SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1734

Sezon EPL to maraton, nie sprint


Paul Tomkins podzielił się dziś swoją oceną inauguracyjnej kolejki Premer League i wyjaśnił, dlaczego do drugiej, mimo porażki z West Bromem, kibice mogą podchodzić z wielkimi nadziejami.

Po pierwsze, prawdą jest, że wyniki w dniu otwierającym sezon zazwyczaj zaskakują. Drużyny i sami piłkarze są na innych poziomach w kwestii sprawności. Ci, reprezentujący swoje kraje na turniejach, nie mają za sobą pełnego okresu przygotowawczego, więc dopiero po miesiącu, dwóch, liga stabilizuje się i zaczyna przypominać coś, co nazywać można silnymi zespołami.

Jak zauważył na mojej stronie statystyk i pisarz, Graeme Riley, Everton przegrał ze Spurs 4:1 w meczu otwierającym sezon w roku 1985, a potem zdobył tytuł mistrzowski (nie twierdzę, że Liverpool zrobi to samo w obecnych rozgrywkach). Wskazano także, iż drużyna w rzeczywistości stworzona przez Brendana Rodgersa, pokonała na wyjeździe QPR 5:0.

Prawdą jest także, ze Bill Shankly rozpoczął swoją karierę w Merseyside od porażki 4:0, a Pep Guardiola przegrał swój pierwszy mecz w La Liga na ławce trenerskiej Barcelony z niegroźną Numancią. Tak więc początek nie zawsze odzwierciedla pełny obraz.

(Zauważmy: Nie mówię, iż dobrze jest zaczynać porażką, raczej, że nie zawsze musi ona mieć swoje konsekwencje. Generalnie owszem, zwycięzcy lig zazwyczaj wygrywają spotkania inauguracyjne, ale dzieje się tak, ponieważ w sumie odnoszą więcej zwycięstw niż porażek. Drużyny często poprawiają się po kiepskim początku.)

"To maraton, nie sprint". Niezwykle trafne stwierdzenie. Sezon jest dla Kiproticha, nie Bolta.

Nie da się ukryć, że do wyrzucenia z boiska Daniela Aggera, the Reds grali dobrze, ale, co nie zaskakuje, zmarnowali wiele sytuacji, a przeciwnik zdobył gola z niczego. Czytałem, że po 55 minutach, w chwili pokazania Aggerowi czerwonej kartki, 333 z 372 podań Liverpoolu dotarły do adresata. Statystyka gospodarzy to 135 ze 183. Ponadto, celność podań Joe Allena w pierwszej połowie wynosiła 97%. Podopieczni Rodgersa stwarzali wiele dobrych sytuacji, jednak nie wykorzystywali ich.

Poza niesamowitym, niemożliwym do obrony strzałem Gery, wszystko wydawało się być profesjonalnym, kontrolowanym wyjazdowym meczem. Luis Suarez terroryzował defensywę rywali, ale niestety strzelał uż obok bramki. I z całym szacunkiem dla gospodarzy, West Brom nie testował wtedy umiejętności Pepe Reiny.

To, co stało się po zejściu z boiska Aggera nie było ładne, ale gonienie wyniku grając w osłabieniu, w upalny letni dzień, nigdy nie jest łatwe. The Reds otworzyli się, zostawiając sporo miejsca. Ciężko jednak oceniać zespół, który w takich okolicznościach gra w dziesiątkę. West Brom dobrze wykorzystał przewagę liczebną i należy o tym pamiętać.

Do momentu pokazania czerwonej kartki, podania Liverpoolu były dobre, szybkie i częste, chociaż kilka razy defensywa zbyt liczyła na przypadkowe zdobycie futbolówki niż walkę o nią. Jednak odesłanie Aggera do szatni wydawało się dobić piłkarzy, a wszelkie nadzieje na wielki powrót zostały zniweczone przez decyzję o przyznaniu drugiego rzutu karnego. (Co dzieje się z karnymi na the Hawthorns? Cztery stracone w ciągu ostatnich 18 miesięcy.)

Muszę powiedzieć, że moim zdaniem arbiter był bardzo niekonsekwentny. Nie rozumiem, w jaki sposób piłkarze West Bromu mogli umyślnie i bez umiaru faulować rywali, nie otrzymując za to kartek, włączając w to dwa cyniczne przykłady "wyprowadzenia" z pola karnego Suareza. Tymczasem, każde lekkie trącenie lub odbiór zawodnika w czerwonej koszulce kończyły się kartką. Dochodziło do podobnych sytuacji w przypadku obu drużyn, gdzie piłkarz gości oglądał kartkę, a gospodarzowi uchodziło to płazem. Pierwszy karny podyktowany był za faul, do którego doszło poza szesnastką. Nie narzekam na decyzję o drugim, ale z drugiej strony, Martin Kelly został brutalnie sprowadzony na ziemię i nie stało się nic. Taki rzeczy się zdarzają, ale mogą wpływać na wyniki.

