Podsumowanie meczu
Liverpool zremisował bezbramkowo ze Stoke City, w spotkaniu rozgrywanym na Anfield. Czerwoni wciąż czekają na pierwsze ligowe zwycięstwo przed własną publicznością.
Menedżer Liverpoolu w myśl porzekadła ”zwycięskiej jedenastki się nie zmienia”, desygnował do gry ten sam skład, który zdobył pierwsze 3. punkty w Norwich.
Kibice w czerwonych barwach oczekiwali trzech punktów i dobrej gry, szczególnie po spotkaniu na Carrow Road, oraz czwartkowym meczu z Udinese. The Reds co prawda przegrali z Włochami, lecz dali pokaz nowej jakości i wspaniałej dominacji na boisku.
Przed meczem Daniel Agger zdecydował się na podpisanie nowego, długoterminowego kontraktu, a tym samym potwierdził swoje przywiązanie do Liverpoolu.
Wracając do meczu, Liverpoolczycy zaczęli dość nerwowo, gdy już w pierwszych momentach po zbyt lekkim podaniu do Reiny, szansę miała drużyna gości. Hiszpan popisał się jednak dobrym wyjściem i instynktowną obroną.
W 5. minucie zdały się potwierdzać wszelkie opinie o Stoke, grających brutalnie i nie do końca fair. Luis Suarez, próbując wyprzedzić Hutha, został powalony na ziemie przy użyciu rąk, po czym nadepnięty na klatkę piersiową. Piłkarz(?) gości nie został ukarany karą indywidualną.
Dwie minuty później Urugwajczyk ”zemścił się” na obronie przeciwnika. Luis dostał piłkę na lewym skrzydle, zakręcił obrońcami w swoim stylu, wdzierając się w pole karne, po czym odegrał do niekrytego Sahina. Turek oddał strzał bez przyjęcia, lecz ostatnie piłka trafiła w jednego z piłkarzy. Gdyby nie to mógłby paść gol, gdyż strzał zmierzał w światło bramki.
Chwilę potem Steven Gerrard złożył się do fantastycznej bomby z dystansu. Begovic zdołał obronić ten strzał, niemniej jednak dobra próba Scousera, których oglądamy coraz mniej.
Siłowa gra Stoke w połączeniu z defensywnym ustawieniem, skutecznie wybijała z głowy Liverpoolczyków myśl, o narzuceniu swojego stylu gry.
Daniel Agger był jednym z aktywniejszych zawodników Livepoolu w tym spotkaniu. Często podłączał się do akcji ofensywnych, wielokrotnie popisywał się indywidualnymi rajdami, kończąc celnym podaniem. Widać było w jego grze radość z nowego kontraktu i dumę z przywdziewania czerwonej koszulki.
Duńczyk był blisko zdobycia bramki, gdy w 30. minucie otrzymał fantastyczne, miękkie podanie od Suso, ale po muśnięciu piłki czubkiem buta, przeleciała obok słupka.
Do przerwy nic się nie zmieniło, poza klasyfikacją fair play – Huth otrzymał żółtą kartkę, po kolejnym durnym wejściu w nogi Suareza.
Po wznowieniu gry, aktywnością w ofensywie popisał się Johnson. W 50. minucie Anglik oddał groźny strzał z dystansu, a dwie minuty później otrzymał fantastyczne podanie od Gerrarda, ale będąc niemalże sam na sam z bramkarzem, uderzył nad poprzeczką.
Pięć minut później goście odpowiedzieli akcją lewą stroną, zakończoną groźnym podaniem, które zdołał przeciąć duński obrońca gospodarzy.
Chwilę potem Suarez przeprowadził bardzo dobrą indywidualną akcję, gdy pędząc od połowy boiska minął czterech rywali, przełożył piłkę na lewą nogę, ale minimalnie przestrzelił.
W 67. Rodgers zdecydował się na pierwszą zmianę. W miejsce Suso pojawił się wracający po kontuzji Joe Cole. Dziesięć minut później, przyszedł czas na drugą zmianę – za Sahina wszedł Assaidi.
W międzyczasie szansę na pierwsze trafienie miał Sterling. Młody Anglik otrzymał piłkę na prawej stronie pola karnego i zdecydował się na strzał, ale na drodze stanął słupek. Gdyby padł gol, świetną asystę zaliczyłby Agger, który w swoim stylu przebiegł połowę boiska, by dośrodkować piłkę do młodego Raheema.
W 83. minucie Suarez oddał strzał z pola karnego, lecz piłka zatrzymała się na górnej części słupka.
Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie. Cóż, gra się na tyle, na ile pozwala przeciwnik. Gracze Stoke skutecznie udaremnili gospodarzom rozwinięcie skrzydeł. W niektórych sytuacjach arbiter mógł zadecydować inaczej, co z pewnością miałoby wpływ na ”grę” gości. Jednak przede wszystkim przyczyn remisu należy upatrywać w kiepskiej skuteczności, nad czym z pewnością musimy popracować.
Komentarze (1)