Rodgers w towarzystwie Shankly'ego
Tego weekendu Brendan Rodgers powróci do południowej Walii po swoim pierwszym tygodniu na fotelu menedżerskim w Melwood. Przerwa będzie krótka: Rodgers wróci na Merseyside w następnym tygodniu, już razem z rodziną.
Wrócą tym samym długie wieczory, kiedy to próbuje łączyć szukanie domu z zaliczeniem dobrego startu w planach na okres przygotowawczy do nowego sezonu.
Irlandczyk z Północy uznał Melwood za miejsce ciche i spokojne, kiedy kadra piłkarska i trenerska korzysta z wakacyjnej przerwy. Nie był jednak sam.
Bo Melwood jest miejscem, gdzie historia nie jest po prostu wspomnieniem. Wisi na każdej ścianie, zobrazowana w każdym gabinecie.
Przejdź obok popiersia Billa Shankly'ego, skieruj się po schodach, gdzie miniesz Puchar Europy i zobaczysz biuro menedżera, a tam za dekorację służy montaż zdjęć. Fotografie poprzedników Rodgersa, Shanksa, Boba Paisleya i innych, wszystkie by dotrzymać obecnemu mieszkańcowi towarzystwa.
Często mówi się o historii jako o ciężarze, a niewiele instytucji ma tak bogatą i kolorową historię, jak Liverpool Football Club, ale Rodgersa to nie zraża.
- Zainspirowany - to była jego jednowyrazowa odpowiedź, gdy oficjalna strona klubu zapytała go, jakie uczucia te przedmioty przypominające przeszłość wyzwalają.
- Poczułem się tym bardzo zainspirowany. To fantastyczne i bardzo motywujące dla mnie. Przechodzenie każdego ranka przez drzwi Melwood i oglądanie tego - myślę, że to wspaniałe.
- W moim biurze na górze jest wspaniałe zdjęcie Billa Shankly'ego, Boba Paisleya i innych wielkich menedżerów z tych wszystkich lat. Dla młodego menedżera, jak ja, jest to wielka inspiracja.
- Klub jest inspirujący, dlatego tutaj jestem. Historia klubu czyni go jednym z najlepszych w światowej piłce. Jest rozpoznawalny na całym świecie. Kibice są rozpoznawalni na całym świecie.
- Czekam, aż będę mógł pomóc im w czerpaniu z klubu dumy i mam nadzieję, że z czasem, przez akcje na boisku i zaangażowanie poza nim, możemy uczynić ich dumnymi.
- Nie ma wielu klubów klasy światowej, a ten jest nim bez dwóch zdań.
Rodgers został ogłoszony menedżerem Liverpoolu dwa tygodnie temu.
Przed spotkaniem z prasą miał obserwować kadrę Hiszpanii na zgrupowaniu treningowym, ale strona Vicente del Bosque zmieniła swoje plany i Rodgers nie mógł do nich dołączyć.
Ostatni tydzień spędził w Melwood, po tym, jak odbył z rodziną wcześniej planowane wakacje.
A więc czy 39-latek miał czas, by oszacować rozmiar zadania, które odziedziczył?
- Jest ogromny - stwierdził. - Ale właśnie dlatego tu przyszedłem. Rozmiar klubu mnie nie zniechęca. To jeden z największych klubów na świecie, ale czuję się tu komfortowo i spokojnie. Dotychczas otrzymałem od pracowników i mieszkańców Liverpoolu wspaniałe przyjęcie.
- Zaczyna się nowy cykl i jest piekielnie dużo pracy do wykonania - taka jest rzeczywistość. To jest proces i musisz zakasać rękawy i bardzo ciężko pracować. To nie fizyka kwantowa.
- Wzór, który chcę wprowadzić, dotyczy organizacji na boisku i poza nim. Spróbujemy zorganizować klub, aby panowało pragnienie dobra dla klubu i jedna wizja postępu.
Rodgers został zasypany kartkami i wiadomościami, odkąd zastąpił Kenny'ego Dalglisha na stanowisku menedżera i czeka na to, aż zapozna się z fanami i mieszkańcami Merseyside.
- Dostałem wiele kartek od kibiców z całego świata, życzących mi powodzenia i odkąd przybyłem do miasta, byli wspaniali - powiedział.
- Piłka to ich życie, ich pasja i jestem szczęśliwy, reprezentując ich i rozmawiając z nimi, kiedy tylko mogę.
- Nie mógłbym prosić o więcej. Zostałem tu świetnie przyjęty i mam nadzieję, że odpłacę się wygrywając mecze.
- Swansea było wspaniałym miejscem do życia i jesteśmy oczywiście smutni, że musimy je opuszczać, ale wiemy, że przenosimy się to świetnego miasta ze świetnymi ludźmi. Mam nadzieję, że poczujemy ten klimat miejsca, bo to jest bardzo ważne.
- Jest tu też, jak sądzę, wielu Irlandczyków, więc czekam na wkroczenie do tej wspólnoty, bo to wyjątkowe miasto.
Komentarze (1)