Bez wątpienia Brendan Rodgers będzie potrzebował czasu na to, aby jego zespół na stałe spasował się do stylu gry Irlandczyka z Północy, ale każda porażka boli. Czasem bardziej, jeśli odniosło się ją na inaugurację, kiedy przed sobą ma się miesiące gry. W rzeczywistości jednak, to zaledwie próbka, a the Reds swój sezon zaczęli meczem w Lidze Europy, notując znakomity występ u siebie przeciwko FK Homel.

Pomimo porażki, Joe Allen wyglądał w pierwszej części gry bardzo imponująco, jeszcze przed osłabieniem the Reds. Jego kontrola i podania były pierwszej klasy, pełne spokoju. Oprócz niego, Lucas dokonał cudu, wracając do gry tak szybko po niezwykle poważnej kontuzji.

Fabio Borini zaliczył spokojny mecz, ale jest piłkarzem, który potrafi wykorzystać każdą okazję, o ile znajdzie się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, do czego ani razu nie doszło w sobotę, nawet jeśli dobrze się ustawiał. Jego poruszanie się po boisku jest bardzo dobre, dlatego w następnych meczach powinien odzyskać skuteczność.

Młody Włoch to wzorowy profesjonalista, pochodzący z rodziny sportowców, dla których dewizą było poświęcenie. Caro Ancelotti porównał go do Filippo Inzaghiego, więc można sądzić, iż ma potencjał.

Nowy skrzydłowy Oussama Assaidi, który w Heerenven zdobywał średnio jedną bramkę na trzy mecze, również może pomóc i dodać nieco bezwzględności w ataku, chociaż i jemu, tak jak Boriniemu, potrzebny może być czas na aklimatyzację. Reprezentant Maroka wydaje się być ciekawym talentem i kimś, kto rok po roku notuje progres, ale swoją karierę w Liverpoolu może zacząć jako rezerwowy, idealny jeśli chce się zmienić bieg meczu.

Mówiono, że Liverpoolowi pilnie potrzebny jest dobry rezultat z WBA, biorąc pod uwagę czekające ich trudne potyczki, ale jak przekonaliśmy się przed rokiem, czasem łatwiej jest zdobywać punkty przeciwko trudniejszym przeciwnikom, gdy atmosfera udziela się piłkarzom, a oczekiwania są mniejsze.

Aby zaliczyć udany sezon, Liverpool musi po prostu osiągnąć pewną liczbę wygranych meczów i nie ma znaczenia z jakim rywalem będą to starcia. W maju liczą się tylko punkty.

Zawsze zdarzą się mecze, o których na koniec sezonu mówi się "Gdyby tylko...", ale czasem włożenie zbyt wiele w jeden sprawia, że brakuje siły na kolejny, niezależnie od przeciwnika, a wygrane spotkania stają się przegranymi.

W kolejnym sezonie przemian, gdy przybyli nowi piłkarze i menedżer, który narzucił nowy styl gry, Liverpool będzie miał swoje upadki i wzloty. Miejmy jednak nadzieję, że odpowiednia liczba tych drugich sprawi, iż wraz z nadejściem wiosny poczujemy, że wszystko zmierza we właściwym kierunku.

Paul Tomkins

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (4)

FankaLFC 20.08.2012 20:57 #
"Prawdą jest także, ze Bill Shankly rozpoczął swoją karierę w Merseyside od porażki 4:0" O, to to. Szukałam tej informacji. Pepe, mogłeś nie bronić tego karnego :) Zgadzam się z Tomkinsem.
Licznerek 20.08.2012 21:04 #
Rok temu dokładnie tych samych słów, co w tytule, użyłem w tekście do głosu LFC.pl :D
hoster 20.08.2012 21:37 #
tak ale czy Tomkins napisał kiedyś coś pesymistycznego? albo raczej realistycznego? Owszem nie ma się co załamywać ale te 3 pkt z WBA były dla Liverpoolu tak samo ważne jak 3 pkty zdobyte w innym meczu w innym czasie.
Olka 21.08.2012 01:22 #
@ViTi
pragnę zauważyć, że poprawne są obie wersje. nawet angielskie kluby, Adidas i wiele innych używają np. na Twitterze skrótu EPL (mam oczywiście na myśli oficjalne konta) ;)

Pozostałe aktualności

Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (1)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (19)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Michał Gutka specjalnie dla LFC.PL!  (15)
20.11.2024 13:31, Gall1892, własne
Mac Allister, Núñez i Díaz w reprezentacjach  (0)
20.11.2024 12:48, FroncQ, liverpoolfc.com