LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1117

Wielki test


Pamiętam moje pierwsze derby w jakich uczestniczyłem nadzwyczaj wyraźnie, jaskrawo. Przegraliśmy 0:1 na Anfield i muszę przyznać, że nigdy w życiu nie zagrałem w meczu o tak zawrotnym tempie.

Graeme Sharp strzelił wówczas zwycięską bramkę, a zawsze kiedy go widzę, rozmowa musi zejść na temat tego spotkania. Powtarzam mu ciągle, że był na kilometrowym spalonym!

Jestem przekonany, że zdecydowana większość sympatyków Liverpoolu nawet nie pamięta, że tego dnia pojawiłem się na placu gry. Fakt - ciężko mi stwierdzić, czy udało mi się dotknąć piłkę więcej niż trzy razy podczas tamtego meczu.

Bez wątpienia to doświadczenie było dla mnie pewną formą niespodzianki. Oczywiście, czasy się zmieniają, piłka nożna ewoluowała. Nikt nie szczędził i nie unikał ostrych wejść, które orały murawę w czasach, gdy dane mi było jeszcze kopać futbolówkę.

Pierwsze zetknięcie z niedzielnymi derbami na Goodison będzie dla młodych żółtodziobów z Akademii, Raheema Sterlinga, Suso i Andre Wisdoma wyjątkowym przeżyciem.

Derby w lidze angielskiej nie bez powodu ciągle są opatrzone łatką bardziej siłowych rywalizacji od innych spotkań. Opinię tą cementuje spojrzenie przez pryzmat wielości żółtych kartek, którymi raczą nas piłkarze na murawie.

Dodaje to sporą dozę pikanterii przed starciem obu zespołów i będzie to wielki test dla tych młokosów, którzy tak kapitalnie radzili sobie dotychczas reprezentując swój klub. Muszą być niebywale odważni, by nie dać się stłamsić nieprzyjaznej atmosferze i zachować chłodny umysł przez cały pojedynek.

Everton od początku meczu będzie chciał narzucić bardzo wysokie tempo. The Reds zmuszeni będą stawić temu czoła, by stopniowo opanować sytuację na boisku i zacząć grać swoją piłkę.

Nie możemy pozwolić, by The Toffees nas zdominowali, tak jak Manchester United na początku tego sezonu.

W szeregach The Blues zabraknie Stevena Pienaara, ale należy pamiętać, że posiadają jeszcze wielu klasowych piłkarzy. Jestem niemalże przekonany, że sztab medyczny Evertonu stanie na głowie i doprowadzi do pełnej sprawności fizycznej Maroune’a Fellainiego.

Bez dwóch zdań to ich potężna broń, którą ciężko unieszkodliwić. Odkąd Moyes zdecydował się przesunąć go bardziej do przodu, sprawia on niesamowite problemy defensywnym graczom. Trudno sobie wyobrazić, by Joe Allen mógł powalczyć z nim o górną piłkę.

Czerwoni muszą również zneutralizować niebezpieczeństwo płynące ze strony Nikici Jelavica. Taki łowca bramek to skarb dla każdego menadżera.

Jelavic nigdy cofa się głęboko po piłkę, stale starając się gościć w polu karnym rywali, nękając tym samym non stop obrońców. Jest istnym koszmarem przeraźliwie ciężkim do utrzymania go w ryzach.

Jeśli by zderzyć ze sobą dotychczasowe formy w tym sezonie ekip z Merseyside przed niedzielnymi derbami, to Everton wyrósł by na cichego faworyta.

Ale ile to razy w historii sytuacje przedstawiano podobnie, mówiąc o tym, że to niebieska cześć miasta powinna zwyciężyć, że wszystko przemawia na ich korzyść? Jednak tak nie było, bowiem innymi prawami rządzą batalię o prymat w regionie.

Liverpool ma smykałkę do spotkań z The Toffees, przegrywając zaledwie 2 z ostatnich 14 spotkań.

W zeszłym sezonie drużyna Davida Moyesa była na fali, co nie przeszkodziło Stevenowi Gerrardowi w zdobyciu ekscytującego hattricka. W półfinale Pucharu Anglii na Wembley, The Blues wyszli na prowadzenie, jednak za kurczową jego obronę zapłacili srogą cenę.

Moim zdaniem problem Evertonu leży u podnóży psychologii przed meczami z Liverpoolem. David Moyes skupia zbyt wielką uwagę na przeciwniku, a powinien w sposób bardziej rzetelny zatroszczyć się o własnych chłopaków.

W momencie tak wielu niepowodzeń w naszpikowanym po uszy terminarzu, taki mecz musi wyzwalać coś więcej. To uczucie, które z grubsza można nazwać: ,,nareszcie nadszedł ten czas’’.

Drużyna Brendana Rodgersa jest zgoła inna, od tych, które dane nam było obserwować wcześniej. Miejmy nadzieje, że pasmo zwycięstw nie zostanie wyhamowane w niedzielne popołudnie.

Przed Andre Marrinerem rysują się naprawdę wymagające zawody. Jest typem arbitra, który stara się kontrolować boiskowe zachowania bez upominania piłkarzy kartkami, jednak w derbach Merseyside taka taktyka może okazać się nieskuteczna.

Są takie mecze, jak na przykład derby Londynu pomiędzy Arsenalem i Chelsea, gdzie nie uświadczono żadnego ostrego ataku na przeciwnika. Ale derby Liverpoolu dalekie są od takich życzliwości.

Nikt podczas nich z całą pewnością nie odstawi nogi. Jestem ciekaw tylko, czy Andre Marriner będzie się starać zdusić w zarodku temperamenty zawodników, czy też będzie starać się być wyrozumiałym.

Cokolwiek by się nie wydarzyło na Goodison, liczę na to, że mecz zakończy się 11 na 11. Niech wygra lepszy team nie dając nikomu pola do wymówek.

Jan Molby

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

DrFeelgood 28.10.2012 14:13 #
"Nie możemy pozwolić, by The Toffees nas zdominowali, tak jak Manchester United na początku tego sezonu".
O ile pamięć mnie nie myli to United w tym meczu wyglądali jak zespół trampkarzy i to przez gorącą głowę Shelvey'a i pełnym zaangażowaniu w mecz sędziego wyszło jak wyszło...

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (0)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (0)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com