Podsumowanie meczu
Liverpool zwyciężył 1:0 we wczorajszym spotkaniu fazy play-off Ligi Europy z Hearts na Tynecastle Stadium. Podopiecznym Brendana Rodgersa niezbyt dobrze układała się gra na przestrzeni całego meczu, jednak samobójcze trafienie środkowego obrońcy gospodarzy zapewniło im jednobramkową zaliczkę przed rewanżem na Anfield.
W wyjściowym składzie the Reds zaszło sporo zmian, ponieważ menedżer Brendan Rodgers nie zabrał ze sobą do Szkocji takich piłkarzy, jak Steven Gerrard, Martin Skrtel, Luis Suarez czy Glen Johnson, mając na uwadze zbliżające się spotkanie z aktualnym mistrzem Anglii, Manchesterem City. Swój debiut od pierwszych minut w oficjalnym meczu zaliczył 17-letni skrzydłowy, Raheem Sterling, który jak się później okazało był najlepszym zawodnikiem Liverpoolu na boisku.
Podczas pierwszych 45 minut gry the Reds dali się momentami zdominować szkockiemu zespołowi, przez co Pepe Reina kilka razy musiał wyciągać się na linii bramkowej.
Całkiem dobry strzał w 9. minucie oddał Charlie Adam, który zdecydował się na indywidualną akcję, po której bramkarz gospodarzy sparował piłkę do boku i w ostateczności Fabio Borini wywalczył rzut rożny dla Liverpoolu.
Dwie minuty później byliśmy świadkami dosyć humorystycznej sytuacji po tym, jak Raheem Sterling przypadkowo wyciął siedzącego przy murawie fotografa, ale na szczęście szybko powrócił on na swoje stanowisko pracy.
Młody skrzydłowy w całym spotkaniu był motorem napędowym Liverpoolu. W 22. minucie zdecydował się na przebojową akcję na skrzydle, po której niestety jego strzał został zablokowany przez obrońców Hearts. Trzy minuty po tej sytuacji the Reds byli bliscy wyjścia na prowadzenie po tym, jak obrońca szkockiego zespołu nie dogadał się z MacDonaldem i piłka przeleciała minimalnie obok słupka.
W 27. minucie jeden z zawodników gospodarzy spróbował swoich sił w indywidualnym rajdzie, ale świetną interwencją w polu karnym popisał się Martin Kelly, który idealnie wybił piłkę na aut. Po chwili kolejną znakomitą akcję przeprowadził Sterling, który tym razem doszedł do sytuacji strzeleckiej i bramkarz Hearts miał problemy z obroną uderzenia młodego skrzydłowego.
Kluczowy moment w pierwszej części gry miał jednak miejsce w 45. minucie, kiedy to Raheem Sterling doskonale przechwycił piłkę i wraz z Fabio Borinim wbiegł w pole karne. Skrzydłowy Liverpoolu wyłożył na tacy futbolówkę włoskiemu napastnikowi, ale niestety trafił on zaledwie w słupek i wynik nie uległ już zmianie.
Podobnie jak w pierwszej połowie, najaktywniejszym zawodnikiem the Reds był Sterling, który cały czas nękał obrońców przeciwnika, wchodząc bez kompleksów z piłką w pole karne. W 52. minucie po jednej z takiej akcji zdołał wywalczyć rzut rożny.
W 58. minucie groźny strzał z około 25 metrów prawą nogą oddał Charlie Adam, ale piłka nie trafiła w światło bramki MacDonalda.
Pierwszą zmianę Brendan Rodgers przeprowadził w 62. minucie. Boisko opuścił przeciętnie spisujący się Jack Robinson, a jego miejsce zajął Stewart Downing. Kilka minut później na murawie zameldował się także Joe Allen, który zastąpił Jaya Spearinga.
W 78. minucie padła upragniona bramka dla Liverpoolu. Martin Kelly dośrodkował piłkę z prawej strony, zaś środkowy obrońca gospodarzy, Andy Webster wpakował ją do własnej siatki, choć w pierwszej chwili wydawało się, że trafienie należy zaliczyć na konto Fabio Boriniego, jednak Włoch nie miał żadnego kontaktu z futbolówką.
Menedżer Hearts po stracie bramki postanowił przeprowadzić ofensywne zmiany w swoim zespole, co miało przynieść efekty w postaci wyrównania. W 88. minucie defensorzy the Reds mieli sporo szczęścia po tym, jak zawodnik gospodarzy znalazł się w doskonałej sytuacji, ale uderzył zbyt lekko i nie zdołał pokonać Pepe Reiny.
Hiszpan w końcówce cały czas musiał zachować ogromną czujność, ponieważ Liverpool został mocno zepchnięty do defensywy. Tuż przed zakończeniem meczu na boisku zameldował się jeszcze Adam Morgan, który zmienił włoskiego napastnika, Fabio Boriniego.
Gospodarze próbowali jeszcze doprowadzić do remisu strzałem z dystansu, ale ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Liverpoolu. Rewanż na Anfield odbędzie się w przyszły czwartek, a the Reds są na tą chwilę na pewno w komfortowej sytuacji.
Komentarze (1)