Włosi się nie sprawdzili
Po dołączeniu do Liverpoolu, Fabio Borini będzie chciał osiągnąć sukces w miejscu, gdzie jego rodakom do tej pory to się nie udawało. Młody napastnik jest czwartym Włochem, który zagra dla Liverpoolu.
Pierwszy był bramkarz Daniele Padelli, który cieszył się krótkim epizodem na Anfield w 2007 roku.
Rafa Benitez wypożyczył go z Sampdorii, a Padelli wystąpił tylko w jednym meczu, w zremisowanym 2:2 i kończącym ligowe zmagania sezonu 2006/2007 pojedynku z Charltonem. Następnie Włoch powrócił do ojczyzny.
Rok później za 7 milionów funtów z Udinese został sprowadzony Andrea Dossnea, który miał zastąpić na lewej obronie Johna Arne Riise.
Nim odszedł do Napoli w styczniu 2010 roku, Dossena zdołał zaliczyć tylko 31 występów w czerwonej koszulce Liverpoolu. Włoch dostarczył jednak kibicom przynajmniej kilku pamiętnych wspomnień, po wejściach z ławki rezerwowych strzelał bramki Manchesterowi United i Realowi Madryt.
Alberto Aquilani był ostatnim Włochem, który dołączył do Liverpoolu po odejściu do Realu Madryt Xabiego Alonso w sierpniu 2009 roku.
Środkowy pomocnik kosztował 18 milionów funtów, jednak trapiony przez kontuzje nie zdołał zaadoptować się do angielskiej piłki.
Nim został wysłany na roczne wypożyczenie do Juventusu zdobył 2 bramki w 26 występach w sezonie 2009/2010.
Aquilani wrócił na Anfield latem ubiegłego roku, ponieważ Juventus nie zdecydował się zatrzymać Włocha i zagrał dla Czerwonych w dwóch meczach eliminacji Ligi Europy.
Ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Milanie, a część umowy pomiędzy klubami mówiąca o wykupieniu Aquialniego przez Rossonerich nie weszła w życie i Włoch powrócił tego lata do Melwood na przedsezonowy okres przygotowawczy mając przed sobą niejasną przyszłość.
Komentarze (6)
Tak, miał jedną kontuzję, przez którą nie mógł grać przez pół sezonu...
Serio, Aqua to obok Carrolla za 35 mln F najbardziej niedorzeczny transfer w naszej historii - gracz, który był potrzebny na kluczową pozycję, a z góry było wiadomo, że przez długie miesiące nie zagra. Do tego ogromna kwota odstępnego i tygodniówka z kosmosu, mimo, że był wtedy graczem "obiecującym", a nie "światowej klasy". Teraz słychać, że chce zostać, w sumie nie dziwię się, on nie znajdzie klubu, który mu choćby połowę tej kasy będzie chciał płacić.
Zapomniałeś jeszcze dodać Allegriego, który nie chce go w Milanie i Prandellego, który nie powołuje go do kadry...