Jonjo o Fergusonie, odbiorach i Rafie
W wywiadzie dla "The Independent" Jonjo Shelvey otwarcie rozmawiał o swojej czerwonej kartce w meczu z Manchesterm United, jego podejściu do ostrych wślizgów i dniu, w którym pojawił się w Melwood by zostać nowym piłkarzem Liverpoolu.
Oto kilka najlepszych fragmentów tego wywiadu.
Shelvey o podpisaniu kontraktu z The Reds...
Rafa Benitez był tu kiedy przychodziłem, jednak wierzę, że to Kenny Dalglish odegrał wielką rolę w ściągnięciu mnie do Liverpoolu. Przypominam sobie, że widziałem go na trybunach Charltonu. Pamiętam jak przyjechałem tu z mamą, siostrą i tatą, spotkaliśmy Rafę na boisku treningowym. Zabrał nas do swojego biura i zaczął rozmawiać z moją mamą o tym, jak to Stoke gra długą piłką. A moja mama myślała: "co mnie obchodzi Stoke".
Shelvey o odbiorach...
W obecnych czasach musisz bardzo uważać na to co robisz i mówisz. Piłka nożna jest coraz mniej kontaktowym sportem. Niektórzy gracze wykonują odbiory, które kiedyś były na porządku dziennym, a dzisiaj się za nie dostaje kartki. Nic nie uchodzi na sucho. Jak można powstrzymać się przed wejściem, gdy piłka leży na ziemi i trzeba ją wygrać? Fani chcą to oglądać, jednak czasy się zmieniły i musimy się dostosować. Nie wychodzi się już na boisko treningowe by uczyć się odbiorów. Uczymy się strzelać, podawać, ale nie odbierać.
Shelvey o czerwonej kartce w meczu z Manchesterem United...
Gdybym wycofał się z tego wejścia prawdopodobnie sam naraziłbym się na kontuzję, a fani byliby niezadowoleni. Wydawało mi się, że schodząc z boiska miałem do pokonania ogromny dystans, ale po drodze zobaczyłem Alexa Fergusona "w uchu" czwartego sędziego więc powiedziałem mu: "to twoja wina, że zostałem wyrzucony z boiska". Po meczu odebrałem swojego kolegę i jego dziewczynę, a następnie szedłem tunelem w kierunku parkingu, kiedy zobaczyłem go idącego w moim kierunku. Przeprosiłem za to co zrobiłem. Powiedziałem, że było to złe i byłem sfrustrowany. Jestem młody i emocje często jeszcze wygrywają, ale powiedziałem także, że drugi raz również bym wykonał ten wślizg. On odpowiedział, że mało kto jest zdolny do takich przeprosin. Dodał, że to bardzo "gorący" mecz i mam się tym nie martwić. Mój ojciec wychował mnie tak, bym szanował innych, jednak gdy masz swoją opinię i masz rację, nie można bać się jej przedstawić.
Shelvey o początkach kariery...
Przeszedłem do West Ham, gdzie był mój brat. Kiedy było się w grupie młodszych graczy, grałeś cztery 20-minutowe mecze w niedzielne popołudnie. Faworyzowani gracze występowali we wszystkich, inni grali w dwóch. Mój brat był starszy o dwa lata i grał tylko w dwóch meczach, a ja często byłem we wszystkich czterech. Mój ociec był wtedy trenerem w West Ham i uważał, że to nie tak powinno wyglądać. Wyciągnęliśmy mojego brata, a mój tata opuścił klub. Pozwolił mi jednak zostać, jeśli tylko chcę. Było ciężko, ponieważ West Ham był naszym klubem. Di Canio, Cole i Carrick byli tam, Glenn Roeder był menedżerem. Zabrał mnie do swojego biura i chciał bym został, jednak odmówiłem. Chciałem zostać z bratem, ponieważ on bardzo to przeżywał. Rok graliśmy w piłkę na szczeblu lokalnym, a potem trafiłem do Charltonu.
O wypożyczeniu do Blackpool...
Nawet po gorszym meczu wiedziałeś, że prawdopodobnie zagrasz za tydzień, co dla młodego piłkarza jest ważne. Piłkarze musieli także prać swoje własne stroje. Ja nie prałem - moja dziewczyna to robiła!
O grze w reprezentacji...
Myślałem, że nikt nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Szybko przeszedłem z etapu gry w parku z kolegami do siedzenia obok Wayne'a Rooneya podczas obiadu. Z pewnością pewne przełamanie miało miejsce kiedy Danny Welbeck zaczepił mnie na początku i krzyknął: "zostaw mojego menedżera w spokoju".
Komentarze (4)
Nie dość że ma niezaprzeczalny talent oraz ciąg na bramkę, to jeszcze pokazuje się z dobrej strony poza boiskiem.
Wielka kariera przed tobą Jonjo ; ))