Podsumowanie meczu
Liverpool sprawił fanom wielki zawód i niespodziewanie przegrał z West Bromwich Albion. Zadziwiają rozmiary porażki, której zespół prowadzony przez Brendana Rodgersa doznał już w pierwszym meczu sezonu. Czy zasłużyli na tak wysoki wymiar kary?
Pierwsza połowa wczorajszej potyczki przypomniała nam o Liverpoolu z zeszłego sezonu. Poza początkowymi minutami meczu, w których gospodarze przejęli inicjatywę, przez resztę pierwszej połowy the Reds utrzymywali się przy piłce i stwarzali sobie okazje do zdobycia bramki. Taktyka Brendana Rodgersa zostawia Luisowi Suarezowi wiele wolności. Niesforny Urugwajczyk raz po raz starał się indywidualnymi akcjami zaskoczyć defensywę i bramkarz WBA, jednak często zawodziła celność strzałów. Dwukrotnie znakomicie zachował się Ben Foster ratując swój zespół przed utratą bramki, jednak najlepszą sytuację stworzył Glen Johnson, który idealnie dośrodkował z lewego skrzydła, lecz strzał głową oddany przez Urugwajczyka poszybował nad poprzeczką.
West Bromwich nie stwarzało w pierwszej połowie większego zagrożenia pod bramką strzeżoną przez Pepe Reinę. Tuż przed przerwą po rzucie rożnym wykonywanym przez Morrisona, piłkę głową bardzo mocno wybił Martin Skrtel, jednakże futbolówka znalazła się pod nogami Gery. Węgier oddał niezwykle mocny strzał zza pola karnego, a piłka po jego uderzeniu zatrzepotała w siatce obok bezradnego hiszpańskiego golkipera. Kibice the Baggies oszaleli. Rozpoczęli chóralne śpiewy, wśród których można było usłyszeć “Dalglish, Dalglish” wycelowane w Brendana Rodgersa. Jednakże nawet były asystent Króla Kenny'ego, Steve Clarke musi przyznać, iż bramka patrząc na przebieg gry w pierwszej połowie, padła niesłusznie.
Po przerwie Liverpool ponownie ruszył do ataków. Luis Suarez wywalczył groźny rzut wolny, którego jednak sam poszkodowany nie zamienił na gola. Następnie piłkę na wolne pole otrzymał Long, który pomknął na bramkę the Reds i został zatrzymany przez Aggera. Sędzia podyktował rzut karny i wyrzucił gracza Liverpoolu z boiska. Sytuacja budzi kontrowersje. Po krótkiej przerwie związanej ze zmianami sam poszkodowany postanowił oddać strzał z jedenastu metrów, jednak uderzył futbolówkę lekko i Pepe Reina nie miał problemów z obronieniem jego strzału. Peter Odemwingie nie był jednak już tak uprzejmy i pewnie wykorzystał kolejną jedenastkę sprokurowaną przez niefrasobliwość Martina Skrtela. Morrison powinien podwyższyć wynik spotkania, jednak po znakomitym podaniu ze strony Lukaku strzelił ponad poprzeczką. Sam Belg nie miał jednak problemów z umieszczeniem po strzale głową piłki w siatce wykorzystując dobre dośrodkowanie Liama Ridgewella. Mimo paru okazji wynik do końca meczu nie uległ zmianie. Po końcowym gwizdku gospodarze mogli rozpocząć fetowanie niespodziewanej wygranej, a zespół z Anfield musi jak najszybciej otrząsnąć się po nieudanym starcie rozgrywek.
Komentarze (14)
Nie istnieje coś takiego jak niesłusznie, w tym przypadku. Po prostu mieli okazję i ją wykorzystali w bardzo ładnym stylu. Czerwoni nie potrafili czegoś takiego dokonać przez pierwsze 45 minut, pomimo wielu okazji. Posiadaniem piłki, kontrolowaniem przebiegu gry, dużą ilością podań i stwarzaniem podbramkowych sytuacji meczu nie wygramy. Racja, że pierwsza połowa należała do naszych chłopaków, zabrakło tylko jednego - goli.
po naszej wczorajszej grze trudno było to dostrzec...
wielki hurra optymizm zginął po porażce nie narzekajcię na sędziego co takie mecze powinniśmy wygrywać nawet grając w 10 jeśli chcemy walczyć o 4 w pierwszej połowie siły były wyrównane i jakoś nie byliśmy lepsi
ludzie nie popadajcie w skrajne emocje oceniacię na koniec sezonu
- po pierwszym meczu z Homlen - "Brendan wie co robi",
- po rewanżu z Homlem - huraoptymizm, "Idziemy na mistrza", "Ciekaw jestem, gdzie ci wszyscy co krytykowali Brendana?",
- po 0:3 z WBA - ludzie o nickach "ZwolnicRodgersa".
Trochę dystansu. Nie jest ani tak dobrze, jak po meczu z Homlem, gdzie udało się szybko strzelić gola, a rywal był bardzo słaby, ani (mam nadzieję) nie jest tak źle, żeby z dolną połówką przegrywać trzema bramkami. Trochę te karne i kartka namieszały, ale wcale nie jestem pewien, czy w pełnym składzie udałoby nam się wczoraj strzelić jakiegoś gola.