Absurd, absurd wszędzie
Obejrzałem mecz. Przegraliśmy. Nie awansowaliśmy do ćwierćfinału i nie obronimy Pucharu Ligi. Cały mój świat legł w gruzach wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego. To wszystko wina Brendana. On się po prostu nie nadaje. Tymczasem kosmici dalej nie wylądowali na Ziemi.
Absurd? Tak, ale nie dla wszystkich. Huragan Sandy szaleje nad wschodnim wybrzeżem USA. Wydawać by się mogło, że to kraina dość odległa od naszej, tymczasem kiedy patrzę na pomeczowe komentarze sporej części użytkowników, którzy w chwilach radości i chwalebnych momentach dumnie nazywają się kibicami, przygnębia mnie widok tak gwałtownie szarpanych chorągiewek, przechylających się z jednej strony na drugą.
Odpadliśmy z Pucharu Ligi – najmniej prestiżowych rozgrywek, w jakich uczestniczyliśmy. Z pucharu, który od lat nie jest traktowany serio. Oczywiście, zeszły sezon pokazał, że wygranie go jest bardzo miłym uczuciem, ale pokazał również, że wygranie go niewiele daje, o czym najdobitniej przekonał się Kenny Dalglish wraz z końcem sezonu. Czy naprawdę więc stało się coś strasznego?
Kiedy Brendan Rodgers opowiadał o celach na ten sezon, dał jasno do zrozumienia, że jest jeden priorytet – Premier League. Liga Europy? Sukces byłby mile widziany, ale nie wszelkim kosztem. Co zatem z Pucharem Ligi? Nie są to rozgrywki, które rzutować będą w jakikolwiek sposób na ocenę sezonu, co zresztą potwierdził także Tom Werner. Puchar ten, to tak naprawdę trochę poważniejsze mecze towarzyskie, w której te lepsze zespoły ogrywają zawodników, którzy nie mogą nacieszyć się zbyt regularną grą na innych frontach. Wyjątki stanowią spotkania, gdy los złączy ze sobą mocniejsze zespoły. Wówczas niezależnie od charakteru rozgrywek, spotkania takie są po prostu prestiżowe. Tak było rok temu, gdy graliśmy z Chelsea i City, tak było wczoraj, gdy The Blues spotkali się z United. Rok temu patrzeliśmy na te rozgrywki innym okiem, bo po długich latach posuchy, każde odświeżenie klubowej gabloty z trofeami było mile widziane. Ale to zawsze był puchar drugiej kategorii.
I po mimo tego faktu, pomimo tego, że widząc skład na spotkanie ze Swansea można było spodziewać się, że łatwo nie będzie, pomimo tego, że był to dopiero 18. oficjalny mecz Brendana Rodgersa w roli menedżera The Reds (!), rzesza wszystkowiedzących kibiców użytkowników ruszyła z krytyką naszego menedżera. Co więcej, spora część z tychże osób wyciągnęła swoje wszechmogące kryształowe kule, które ukazały im czarną przyszłość klubu, o ile Brendan Rodgers dalej będzie prowadził zespół z Anfield Road.
Nie mogło również zabraknąć komentarzy typu „Rafa wróć” albo „Gdzie jest Rafa?”… Już odpowiadam. Od zwolnienia w 2010, za wyjątkiem krótkiego epizodu w Mediolanie, Rafa siedzi i czeka, aż go znowu zatrudnią w Liverpoolu i dziwi się, że go zatrudnić nie chcą. Hmm… To naprawdę świetna rekomendacja. Chcecie zwolnić Brendana po 18 oficjalnych spotkaniach i zatrudnić z powrotem Rafę, który potrzebował kilku lat, by włączyć się do i tak na koniec przegranej walki o mistrzostwo Anglii? Doprawdy to co najmniej zadziwiająca logika.
Brendan prosił, by zespół oceniać dopiero po 10. ligowym spotkaniu. Akurat gramy je w niedzielę. Drużyna jest w przebudowie i tak naprawdę w dalszym ciągu nieskompletowana, najmłodsza w całej Premier League. Mamy jasną koncepcję gry i jasne cele na przyszłość. Widać poprawę, zespół gra coraz lepiej, a trener nie złamał ani jednego danego słowa. Jeśli ktoś nie potrafi zrozumieć, że na efekty potrzeba czasu i cierpliwości, a przede wszystkim ciężkiej pracy w Melwood, którą zawodnicy wraz z całym sztabem wykonują każdego dnia, jeśli ktoś oburza się po odpadnięciu z mało prestiżowego pucharu, niech zastanowi się czy naprawdę jest prawdziwym kibicem, który rozumie obecną sytuację swojego zespołu. Albo po prostu niech najpierw ochłonie i przemyśli wszystko na spokojnie. Byłoby to z korzyścią dla wszystkich.
