Clarke o szczegółach odejścia
Steve Clarke, menadżer zespołu West Bromwich Albion, wyjawił, że został zwolniony przez Liverpool. Obecnie jego drużyna przygotowuje się do inauguracyjnego meczu nowego sezonu Barclays Premier League przeciwko drużynie z Merseyside.
W spotkaniu, które wydaje się być jednym z najbardziej oczekiwanych w pierwszym dniu rozgrywek, Clarke, który pełnił rolę asystenta Kenny'ego Dalglisha na Anfield, do czasu jego odejścia tego lata, skrzyżuje rękawice z Brendanem Rodgersem, nowym trenerem Liverpoolu, na The Hawthorns.
By podnieść zainteresowanie, warto wspomnieć, że obydwaj panowie już się znają. Rodgers zastąpił Clarke'a na stanowisku trenera młodzieżówki Chelsea osiem lat temu, kiedy to Szkot awansował na asystenta menadżera, którym wtedy był Jose Mourinho.
- Rozmawiałem z Brendanem po odejściu Kennego, nie opuściliśmy klubu w tym samym czasie – powiedział Clarke – Brendan zwrócił się do mnie z takimi słowami: "Nie odchodź, może będziemy mieli możliwość razem pracować".
- Wtedy Brendan wycofał się z wyścigu, po czym do niego wrócił. Cokolwiek się stało dostał pracę. Ja jednakże, zostałem zwolniony przez Liverpool. Po przyjęciu Brendana musieli podjąć decyzję o zmiane całego sztabu.
- To jest nieodłączna część piłki nożnej. Nowy menadżer przychodzi, właściciele chcą wszystko odświeżyć. Sam nie byłem przymierzany do West Bromu. Miałem szczęście, że były wolne dwa lub trzy miejsca w Premier League a mi udało się dostać to.
Władze na Anfield nalegały, że na Rodgersie nie ciąży presja związana z wymogiem natychmiastowego powrotu do Ligi Mistrzów. Clarke nie jest tego jednak pewien.
- Właściciele powiedzieli, że czołowa czwórka nie jest wymagana na ten sezon. Nie wierzę w to – powiedział – Klub taki jak Liverpool musi bić się o miejsce na szczycie. Nie sądzę, że będą w stanie zaakceptować inny rezultat.
Drużyna pod wodzą Dalglisha zajęła ósme miejsce, 17 punktów od czwartego miejsca, w zeszłym sezonie. Clarke uważa jednak, że kwalifikacja do Champions League była celem byłego szkoleniowca, jak i jego samego na nadchodzący sezon i nie zdradzając szczegółów czasu spędzonego na Merseyside, Szkot uważa, że zwycięstwo w Pucharze Ligi i występ w finale FA Cup to dowody, na to, że klub znajdował się na fali wznoszącej.
- Kenny i ja byliśmy pewni, że z grupą piłkarzy jakich posiadaliśmy, Liverpool znajdzie się znów w czołowej czwórce w tym sezonie – powiedział Clarke – Nie osiągnęliśmy tego co chcieliśmy w lidze, ale zdobyliśmy jeden puchar i byliśmy blisko tryumfu w drugim.
Brendan McLoughlin
Komentarze (3)