Liga sprowadziła nas na ziemię
Otwarcie nowego sezonu zawsze wiąże się z ryzykiem brutalnego powrotu do rzeczywistości. Mając w pamięci udany okres przygotowawczy wszyscy byli zadowoleni i oczekiwali, że dobre wyniki są tylko kwestią czasu.
Premier League to jednak inny świat w porównaniu z jakimkolwiek meczem towarzyskim czy potyczkami w pierwszych fazach Ligi Europy.
W lidze jest ogromna rywalizacja, o czym Liverpool mógł boleśnie się przekonać.
Podczas początkowych 25 minut na the Hawthrons the Reds mieli przewagę i kilka szans na zdobycie gola. Co prawda nie były to okazje wyśmienite, ale ostatecznie trzeba je wykorzystać.
Z czasem tempo wyraźnie spadło i nagle padł gol znikąd. Wówczas była jeszcze wczesna pora, więc nie mogło być mowy o panice. Jednak za sprawą rzutu karnego i czerwonej kartki wszystko się zmieniło.
Kiedy sędzia dyktuje jedenastkę, to zgodnie z przepisami musi pokazać czerwony kartonik.
Co ważne, z gruzów tej klęski można było wydobyć kilka pozytywnych aspektów.
Joe Allen zaliczył obiecujący debiut, jednak potrzeba czasu, by w pełni zgrał się z zespołem.
Zawodnicy muszą się na nim poznać i przyzwyczaić do wspólnej gry. To piłkarz, który pragnie być przez cały czas przy piłce.
Dobrze się zaprezentował, a kilka jego podań do przodu rozpoczęło akcje ofensywne.
Jan Molby
Komentarze (1)