Wysocy napastnicy do lamusa?
Futbol, podobnie jak każdy aspekt życia podlega ciągłej ewolucji, permanentnemu adaptowaniu się do nowych warunków w celu zdobycia przewagi nad innymi. Najlepiej pokazuje to nastawienie zespołów szukających źródeł sukcesu w bezlitosnym wykorzystywaniu błędów rywali.
Czołowe drużyny zmieniają rolę napastnika na boisku. Potężny 'target-man' powoli acz systematycznie przechodzi do lamusa, ponieważ nowe systemy gry czynią jego umiejętności mniej efektywnymi. Proces ten obrazują przykłady Andy'ego Carrolla i Edina Dżeko, którzy z różnych powodów zanotowali słabe sezony.
Tradycjonaliści mogą czuć się zawiedzeni, ale dni par napastników na zasadzie 'duży i mały' wydają się być policzone. Najlepsze zespoły przeobrażają swoje formacje coraz dalej i dalej od 4-4-2. To ustawienie niegdyś święciło wielkie triumfy podobnie jak występujące w nim duety – Kevin Keegan i John Toshack w Liverpoolu czy Peter Crouch i Jermain Defoe w Portsmouth. Zespoły w których grali potrafiły mocno przycisnąć przeciwnika wykorzystując bezpośredni i fizyczny styl piłki nożnej. Tym niemniej menedżerowie zaczęli odchodzić od 4-4-2 i stosować systemy z jednym napastnikiem, gdzie działa on zarówno ze wsparciem skrzydłowych jak i bez niego, w pojedynkę terroryzując linię obrony. 'Target-man' nie pasował do żadnej z tych koncepcji.
Napastnik tego typu zazwyczaj ma powyżej 180 cm wzrostu, co czyni go niezwykle efektywnym w powietrznych pojedynkach. Jest również wystarczająco silny aby opędzać się od przeciwników. Tacy zawodnicy są wystawiani na napad aby fizycznie walczyć z obrońcami o wysokie piłki, pozwalając swojej drużynie na szybkie przejście od obrony do ataku. Zazwyczaj formacja na boisku zakłada obecność dwóch graczy z przodu, dzięki temu mniej mobilny wysoki napastnik ma zapewnione natychmiastowe, stałe wsparcie. Zapobiega to szybkiej utracie piłki, a także konieczności wykonywania ryzykownych podań.
W dzisiejszych czasach ustawienie z dwoma napastnikami staje się coraz bardziej rzadkie, ponieważ korzyści posiadania pięcioosobowej pomocy, lub kontynentalnej wersji 4-3-3 są ogromne. To podejście warunkuje nowe zadania napastnika – musi być wszechstronny, ciągle szukać luk w linii obrony i prostopadłych podań, wprowadzać wspierających go graczy do gry, a także radzić sobie z kryjącymi go obrońcami. 'Target-man' taki jak Andy Carroll nie jest przystosowany do wyżej wymienionych ról, brak mobilności sprawia, że jest nieefektywny i nieporadny. Przyczynia się to do względnie szybkiej utraty piłki.
Występy tak mocnych drużyn jak Barcelona dowiodły, że silny gracz w ataku nie jest koniecznie potrzebny. Ich atakujące trio Lionel Messi- Alexis Sanchez - David Villa (gdy jest zdrowy) nie słynie z fizycznego podejścia do gry. Za to ich styl stał się inspiracją dla najlepszych klubów Europy: przejąć piłkę i utrzymać posiadanie a następnie systematycznie łamać obronę przeciwnika. Nie wszyscy mają wystarczające umiejętności aby stosować ten system tak efektownie jak Katalończycy, ale wiele zespołów systematycznie zbliża się do niego, stosując podobne ustawienie na boisku i ograniczając długie piłki.
