Dalglish nie ma się czego wstydzić
Chociaż poprowadził Blackburn do tytułu w 1995 roku, chociaż prowadził też Celtic i Newcastle, jedynym klubem, na którego ławce trenerskiej chciał zasiąść Kenny Dalglish był Liverpool. Długo musiał czekać na swoją szansę.
Nawet kiedy powrócił do klubu w roli ambasadora, jeszcze zanim zastąpił na stanowisku Roya Hodgsona, wciąż oddałby serce i duszę za ten klub, spędzając w nim więcej czasu, niż ktokolwiek inny.
W dowolną niedzielę mogłem do niego zadzwonić, zapytać, gdzie jest, a odpowiedź za każdym razem byłaby taka sama. W Akademii. Był tam bez przerwy.
Jako przyjaciel Kenny’ego jestem naprawdę zdenerwowany, ponieważ wiem dokładnie, ile znaczył dla niego powrót na Anfield.
Będzie zdruzgotany tym, jak to się wszystko skończyło i faktem, że nie będzie miał więcej wpływu na to, co dzieje się w szatni.
To była jedyna praca, jakiej pragnął. Znając go na tyle dobrze mogę z całą pewnością powiedzieć, że Kenny Dalglish nie będzie trenował żadnego innego klubu.
Nie wiem, czy pojawiły się plany powrotu Kenny’ego na stanowisko ambasadora, jednak takie rozwiązanie mogłoby być niezręczne w stosunku do nowego menedżera.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Kenny może być dla właścicieli zbyt wielką legendą, aby pozostawić go w klubie, ponieważ ktokolwiek przyjdzie po nim, w oczach większości osób związanych z klubem i kibiców nie będzie mógł się równać z Dalglishem pod względem zaangażowania i miłości do tego klubu.
Każdy w piłce nożnej rozumie, że czas stał się luksusem, jednak wiele osób uważało, że Dalglish zasłużył na co najmniej następny rok za sterami.
Kiedy przejął stanowisko w styczniu zeszłego roku, klub był pod wieloma względami na kolanach i Kenny był zachwycony mogąc znów pomóc Liverpool Football Club.
Odrodzenie zespołu było widoczne jak na dłoni w drugiej połowie sezonu i mało brakowało, a Liverpool grałby w europejskich pucharach. Chociaż celem na zakończony właśnie sezon była kwalifikacja do Ligi Mistrzów, zdobycie pierwszego pucharu od sześciu lat w postaci Carling Cup również jest niezwykle ważne.
Kenny zdawał sobie sprawę, że udział w najlepszych europejskich rozgrywkach jest kluczowy dla klubu i właścicieli. Wierzył jednocześnie, że wywalczenie trofeum będzie równie ważne w celu pokazania dobrego kierunku, w którym rozwija się LFC pod jego wodzą.
Kiedy zdobywasz puchar, może być to odskocznia do znacznie większych sukcesów. Nie mogę sobie wyobrazić, żeby właściciele zachowali się tak samo, gdyby udało się wygrać także FA Cup.
Jak można pozbyć się trenera, który zdobył dwa trofea w swoim pierwszym pełnym sezonie? Gdyby strzał Andy’ego Carrolla został uznany jako gol, być może Liverpool wygrałby dwie z trzech rozgrywek, w jakich brał udział w tym sezonie, co na pewno pozwoliłoby z optymizmem wyczekiwać początku następnego sezonu.
Sam fakt, że właściciele nie chcieli wypowiadać się na temat przyszłości Kenny’ego po przegranym finale na Wembley zwiastował kłopoty.
Myślę, że dopiero kilka dni temu niektórzy zaczęli się orientować, co może się stać. Panowało ogólne przekonanie, że Dalglish zrobił wystarczająco, aby ugrać u swoich szefów kolejny rok pracy nad ich wspólnym projektem.
Gdyby włodarze klubu stanęli za Dalglishem, pozwolili mu uzupełnić skład kilkoma nowymi twarzami, Kenny mógłby z większą pewnością pracować nad progresem swojej drużyny.
Moje obawy dotyczą możliwości zatrzymania w klubie kluczowych graczy teraz, po odejściu Dalglisha. Moim zdaniem, tacy piłkarze jak Luis Suárez, Pepe Reina, Martin Skrtel czy Daniel Agger woleliby zostać w Liverpoolu pod wodzą Dalglisha bardziej, niż kogokolwiek innego.
Przez cały sezon mogliśmy obserwować, jak zawodnicy w stu procentach popierają swojego trenera. Odejście takiej osoby zawsze prowadzi do niepewności i zagubienia.
Do właścicieli należy teraz szybkie znalezienie następcy, zidentyfikowanie potrzebnych wzmocnień oraz zatrzymanie najważniejszych zawodników w klubie, ponieważ do następnego sezonu zostało zaledwie 10 tygodni.
Dokonując tej zmiany, FSG musi postawić wysoko poprzeczkę i dać jasno do zrozumienia, że celem nowego trenera jest wprowadzenie klubu z powrotem do Champions League.
Kenny zdobył trofeum i zakończył sezon na ósmym miejscu. Co zrobimy za 12 miesięcy, jeśli nowy menedżer zakończy ligę na 7. miejscu i nie będzie miał zdobytego pucharu, aby bronić swojej pozycji?
Liverpool poszukuje teraz czwartego trenera w ciągu dwóch lat. Po tym, jak Kenny podzielił los Rafy Beniteza i Roya Hodgsona, właściciele muszą być bardzo ostrożni, a jednocześnie dokonać najlepszego wyboru.
Jeżeli szukasz stabilizacji, nie możesz co roku wymieniać kluczowych postaci w klubie.
Kenny nie będzie żałował, że nie udało mu się zdobyć miejsca w lidze premiowanego kwalifikacjami do Champions League. Patrząc wstecz, na swój drugi pobyt na ławce trenerskiej Liverpoolu, będzie widział klub w kryzysie, który udało mu się uspokoić podczas sztormu oraz smak sukcesu, który przywrócił Liverpoolowi prowadząc go do pierwszego od sześciu lat trofeum.
Alan Hansen
Komentarze (3)
A już gadanie, że gdyby sędzia uznał bramkę Carrolla z finału FA Cup to Kenny by został jest niedorzeczne. Ten mecz przegraliśmy w 100% zasłużenie po kolejnej taktycznej wpadce Dalglisha.
Legendą jest wielką, ale niektórzy chyba teraz przesadzają z formułowaniem swoich opinii. Nikt nie bał się krytykować Hodgsona, bo były ku temu powody. Teraz robi się wszystko, żeby nie naruszyć legendy. Tylko, że nikt nie ma zamiaru negować wielkości Dalglisha i jego znaczenia dla klubu. Po prostu był trenerem Liverpoolu i ocenia się jego pracę. Wiem, że kocha ten klub i się o niego troszczy, ale źle go prowadził przez rok i zasłużył na to zwolnienie. Ku rozpaczy chyba wszystkich kibiców.