Podsumowanie meczu
Liverpool przegrał kolejny mecz w rozgrywkach Premier League, tym razem na Anfield z Manchesterem United, choć duży wpływ na ostateczny wynik spotkania miał niestety arbiter Mark Halsey. 51-latek najpierw wyrzucił z boiska Jonjo Shelveya, a w drugiej połowie podyktował kontrowersyjny rzut karny dla gości.
Niedzielny szlagier miał być nie tylko wyjątkowy z powodu odwiecznej rywalizacji z Manchesterem United, zaś głównie ze względu na ujawnienie jakiś czas temu raportu Niezależnej Komisji Hillsborough w sprawie tragedii z 1989 roku. Menedżerowie obu drużyn z tego powodu namawiali do osiągnięcia porozumienia między fanami, a w niedzielę Anfield przybrało postać wielkiej mozaiki, oddając hołd 96 kibicom, którzy udali się na mecz ukochanej drużyny i już nigdy nie powrócili do swoich domów.
Od początku spotkania znaczącą przewagę osiągnęli podopieczni Brendana Rodgersa, choć w 7. minucie bliski zdobycia bramki był Ryan Giggs, który uderzył minimalnie obok słupka z okolic pola karnego. Zaraz po tym nastąpiła odpowiedź the Reds w postaci strzału Luisa Suareza, jednak Lindegaard zdołał wybić piłkę.
Liverpool nie zwalniał tempa i po raz kolejny doszedł do sytuacji strzeleckiej. Jonjo Shelvey sprytnie zagrał z rzutu rożnego do Stevena Gerrarda, a kapitanowi the Reds zabrakło dosłownie kilku centymetrów, aby otworzyć wynik spotkania.
Swoją okazję miał także Włoch, Fabio Borini, który otrzymał znakomite prostopadłe podanie od Suareza, ale zbyt mocno przyjął sobie piłkę i ostatecznie defensywa United wyszła z opresji. W kolejnych minutach gra się trochę uspokoiła, choć to Liverpool nadal częściej utrzymywał się przy piłce. W 26. minucie z rzutu wolnego uderzenia spróbował Nani, jednak futbolówka przeleciała wysoko nad bramką.
Chwilę później ładną akcję przeprowadził Suarez. Urugwajczyk przedarł się w okolice pola karnego i technicznym strzałem próbował zaskoczyć bramkarza Manchesteru. Niestety znów zabrakło precyzji.
W 39. minucie miał miejsce jak się później okazało decydujący moment spotkania. Jonjo Shelvey za agresywne wejście w Johny'ego Evansa został wyrzucony z boiska przez Marka Halseya, jednak na powtórkach doskonale było widać, iż obrońca United zachował się w podobny sposób do młodego Anglika. Atmosfera na boisku, jak i również na trybunach stała się jeszcze gorętsza, zaś Shelvey schodząc do szatni wdał się w kłótnię z Aleksem Fergusonem.
Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, a Rodgers musiał pomyśleć nad odpowiednim ustawieniem zespołu na drugą połowę, aby jak najmniej widoczne było osłabienie w postaci jednego zawodnika.
Od razu po przerwie na boisku zameldował się utalentowany Hiszpan Suso, który zastąpił lekko kontuzjowanego Fabio Boriniego.
Na efektowną akcję Suso nie musieliśmy długo czekać, gdyż w 46. minucie zakręcił na lewej stronie boiska dużo bardziej doświadczonym Scholesem, a następnie dośrodkował piłkę w pole karne. Pomimo tego, że nie było to celne podanie, ostatecznie futbolówka trafiła pod nogi Glena Johnsona, który nie bał się wejść z nią odważnie do przodu. Po serii złych wybić defensorów United Steven Gerrard zdołał opanować piłkę i celnie uderzyć w lewy róg bramki Lindegaarda, otwierając tym samym rezultat spotkania.
Niestety radość z prowadzenie nie trwała zbyt długo, ponieważ w 51. minucie Pepe Reinę pięknym strzałem z boku pola karnego pokonał prawy obrońca Czerwonych Diabłów, Rafael.
W 57. minucie Liverpool domagał się podyktowania jedenastki po tym, jak najpierw Luis Suarez, a następnie Raheem Sterling padli w polu karnym. Gwizdek Marka Halseya jednak milczał.
Później znów aktywny był Suarez, który tym razem oddał bardzo dobry strzał na bramkę Lindegarrda, ale po raz kolejny Duńczyk zachował się bardzo dobrze i zdołał wybić piłkę.
W 67. minucie zmęczonego Raheema Sterling zmienił Jordan Henderson. Jednak jeszcze wcześniej groźnym uderzeniem popisał się Suso, któremu piłkę wyłożył nie kto inny, jak Suarez.
Kwadrans przed końcem spotkania stratę na połowie Manchesteru zaliczył Daniel Agger, co wykorzystał Antonio Valencia, gnając na pełnej szybkości w pole karne Liverpoolu. Ekwadorczyk według arbitra ostatecznie został sfaulowany przez Glena Johnsona, zaś Agger z powodu kontuzji musiał opuścić boisko.
Do jedenastki podszedł Robin van Persie i nie pomylił się, choć Pepe Reina wyczuł zamiary Holendra.
W końcówce meczu the Reds nie mieli już wystarczająco sił na zaatakowanie gości, przez co kontrolę nad grą utrzymywali podopieczni Fergusona. Dodatkowo Martin Kelly w doliczonym czasie gry doznał poważnego urazu kolana i jak poinformował dziś Brendan Rodgers, będzie on musiał pauzować przez najbliższe kilka miesięcy.
Liverpool ostatecznie przegrał 1:2 z Manchesterem United, ale tak naprawdę zrobił wszystko, co tylko mógł i gdyby nie błędne decyzje arbitra wynik mógłby być zupełnie inny. Za tydzień the Reds w Premier League zmierzą się na Carrow Road z Norwich i obyśmy byli świadkami pierwszego zwycięstwa w tym sezonie.
Komentarze (0)