Przyszłość Dalglisha wciąż niejasna
Kenny Dalglish znalazł się w stanie niepewności po tym, jak bezpośrednie rozmowy z Fenway Sports Group (FSG) zakończyły się bez potwierdzenia ze strony właścicieli, że będzie on kontynuował pracę na stanowisku menedżera Liverpoolu w następnym sezonie - pisze Tony Barrett w jutrzejszym wydaniu The Times.
Dalglish poleciał w poniedziałek do Bostonu, a razem z nim jego asystent Steve Clarke, aby kontynuować ocenę sezonu Liverpoolu. Tymczasem już we wtorek rano powrócił nie otrzymując w zamian żadnych wyjaśnień lub gwarancji zachowania posady.
Rozmowy, w których uczestniczyli John W. Henry i Tom Werner, zakończyły się w ciągu kilku godzin, natomiast Dalglish wyleciał z portu lotniczego Londyn-Heathrow do Bostonu, po czym wrócił w niecały dzień przed udaniem się na wcześniej zaplanowany urlop z rodziną.
Zaplanowane spotkanie odbyło się na prośbę Dalglisha, jednak wywołało ono kolejne spekulacje, że 61-latek zapłaci ogromną cenę za słabe występy Liverpoolu w angielskiej Premier League, tracąc swoją pracę.
Przedstawiciele klubu odmówili wyciągania wniosków w tej sprawie, ponieważ Henry i Werner kontynuują swoje obrady. Jest sprawą oczywistą, że nawet jeśli Dalglish otrzyma poparcie właścicieli klubu, postawione zostaną warunki, nie zaś nieograniczony kredyt zaufania.
Firma inwestycyjna FSG musi zdecydować, czy podziela przekonanie, że Dalglish jest w stanie odmienić losy, gdyż oczekiwana jest zmiana na lepsze w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Wśród tych rozważań szczególna uwaga jest zwrócona na kwestię, czy powierzenie władzy Szkotowi w zakresie rekrutacji zawodników zaprocentuje podczas najbliższego okienka transferowego. Zaakceptowano bowiem to, że dalsze inwestycje w skład Liverpoolu są konieczne latem tego roku.
Wady polityki transferowej Liverpoolu w minionym roku kosztowały już Damiena Comolliego utratę pracy na stanowisku dyrektora ds. piłki nożnej. Francuz został odwołany w zeszłym miesiącu, głównie z powodu przekonania w szeregach FSG, że Andy Carroll, Jordan Henderson i Stewart Downing kosztowali zbyt wiele.
Henry i Werner pragną zrobić wszystko, co w ich mocy, aby zapewnić, że Liverpool wyciągnie większą wartość na rynku transferowym tego lata. Los Dalglisha zależy w dużej mierze od tego, czy jego pracodawcy są skłonni ponownie udzielić mu poparcia.
W rezultacie, decyzja zarządu sprowadzać się będzie do udzielenia wotum zaufania menedżerowi, którego - po pierwsze - nigdy nie zamierzano zatrudniać, a następnie zdymisjonować zaledwie po 17 miesiącach u władzy. Przegląd sezonu ma potrwać kilka tygodni, chociaż powszechne przekonanie mówi, że Henry i Werner chcą wyjaśnić pozycję menedżera w możliwie najkrótszym czasie, zwłaszcza, że 1 czerwca zaczyna się okres transferowy.
Mając świadomość, że jest to drażliwy temat dla kibiców, FSG zdaje sobie sprawę, że sposób, w jaki upora się z pozycją menedżera, przyczyni się walnie do określenia, czy miesiąc miodowy, który rozpoczął się w dniu przejęcia klubu, należy już do przeszłości.
Pomimo trudności Liverpoolu w Premier League w ubiegłym sezonie, Dalglish pozostaje jedną z najbardziej czczonych postaci w społeczności fanów Liverpoolu i najprawdopodobniej pojawią się głośne protesty, jeśli zapanuje przekonanie, że legenda Anfield nie jest traktowana z szacunkiem i godnością, na którą zasługuje. Wątpliwości, które otaczają Dalglisha, a także nadciągające okienko transferowe, rzucaj więcej światła na to, jak słabym punktem jest struktura, co z kolei stanowi zagrożenie dla Liverpoolu, który stara się odmienić swoje losy.
Poszukiwania dyrektora generalnego niedawno zostały wznowione po tym, jak przerwano je rok temu, jednakże zarząd dołożył się do niestabilności, pozbywając się zarówno Comolliego, jak i dyrektora ds. komunikacji Iana Cottona i nie będąc w stanie od razu zatrudnić następców.
FSG ponadto szuka też rozwiązania w sprawie długotrwałej sagi związanej z nowym stadionem Liverpoolu, jednak decyzja nie wydaje się być kwestią bliskiej przyszłości.
Tony Barrett
Komentarze (26)
opowiedz lepiej ludziom jak widziałeś ostatniego mistrza LFC pod wodzą Dalglisha i dlatego wiesz na co Kennyego stać.
P.S. Masz już 40 kę czy tuż tuż???
Proszę spojrzeć na moją wypowiedź w lustrzanym odbiciu..Albo poczytaj moje wcześniejsze komentarze...
City z Szejkiem i wielką kasą na czele też nie od razu wskoczyło do Top 4, najpierw było 10 msc. potem 5, 3 i mistrz. Gdybyśmy zajęli 5 msc. w lidze bylibyście bardziej zadowoleni niż teraz, z 8 msc.? Rozumiem, że jesteśmy za Evertonem, ale wygraliśmy z nimi chyba wszystkie mecze w tym sezonie.
Dalglish nie ma dosłownie nic na swoją obronę. Od początku sezonu naszą gra nie uległa żadnej poprawie, ba, cofamy się w rozwoju, co pokazuje, na jakim poziomie stoi warsztat trenerski tego nieudacznika. Nie mówcie mi że nie mam szacunku do jego osoby. Czuje ogromny respekt do Dalglisha z lat 80' który prowadził nas do kolejnych sukcesów, jednak ten Kenny, który ośmiesza się na co drugiej konferencji prasowej, sprowadza odpadki ze spadkowiczow i płaci 20 milionów za człowieka który przez cały sezon nie zaliczył nawet asysty, o bramkach nie wspominając, i kompromituje klub na każdym kroku, dzięki czemu staliśmy się obiektem kpin kibiców z całej Angli nie zasługuje na szacunek. To człowiek który pociągnie nas na samo dno. Jestem tego niemal pewien. Powtarzam, Dalglish nie ma NIC na swoją obronę (zdobycie cc to żaden powód by zatrzymać go na stałe). Po tak beznadziejnych sezonie ŻADEN trener nie zachowałby posady. Legenda niech zostanie legendą. W trenerce nie ma czego szukać. KENNY OUT.
Przepraszam za błędy. Piszę z telefonu.