako piłkarz i menedżer oraz sposobem, w jaki pożegnał się z the Reds w 1991 roku.
Zdaniem większości, Dalilgish nie jest winny Liverpoolowi nic, zarówno dzięki swojej piłkarskiej karierze, jak i temu, co zrobił po katastrofie na Hillsborough w 1989 roku. Jednakże szkoleniowiec klubu z Merseyside twierdzi, że Puchar Ligi i Puchar Anglii to minimalna spłata.
- Zawsze powtarzałem, że jeśli będę mógł w jakikolwiek sposób pomóc klubowi, będę gotowy. Właśnie to zrobiłem - powiedział Dalglish - Miałem szczęście, że mogłem wrócić. Zabrakło go Royowi, ale nigdy nie da się zadowolić wszystkich.
- Jestem winny klubowi więcej niż on jest winien mi. Zawsze będę to czuł, ponieważ mówimy o Liverpool Football Club, który dał mi wielkie możliwości. Klub jest zawsze ważniejszy od jednostki i ja nie jestem wyjątkiem.
Pod wodzą Dalglisha, Liverpool odnotowuje pełen skrajności sezon sukcesów w krajowych pucharach i klęsk w Premier League. Mimo kosztownej polityki transferowej i letnich wzmocnień, zajmuje obecnie 8. pozycję w tabeli, co utratą stanowiska dyrektora piłkarskiego przypłacił już Damien Comolli. Właściciel John W. Henry i prezes Tom Werner pojawią się na Wembley dziś wieczorem.
- Bardzo chcielibyśmy radzić sobie lepiej w lidze, ale nie można zapominać o występach w pozostałych rozgrywkach - dodaje Dalglish - Jeśli poprawimy grę w Premier League, następny sezon będzie udany. W pucharach pokazujemy się ze znakomitej strony, ale mimo tego nie spełniamy wszystkich oczekiwań. Jest to dla nas rozczarowaniem.
- Zanim zaczniemy oceniać to, co zrobiliśmy, poczekajmy i zobaczmy co stanie się przed końcem sezonu. Powiedzieliśmy tak na samym początku i nie widzę potrzeby zmiany podejścia na trzy mecze przed zakończeniem rozgrywek.
- Po ostatnim spotkaniu usiądziemy i dokonamy analizy. Najpierw zrobimy to we własnym gronie, dopiero potem publicznie.
Poza kontuzjami Lucasa Leivy i Charliego Adama, Dalglish nie musi martwić się o zdrowie swoich podopiecznych. W obecnym sezonie Liverpool pokonał Chelsea dwukrotnie na Stamford Bridge, w lidze i Carling Cup, desygnując do gry trzech środkowych obrońców. Jak mówi Dalglish, tamte występy nie mają wpływu na to, co stanie się na Wembley.
- Chelsea znajduje się teraz w lepszej formie. Nie wydaje mi się, żeby poprzednie wyniki miały znaczenie. Wszystko zależy od dyspozycji w danym dniu.
- Osiągali dobre rezultaty i jak zwykle przy starciach z tak utalentowaną drużyną, potrzebna będzie odrobina szczęścia. Musimy z nimi walczyć. Wiemy, że to dobry zespół, ale my też, gdy gramy na swoim poziomie, nie jesteśmy tacy źli.
Komentarze (4)
Oczywiście wierzę w Naszych! YNWA!