Podsumowanie meczu
We wczorajsze popołudnie Raheem Sterling poprowadził Liverpool do pierwszego w tym sezonie ligowym zwycięstwa na Anfield. 17-latek zdobył swojego premierowego gola dla klubu w meczu o stawkę, dzięki czemu Brendan Rodgers mógł w końcu, bo dopiero za piątym podejściem, cieszyć się z triumfu na własnym stadionie.
Jedyną zmianą w składzie względem ostatniego meczu (ze Stoke), była obecność w bramce Brada Jonesa kosztem kontuzjowanego Pepe Reiny. Australijczyk w ten sposób wystąpił po raz pierwszy w barwach the Reds w meczu ligowym od pierwszych minut.
Gospodarze od początku starali się zdominować rywali, którzy w dotychczasowych siedmiu spotkaniach stracili 14 goli.
Na początku Nuri Sahin i Raheem Sterling próbowali dalekimi strzałami zaskoczyć bramkarza, jednak próby te nie sprawiły McCarthy'emu większych problemów.
Następnie bezrobotny przez większość pierwszej połowy Jones posłał długą piłką w środkową strefę, gdzie czekali już Luis Suarez i Steven Gerrard. Dostarczyli futbolówkę Sterlingowi, który jednak zbyt długo zwlekał ze zdecydowaną akcją, ostatecznie jego próba oszukania rywala skończyła się rzutem rożnym.
Kilka minut później Suarez rozgrywał na skraju pola karnego. Co prawda jego strzał poszybował nad bramkarzem, ale niestety również i nad poprzeczką. Kibice zaczęli się zastanawiać, czy będzie to kolejny frustrujący dzień?
Sterling miał szansę na zrehabilitowanie się za poprzednią sytuację, jednak jego akcję źle wykończył Sahin.
Tymczasem goście zmuszeni byli przeprowadzić przedwczesną zmianę, kiedy to murawę musiał opuścić Jem Karacan. Wydarzenie to wpłynęło na dalszy przebieg meczu, a w końcu przełożyło się na korzyść dla the Reds.
Nadeszła 29 minuta, kiedy Suarez odnalazł lukę w obronie Reading, posyłając celne podanie do Sterlinga, który mierzonym strzałem pokonał McCarthy'ego.
Chwilę później powinno być już 2:0, jednak strzał Suareza zza pola karnego wylądował na górnej siatce bramki.
Z kolei w 38 minucie Anfield poderwało się nagradzając ironicznymi oklaskami decyzję arbitra, który w końcu zdecydował się podyktować rzut wolny za faul na Suarezie.
Ze stałego fragmentu gry nic nie wynikło, jednak gospodarze nie ustawali w atakach. Najbliższy celu był Johnson, którego strzał zdołał wybronić McCarthy.
Tuż przed przerwą Suarez został mocno poturbowany przez Kasparsa Gorkksa, jednak sędzia nie zauważył żadnego przewinienia. Tymczasem 47 sekund po rozpoczęciu drugiej połowy Sterling i Johnson przetestowali umiejętności McCarthy'ego, jednak bez powodzenia.
Mimo bólu w nodze, Suarez raz za razem demonstrował swoje sztuczki, które o ile wystarczyły na Gorkssa, o tyle na McCarthy'ego potrzeba było groźniejszej broni.
Tymczasem pierwszą realną szansę na gola mieli goście, kiedy to McCleary zwiódł Andre Wisdoma, lecz na szczęście na posterunku był skoncentrowany przez cały mecz Brad Jones.
Australijczyk kilka minut później ponownie popisał się znakomitą interwencją, broniąc strzał z dystansu Jobiego McAnuffa.
The Reds mieli kolejne dwie świetne okazje, jednak najpierw Martin Skrtel uderzał niecelnie z dośrodkowania Gerrarda z rzutu rożnego, a następnie Jonjo Shelvey utracił panowanie nad piłką w sytuacji, w której wręcz miał obowiązek podwyższyć wynik na 2:0.
Chwilę potem Johnson został powstrzymany tuż przy linii. Z kolei Jose Enrique, który powrócił do składu wyleczywszy uraz, po wejściu na murawę w 74 minucie zaprezentował kilka udanych rajdów, które jednak ostatecznie nie przyniosły pożądanego skutku.
Brendan Rodgers w pomeczowej wypowiedzi nie mógł się nachwalić postawy zawodników, podkreślając znaczenie tego zwycięstwa dla każdego z piłkarzy. Dzięki wygranej the Reds opuścili dolne rejony tabeli i zajmują obecnie dwunaste miejsce, tracąc zaledwie trzy punkty do pretendenta do tytułu, czyli Arsenalu Londyn. Miejmy nadzieję, że the Reds utrzymają dobrą formę, gdyż przed nimi spotkanie Ligi Europy z Anży Machaczkała, a następnie trudne ligowe starcia z Evertonem, Newcastle i Chelsea.
Komentarze (1)