Rodgers sprząta po poprzednikach
Minęło pięć miesięcy odkąd zarząd Liverpool Football Club pokazał drzwi Damienowi Comolliemu, jednak wciąż boleśnie odczuwalne są konsekwencje decyzji Francuza. To Brendan Rodgers musiał zapłacić w tym roku za błędne decyzje finansowe podjęte jeszcze przed jego przybyciem.
Próby przebudowy drużyny przed zamknięciem letniego okienka transferowego zostały znacznie utrudnione przez ograniczenia budżetowe. Z powodu braku środków, trzeba było zrezygnować z kilku atrakcyjnych transferów.
Rodgers musiał kombinować pozbywając się zbędnych zawodników, aby zwiększyć w ten sposób wynoszący 20 milionów funtów budżet.
Jednakże, wyzwanie to było trudniejsze niż można się tego spodziewać ze względu na brak wartości graczy, za których niegdyś Liverpool zapłacił fortunę.
Między styczniem a sierpniem 2011, the Reds wydali na transfery 113 milionów funtów, a FSG dała zielone światło na największy szał zakupów w historii Anfield.
Kiepskie spłacanie się tej inwestycji w Premier League doprowadziło do zwolnienia Damiena Comolliego w kwietniu. Krótko potem jego śladami podążył Kenny Dalglish.
Dalglish wskazywał zawodników, jakich chciałby sprowadzić, ale to od Comolliego zależały negocjacje i finalizacja transakcji. FSG spodziewała się znacznie więcej.
Tym razem pieniędzy nie było tak dużo, a właściciele chcieli, aby klub utrzymywał się sam.
Niedawne wydarzenia idealnie ukazywały "dokonania" Liverpoolu pod wodzą poprzednika Rodgersa. Irlandczyk z Północy wyraźnie starał się rozbić grupę, którą sprowadził Dalglish.
Andy Carroll i Charlie Adam opuścili klub w tym tygodniu, a ten sam los mógł spotkać również Jordana Hendersona. Ostatecznie jednak, Anglik odrzucił ofertę Fulham.
Stewart Downing jest teraz bocznym obrońcą, za którego zapłacono 20 milionów.
Derek Llambias, dyrektor zarządzający Newcastle, z uśmiechem wspomina noc, kiedy sprzedał Carrolla, bijąc jednocześnie brytyjski rekord transferowy. W pełni wykorzystał desperację Comolliego do zawarcia umowy.
Był to paniczny zakup, rezultat odejścia Fernando Torresa, którego miał zastąpić żółtodziób z zaledwie półrocznym doświadczeniem w Premier League.
Rodgers jasno dał do zrozumienia, że nie widzi Carrolla w swojej drużynie, jednak w miarę jak Liverpool próbował się go pozbyć, doszło do kilku zwrotów. Jedynymi zainteresowanymi klubami były West Ham, Newcastle, Fulham i Aston Villa. Nikt nie wyłożył na stół oferty transferu definitywnego, zmuszając the Reds do zaakceptowania wartego milion funtów wypożyczenia. Młoty nie mają obowiązku wykupu zawodnika za rok.
Trudno mówić także o wyścigu po podpis Adama. Szkocki pomocnik wyglądał na Anfield na zagubionego i nigdy nie był wystarczająco mobilny, by zaadaptować się w zespole Rodgersa. Rok po przenosinach z Blackpool za 8 milionów funtów, wśród stwierdzeń jakoby miałby zostać nowym Xabim Alonso, dzięki uprzejmości Stoke City Liverpool odzyskał połowę tej kwoty.
Henderson pozostaje na Anfield, jednak fakt, że Rodgers zaoferował go wraz z pieniędzmi za Dempseya mówi sam za siebie.
Gdy rok temu Sunderland rozważał sprzedaż Hendersona, Steve Bruce powiedział swojemu prezesowi, że mogą dostać za niego cztery miliony. Wyobraźmy sobie jego zachwyt, gdy Comolli zaproponował 14, szybko poprawiając ofertę na 16.
Comolli był pierwszą osobą zatrudnioną przez FSG w listopadzie 2010 roku. Francuz przekonywał, że za pieniędzmi będzie szła jakość. Że zachowa perełki i pozyska piłkarzy, na których będzie można zarobić potem krocie. Comolli poniósł sromotną klęskę, a Rodgers musi po nim posprzątać.
James Pearce
Komentarze (12)
Trudno mi sobie przypomnieć czy w ostatnich latach był klub, który wykonywał równie głupie transfery.
Oczywiście, że wziął odprawę i to nic dziwnego czy niehonorowego. Po prostu mu się należało. Gerrard czy Carragher też kochają ten klub, ale to byłoby niedorzeczne jakby z własnej kieszeni dopłacali do transferów. Umów trzeba przestrzegać.
Szukanie kozła ofiarnego i oczyszczanie legendy.
Sumy płacone za krajowych graczy są wyższe w każdej lidze, co oczywiście nie usprawiedliwia ich przepłacania.
@LFCmaniek co my ugramy w pucharach, nic ponieważ praktycznie nie mamy rezerwowych, dlatego będzie koncentracja na lidze i emocjonowanie się walką o 4 miejsce, czego nie cierpię Liverpool jest zbyt wielkim klubem by to wyznaczało cel klubowi.