Porażki gwiazd w Azji
Nadzieje Liverpoolu na udany turniej Masters w Tajlandii organizowanego przez Standard Chartered spaliły na panewce, kiedy gwiazdy poległy w niedzielny wieczór.
Tysiące kibiców Czerwonych zasiadło na Impact Arena, by kibicować drużynie FC Masters prowadzonej przez Johna Barnesa.
Pomimo wspaniałych goli strzelonych przez Juliana Dicksa i Robbiego Fowlera, zespół ten przegrał 3 spotkania.
Spotkanie otwarcia z zespołem All-Stars Tajlandii przegrali 2-4. Przeciwnik prowadził do przerwy już trzema bramkami po hattricku Zico. Gole Phil Babba i Marka Waltersa dały jeszcze nadzieje, ale ostatnie słowo należało do ekipy Tajlandii.
Podobna historia przydarzyła się w drugiej konfrontacji przeciwko Manchesterowi United prowadzonemu przez Viva Andersona, Andy'ego Cole'a i Davida Maya. Diabły prowadziły 4-1 po pierwszej połowie, hattrick Fowlera doprowadził do remisu, jednak decydujące trafienie padło łupem United triumfujących 5-4.
W meczu na otarcie łez Liverpool zmierzył się z juniorami z EPL All-Stars, przegrywając 2-3, po dwóch golach Fowlera.
Turniej ostatecznie wygrał zespół gwiazd Tajlandii, który swą wyższość musiał pokazać dopiero w serii rzutów karnych.
- Zawsze, gdy przywdziewasz koszulkę Liverpoolu, chcesz zwyciężać, ale tym razem nam się nie powiodło - powiedział Phil Babb.
- Robbie strzelił kilka wspaniałych bramek i jest tu nawet większym idolem niż w Liverpoolu, więc sądzę, że fani nie byli rozczarowani.
- Wsparcie kibiców wprawiło nas w zdumienie. Cudownie było ich wszystkich spotkać przed całymi rozgrywkami, gdy rozdawaliśmy autografy. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócimy i damy kibicom większe powody do radości - podsumował.
Komentarze (1)