Chang oskarżany przez kibica
Wyżej postawiony przedstawiciel Liverpoolu został oskarżony o posunięcie się do bezpośrednich ostrzeżeń pod adresem kibica, który założył prześmiewcze konto na Twitterze, twierdząc, że ma dostęp do prywatnych informacji o transferach klubu.
Dyrektor ds. Komunikacji Jen Chang spotkał się z użytkownikiem serwisu społecznościowego. Duncan Jenkins, bo o nim mowa, opisał siebie jako "perspiring football journalist" i przyciągnął wielu zwolenników.
Chang rzekomo stwierdził, iż klub z Merseyside potraktował konto na tyle poważnie, że w trakcie negocjacji z AS Romą był zmuszony zapłacić dodatkowe 300 tys. funtów po tym, jak fikcyjny dziennikarz sportowy miał ujawnić szczegóły tajnych rozmów z włoskim klubem.
Kibic oświadcza, że po prostu przerabiał informacje, które przeczytał w gazetach.
Twierdzi on, iż przedstawiciel Liverpoolu wyjawił że, "stworzono teczkę" dla użytkownika. Ostrzegł go także, że "w grę wchodzi przeprowadzka" w przypadku gdy poirytowani kibice obrócą się przeciwko niemu za osłabianie klubu.
W swoim internetowym blogu kibic poinformował, że Dyrektor ds. Komunikacji pierwszy raz skontaktował się z nim 19 sierpnia, a następnie zgodził się na spotkanie w restauracji w Manchesterze, gdzie wydał szereg ostrzeżeń, jak również odkrył przed nim etap operacji, która nosiła znamiona paranoi.
Na blogu czytamy: - Chang chciał wiedzieć, kto jest "wtyczką" Duncana. Powiedziałem prawdę bez ogródek, że nie ma żadnego kreta. Trudno było mu w to uwierzyć.
- Następnie powiedział, że Duncan kosztował klub pieniądze, zwłaszcza gdy chodziło o transfer Boriniego. Stwierdził, że Liverpool FC brał udział w trudnych negocjacjach z Romą ws. transakcji.
- Jego zdaniem Roma poprosiła o absolutną dyskrecję ze strony LFC, ponieważ jeśli wiadomość o potencjalnej przeprowadzce wyjdzie na jaw, to kibice będą niezadowoleni ze sprzedaży młodego gracza reprezentacji Włoch.
Chang został wyznaczony do swojej roli zeszłego lata, zastępując na stanowisku Iana Cottona, który pracował wiele lat. Klub nie wydał dotąd żadnego oficjalnego komunikatu.
Chris Bascombe
Komentarze (4)