Trzema najlepszymi przykładami 'target-manów' w Premier League są wspomniani wcześniej Carroll, Edin Dżeko oraz Peter Crouch. Tylko ostatniemu z nich udało się zaliczyć dobry sezon. Dżeko z Manchesteru City przechodził trudne chwile w zespole, ponieważ jego styl gry nie pasował do wizji płynnego futbolu jaką prezentował Roberto Mancini. Wolał on wystawiać Sergio Aguero, Mario Balotelliego i ostatnio Carlosa Teveza, wszyscy ci gracze byli preferowani ponad Bośniaka ze względu na ich wielowymiarowość i mobilność. Carroll zmagał się z trudnościami w Liverpoolu w wyniku braku pewności siebie, ale także systemu gry zogniskowanego wokół Luisa Suareza. Urugwajczyk operuje piłką przy nodze z niezwykłą łatwością, mogąc bez problemu mijać kolejnych obrońców. Obecność Carrolla na boisku nie zmienia systemu gry nastawionego na Luisa Suareza, co sprawia, że młody Anglik wydaje się być zagubiony. Peter Crouch jest za to przykładem skutecznego napastnika czyniącego użytek z długich piłek za sprawą specyficznego systemu gry Stoke City, który jest mu podporządkowany. Wykorzystuje on jego silne punkty – stałe fragmenty gry, dalekie wrzuty z autu, dośrodkowania skierowane w pole karne są znakiem firmowym 'The Potters'. Gracz postury Croucha czerpie z tego wymierne korzyści, zapewaniając swoim pracodawcom ze środka tabeli 10 ligowych bramek w tym sezonie.
Największą wadą 'target-mana' jest łatwość z jaką można odebrać mu piłkę. W nowoczesnym futbolu utrzymywanie posiadania jest coraz ważniejsze. Tymczasem oczywisty cel na końcu boiska sprawia, że obrońcy i pomocnicy są kuszeni wizją łatwych rozwiązań dogrywając mu górną piłkę. Dziewięć na dziesięć przypadków kończy się stratą piłki, ponieważ przed krytym napastnikiem stoi ciężkie zadanie przechwycenia i odegrania piłki do kolegi. Jego niepowodzenie oznacza oddanie posiadania drużynie przeciwnej, a atak błyskawicznie zamienia się w obronę.
Mimo że wysocy napastnicy są powoli wypierani z nowoczesnej piłki ich rola na boisku nie jest całkowicie bezużyteczna, zwłaszcza podczas gonienia wyniku w ostatniej fazie meczu, kiedy korzyści z bezpośredniego futbolu są oczywiste. Piłkarze jak Dżeko i Carroll mogą bardzo pomóc swoim trenerom w takich sytuacjach, pozwalając drużynie utrzymać ciągły nacisk na rywala, który musi się cofnąć i walczyć o utrzymanie wyniku.
Podobnie jak niegdyś dinozaury, wysocy napastnicy powoli zbliżają się do krawędzi wymarcia. Postępująca ewolucja nowoczesnego futbolu coraz częściej nie pozwala im egzystować. Nadszedł czas, aby staromodni napastnicy dostosowali się do wymogów współczesności nim będzie za późno.
Alex Hams
Komentarze (10)
Barcelona, stawiana tu za wzór postępowości stawia na zwinność i ruchliwość kosztem siły - i co by nie mówić w ogólnym rachunku wychodzi na tym nienajgorzej. Atakując wraca do początkowej wersji osławionej "piramidy": 1-2-3-4 atakując kurduplami i bardzo często zostawiając z tyłu kurdupli pokroju Mascherano i Puyola. Postępująca miniaturyzacja piłki nożnej, kiedy już wszyscy aby powstrzymać zwinnych napastników rywala będą próbowali wystawiać dorównujących im zwinnością obrońców nie sprawi, że target-mani wyginą - staną się oni idealną kontrą na bandę pokurczów z przeciwnej drużyny.
Tzn. coś takiego stać się może w teorii tam, gdzie zespoły na codzień rywalizują z taką Barceloną. W lidze angielskiej zawsze w obronie grają dryblasy i to się prędko nie zmieni. Gdyby autor pokusił się o rozszerzenie tekstu o klocków takich jak Welbeck, Drogba czy choćby Holt mógłby dojść do wniosku, że dinozaury mają się całkiem dobrze.
Co tu dużo mówić, Robin van Persie - najlepszy napastnik PL wg wikipedii mierzy 188cm na moje oko pewnie z 2 cm niższy ale to już szczegóły. Dziękuję, dobranoc.
Wysocy napastnicy są potrzebni i na pewno będą wykorzystywani, chodzi o to, że nowoczesna piłka ich nie potrzebuje w takim stopniu jak 'dawna piłka', zwłascza jeśli zaakcentujemy gwizdanie przez sędziów zbyt mocnej gry ciałem Czy Silva/Nasri poradziłby sobie w lidze angielskiej 30 lat temu ?
Zachęcam do dyskusji bo temat jest ciekawy :)
Moim zdaniem za parę lat znowu będzie zapotrzebowanie na traget manów, a wzrost i siła będzie cennym atutem.