Podsumowanie finału
Liverpool nie spełnił oczekiwań swoich fanów i przegrał w finale FA Cup 2:1 z Chelsea. The Reds dopiero w ostatnich 30 minutach stwarzali zagrożenie pod bramką Petra Cecha, a duży wpływ na to miała kapitalna postawa Andy’ego Carrolla, któremu niewiele zabrakło do wyrównania losów spotkania.
Przed spotkaniem wiele mówiło się o tym, że jest to ostatnia szansa Liverpoolu, aby móc nie nazwać tego sezonu wielkim rozczarowaniem, a dla zespołu z Londynu był to pierwszy z dwóch majowych finałów, gdyż 19 maja zmierzą się z Bayernem Monachium na Allianz Arenie w boju o Ligę Mistrzów.
Kenny Dalglish nie zdecydował się wystawić w wyjściowym składzie Andy’ego Carrolla, dając tym samym szansę trójce środkowych pomocników oraz Craigowi Bellamy’emu i Stewartowi Downingowi.
Początek spotkania, jak i również cała pierwsza połowa był spokojny, choć już zaraz po rozpoczęciu gry strzałem z dystansu Pepe Reinę próbował pokonać Didier Drogba, jednak uderzył niecelnie.
W 11. minucie błąd na środku boiska popełnił Jay Spearing, który stracił piłkę, przez co momentalne na wolną pozycję został wypuszczony Ramires, a Jose Enrique i Pepe Reina nie potrafili powstrzymać Brazylijczyka i Chelsea objęła prowadzenie 1:0.
The Reds byli bliscy wyrównania chwilę później po tym, jak groźny strzał w polu karnym oddał Craig Bellamy i piłka zapewne wpadłaby do siatki, gdyby nie skuteczna interwencja Ivanovicia, który zablokował uderzenie Walijczyka.
Podopieczni Kenny’ego Dalglisha starali się odrobić starty w kolejnych minutach, jednak jedyne na co było ich stać, to dośrodkowywanie piłki w pole karne, bądź niecelnie strzały.
Chelsea groźną okazję miała jeszcze przed przerwą, gdy Didier Drogba uderzył z dystansu tuż obok bramki Pepe Reiny.
Do przerwy wynik nie uległ już zmianie i bramka zdobyta przez Ramiresa w 11. minucie dawała prowadzenie zespołowi z Londynu.
Po wznowieniu gry w drugiej połowie postawa Liverpoolu nie uległa znaczącej poprawie, przez co w 52. minucie spotkania Chelsea strzeliła kolejną bramkę. Ponownie część winy za stratę bramki ponosi Jay Spearing, który dał się łatwo ograć przez Franka Lamparda, a następnie podanie w polu karnym od reprezentanta Anglii otrzymał Didier Drogba i płaskim strzałem umieścił piłkę w siatce.
Trzy minuty później nastąpił bardzo ważny moment dla the Reds, gdyż na boisku pojawił się Andy Carroll, który zastąpił słabo spisującego się Jaya Spearinga.
Rosły napastnik Liverpoolu od razu po pojawieniu się na murawie swoją grą zaczął pozytywnie wpływać na postawę zespołu, który z czasem stwarzał coraz większe zagrożenie pod bramką przeciwnika.
W 64. minucie odżyła nadzieja Liverpoolu na zwycięstwo w tym spotkaniu po tym, jak efektowną bramkę zdobył wcześniej wspomniany Andy Carroll. Napastnik the Reds otrzymał futbolówkę w polu karnym, następnie w kapitalny sposób poradził sobie z Johnem Terrym i mocnym strzałem trafił do siatki Petra Cecha.
Kolejną okazję do zdobycia bramki miał Steven Gerrard, który znalazł się w całkiem niezłej sytuacji po tym, jak piłkę głową zgrał mu Andy Carroll, jednak kapitan Liverpoolu uderzył nad poprzeczką.
Liverpool w dalszym ciągu dążył do wyrównania. Luis Suarez zdecydował się na strzał zza pola karnego i był bliski szczęścia, ale dobrze w bramce Chelsea tego dnia spisywał się Petr Cech, który wybił piłkę na rzut rożny.
W 82. minucie miała miejsce najbardziej kontrowersyjna sytuacja w całym spotkaniu. Luis Suarez w idealny sposób dograł piłkę na głowę Andy’ego Carrolla, który oddał strzał na bramkę Petra Cecha, po czym wszyscy fani the Reds, jak i również zawodnicy zaczęli się cieszyć z wyrównania, ale arbiter Phil Dowd uznał, że piłka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej.
W ostatnich minutach podopieczni Kenny’ego Dalglisha desperacko starali się doprowadzić do dogrywki, jednak defensywa Chelsea nie dała się sforsować i ze zwycięstwa mógł się cieszyć zespół z Londynu, dla którego był to już siódmy triumf w rozgrywkach FA Cup.
Komentarze (1)