Agger: Nie zagraliśmy zbyt dobrze
Obrońca Liverpoolu Daniel Agger przyznał, że słaba postawa jego zespołu w pierwszej godzinie spotkania była główną przyczyną porażki w finale FA Cup z Chelsea.
The Reds nie prezentowali się najlepiej aż do czasu wprowadzenia na boisko Andy'ego Carrolla w 55. minucie, który pojawił się już przy rezultacie 2:0 po tym, jak bramki zdobyli Ramires i Didier Drogba.
Carroll strzelił bramkę, która pozwoliła jego drużynie powrócić do gry, a następnie cudowna interwencja Petra Cecha uratowała Chelsea przed doprowadzeniem do wyrównania, choć z powtórek telewizyjnych nie można jednoznacznie wywnioskować, czy piłka tak naprawdę przekroczyła linię bramkową.
Jednak Agger przyznał, że Liverpool zapłacił swoją cenę za słaby początek spotkania.
- Nie zagraliśmy wystarczająco dobrze podczas pierwszej godziny gry, dlatego możemy mieć pretensję tylko i wyłącznie do siebie - powiedział Duński obrońca.
- Na pewno nie zaprezentowaliśmy się zbyt dobrze.
- Andy wykonał bardzo dobrą robotę, gdyż po tym, jak wszedł na boisko stwarzał ogromne zagrożenie pod bramką, jednak to nie wystarczyło.
Po meczu rozpoczęła się debata na temat tego, czy uderzenie Carrolla rzeczywiście przekroczyło linię bramkową, jednak Agger powiedział, że nie był na tyle dobrze ustawiony, aby ocenić tą sytuację.
- Nic nie mogę powiedzieć na ten temat, bo znajdowałem się wtedy na drugim końcu boiska, więc pozostawiam ocenę tej sytuacji ludziom, którzy oglądali powtórki w telewizji.
Komentarze (6)
Zagrali bez charakteru, dali się szybko zdominować i co, na cud liczyli?
Reina zagrał mecz życia, niestety ale latem musimy znaleźć jakieś konkretne wzmocnienie na pozycji bramkarza, tyle lat u Nas gra, babole to jego chleb powszedni, nie ma konkurencji jako GK to o czym tu w ogóle mówimy.
Nadal twierdzę żeby zakupić rasowych piłkarzy na oba skrzydła, prawego nie mamy wcale, na lewej Bells i Downing, to już Babel był bardziej skuteczniejszy niż Stu.
Jak to już ktoś napisał, "serce płacze". Nie wiem co to dalej będzie z tym klubem jak Kenny zostanie... Mimo wszystko, YNWA!