Villas-Boas gotowy na rozmowy
André Villas-Boas stwierdził, że potrzebuje pewności, iż stanowisko menadżera Liverpoolu jest dla niego odpowiednią okazją, co jest sprzeczne z sugestiami, iż jest on zdesperowany, by przejąć rolę po Kennym Dalglishu.
Poszukiwania nowego menadżera nabierają tempa, dlatego oczekuje się, że Liverpool przeprowadzi w tym tygodniu rozmowy z Villasem-Boasem. Wygląda jednak na to, iż nie tylko on będzie musiał zrobić na klubie wrażenie, ale także klub będzie musiał walczyć o usługi 34-letniego Portugalczyka.
Mając świadomość tego, że jego reputacja ucierpiała podczas ośmiu miesięcy na stanowisku Chelsea, Villas-Boas postanowił zrobić wszystko co w jego mocy, by mieć pewność, że kolejny krok w jego karierze będzie właściwy. Mimo, iż Liverpool stanowi dla niego wystarczająco atrakcyjną propozycję, by wysłuchać tego co Fenway Sports Group (FSG - właściciele klubu) mają do powiedzenia, wygląda na to, że twierdzenie, iż przyjąłby pracę, gdyby mu ją tylko zaoferowano, jest mocno przesadzone.
W rozmowie przed wczorajszym finałem Pucharu Portugalii, rozegranym między Académicą a Sportingiem Lizbona, Villas-Boas skorzystał z okazji, by pogratulować Chelsea zwycięstwa w Lidze Mistrzów, przy okazji mówiąc, że jeszcze nie zdecydował, jaka oferta będzie dla niego właściwa.
- Zwycięstwo w Lidze Mistrzów jest największą nagrodą - powiedział - Gratuluje Roberto di Matteo oraz piłkarzom. Ciągle zastanawiam się nad wyborem i do podjęcia decyzji potrzebuję czasu.
Liverpool uzyskał zgodę na rozmowy z Roberto Martínezem, w sprawie możliwości uczynienia go trzecim menadżerem w ciągu niecałych dwu lat. Dyskusja ma się jednak dopiero rozpocząć, a wiadomo, że Martínez dzisiaj opuszcza Wielką Brytanię, by udać się na rodzinne wakacje.
Mając na uwadze informacje z Francji, które sugerują, że Didier Deschamps nie ma ochoty być brany pod uwagę, ponieważ jest zadowolony ze swego pobytu w Marsylii, wygląda na to, że prowadzone przez Liverpool poszukiwania nowego menadżera, dalekie są od właściwego zakończenia.
W świetle trwającej niepewności, wielu piłkarzy Liverpoolu szuka zapewnień związanych z nadchodzącą przyszłością. Przewodzi im Dirk Kuyt, który jest gotowy przemyśleć ponownie decyzje o opuszczeniu klubu latem, jeśli nowy menadżer będzie chciał zaoferować mu regularne występy. Holenderski napastnik jest sfrustrowany swą rolą w Liverpoolu i był gotowy, by rozważyć oferty z klubów z poza Wysp Brytyjskich, zaraz po otwarciu okienka transferowego, które ma miejsce 1 lipca. Jednak odejście Dalglisha zachęciło Kuyta, by poczekać do przybycia nowego menadżera, zanim zacznie wprowadzać w życie plany związane z przeprowadzką.
- Mam nadzieję, że zostanę w Liverpoolu - powiedział Kuyt - Kiedy Dalglish był menadżerem, miałem wrażenie, że nie pozwoli mi zacząć grać na początku następnego sezonu. Teraz musimy poczekać i zobaczyć co będzie. Nie wiem, co Liverpool zrobi ze stanowiskiem menadżera.
Martin Skrtel i Daniel Agger także prowadzą negocjacje dotyczące nowych kontraktów, które prowadzone są przez Iana Ayre'a, dyrektora zarządzającego.
Tony Barrett
Komentarze (36)
Nigdy, ale to nigdy nie wybiera się Legendy na managera. Wiadomo że zyska dużo resperktu wśród kibiców.
Pełen szacunek dla Kenny'ego, ale niech piłką nożną i klubem zajmie się ktoś inny, kto zna się na współczesnej piłce. Dajmy chajs i wiarę a Andre.
Legenda i synonim.. proste, bez dwóch zdań! ale co poza tym? Szacunek? owszem. Historią nikt niczego nie wygrał, uwierz :) ufam ze nowy manager przyniesie nową siłę.
"Kilka słabszych występów, Andre chyba za agresywnie chciał się wprowadzić do zespołu."
Większość problemów AVB zaczęło się po tym jak odsunął Anelkę oraz Alexa od pierwszej drużyny do rezerw. Jakby nie było to był dotkliwy/poniżej pasa cios dla tych zawodników. Dodatkowo Francuz był bardzo lubiany przez resztę drużyny. Oczywiście dopóki nie zajmował pierwszego składu Drogbie (wtedy delikatnie mówiąc panu z WKS zaczęło lekko odbijać), ale to już czasy Scolariego :P
Zresztą nie ma czego zepsuć w Liverpool'u rewolucja już tutaj trwa wystarczy kilka dobrych decyzji, człowieka z dużą wiedzą taktyczną, ambitnego, który ma coś do udowodnienia, aby przywrócić świetność temu klubowi.
To wielki trener.
W Benitezie widzę na + taktykę oraz niektóre transfery. Ale chyba nikt nie chce by jakiś piłkarz od nas odszedł przez konflikt z trenerem.
Nie jestem wielkim fanem powrotu Beniteza ale come on, nie upraszczajmy 6 lat pracy Hiszpana w tym klubie do jednego meczu, a właściwie jego drugiej połowy i dogrywki. System szkolenia młodzieży i szkielet drużyny to jego dzieło. Czyja kontuzja bolałaby zespół najbardziej? Podejrzewam, że kogoś z grona Agger, Skrtel, Lucas, Gerrard, Suarez - 3/5 tego klucza to Rafa, dorzućmy Reinę który miał słabszą formę, ale wciąż jest świetnym bramkarzem i mamy 4/6, a i to kim stał się Gerro to w dużej mierze robota pracy wykonanej przez Rafę.
Jestem mu wdzięczny za to ,że kupił nam tak świetną parę stoperów, że dzięki niemu Lucas jest takim zawodnikiem. Ale nie możemy żyć tylko przeszłością. A Benitez do niej należy.
Chodzi mi to, że Rafa to nie jest żaden cudotwórcą, a tutaj nagle zapomniano o jego wadach i widzi się tylko zalety.
To dobry trener, ale nie uczy się na błędach nie wyciąga wniosków i jest strasznie uparty.
Lyzwa7 - nikt nie mówi że Rafa był bez wad - pamiętam że sam sie wielokrotnie drapałem po głowie po jego decyzjach, ale koniec końców, wyniki były godne tego klubu, w przeciwieństwie do obecnej sytuacji... No i dla mnie odstawał od reszty dzięki swojej charyzmie, słynna jazda po Fergusonie - priceless :)
Miło że jeszcze kilku czerwonych braci potrafi trzeźwo spojrzeć na temat :)
Ale pewna analogia jest. Liverpool przy Rafie zanotował dobry czas, ale potem zaczął lecieć w dół. W Interze nawet jeżeli stracił część zawodników przez kontuzje nie został z niczym. Moim zdaniem jest trenerem który mógł coś zawojować parę lat temu. Futbol ciągle się zmienia, a starego psa nie nauczysz nowych sztuczek, szczególnie kiedy ma swoje nawyki.