Komentarze (43)
Po wczorajszym meczu nie napisałem ani słowa na stronie, byłem jedynie trochę smutny po przegranej, ale ją zaakceptowałem, bo to puchar, bo najważniejsza liga. Jednak po przeczytaniu tego artykułu nie mogę zrozumieć jednej rzeczy: skoro był to mecz na poziomie sparingu i służył do ogrania młodych, gdzie wynik sprawą drugiego planu, co w pierwszym składzie robił Allen? Allen, który zagrał najgorszy mecz od czasu przyjścia na Anfield. A odbieraniu mu piłek zza pleców zwyczajnie irytowało. Akurat w meczu ze Swansea..?
Dalej. Rodgers chciał wygrać ten mecz. O czym świadczy wpuszczenie w przerwie Suareza í Stevena, a potem Sterlinga. Ja bym zachował się podobnie. Dlatego proszę, nie mówcie, że nic się nie stało. Bo albo wychodzimy mocnym składem, wygrywamy i wporządku, albo zupełnymi rezerwami (nawet bez Jonesa w bramce) i przegrywamy i też wporządku. A wczoraj wyglądało to tak, jakby Rodgers zaskoczony był, że gra u siebie.
Ale przecież nie jestem kibicem..
Przepraszam za moją polszczyzne,pewnie znajdzie sie tam wiele bledow,ale to dlatego bo nie mam stycznosci z naszym jezykiem przez dlugi czas.
YNWA
Liga jest najważniejsza i na tym się skupiajmy. A druga kwestia jest taka, żeby działać na kilku frontach trzeba mieć drugi zespół, którego my niestety nie mamy. Nie można grać Suarezem w każdym meczu.
Przecież to nie pierwszy i nie ostatni raz kiedy tak się dzieje, polecam po prostu ignorować to wszystko, a nie jeszcze rozgłos idiotyzmom robić.
Puchar Ligi może być najmniej ważny dla Chelsea, United, czy City, bo te kluby walczą o LM, majstra i Puchar Anglii. Liverpool, co stwierdzam z bólem, w ostatnich sezonach może walczyć de facto o: traktowany po macoszemu Puchar Ligi, traktowaną po macoszemu Ligę Europy i przy pomyślnych wiatrach o Puchar Anglii. Realnie o mistrza nie walczymy od ładnych kilku sezonów, w LM nas nie ma w ogóle. Chwała za ogrywanie młodych, ale żeby móc ich ogrywać, to trzeba w tych rozgrywkach grać, a już Liverpool w PLA nie gra. Smutno jest szczególnie dlatego, że po raz kolejny widać, że mamy 11-15 zawodników, po czym następuje przepaść. Mamy pierwszy skład (nie taki idealny) i od razu trzeci.
W meczu poprzedniej rundy najlepsi byli Assaidi, Sahin i Pacheco. Teraz tych dwóch ostatnich nie było nawet na ławce.
Jeśli chodzi o mnie, to miło by było oglądać The Reds wygrywających mecze i zdobywających kolejne trofea do swoich gablot.
Ale czy nie jest za wcześnie? Osobiście w każdym meczu ostateczny wynik jest dla mnie sprawą chyba najmniej istotną. Liczy się gra, która po przyjściu Rodgersa jest naprawdę miła dla oka.
Oczywiście znajdą się tacy, którzy mówią, że sam sposób gry jest mniej ważny, niż wynik ostateczny i nawet mają rację.
Ale ile można powtarzać? Brendan, podobnie jak King Kenny, otrzymali we władanie jeden z największych klubów na świecie w największym jego kryzysie w historii. Wyniki nie przyjdą od razu i mówiąc tego nie mam na myśli, że przyjdą za miesiąc, dwa czy pół roku.
Mamy najmłodszą kadrę w całej lidze i spisują się świetnie. Nie można od nich wymagać więcej. Lepsze czasy nadejdą i jest to tylko kwestia czasu. Pomimo, że (moim zdaniem) wszystko wciąż lgnie przeciw nam, to satysfakcja z powrotu na szczyt będzie jeszcze większa.
Tych momentów doczekają się FANI Liverpoolu.
YNWA
Czy ktoś zwrócił uwagę, że jesteśmy jednym z 3 klubów (oprócz MC i Everton) który w PL w ciągu ostatnich 4 kolejek nie przegrał meczu.
Tak trzymać. YNWA.
Wybaczcie mój pesymizm ale nie widzę podstaw do dobrego nastawienia. W Polsce śpiewamy ciągle "nic się nie stało", a niewiele się zmienia. Tutaj ciągle śpiewamy YNWA.... Przygnębiające.
No i komenty typu: "Brendan Wypier...","Henderson i Borini pomyłki Liverpoolu" mijają się z celem... o Brendanie napisali powyżej w artykule, a co do dwójki młodych graczy, przypomnijcie sobie sprawę Lucasa... od Loosera do bohatera, taką metkę wyrobił sobie w Liverpoolu więc nie mówcie mi, że to są pomyłki!
Natomiast zwalnianie BRa teraz byłoby jeszcze większym idiotyzmem. Musimy go trzymać. Nie stać nas na coroczne zmieniane składu przez coraz to nowych managerow.
Boże napompowaliście balon to teraz macie.
Ja sie spodziewałem nie najlepszych wyników.
Gra jest głównie dobra, widać jakiś pomysł w odróżnieniu do poprzedniego sezonu, widać, ze Rodgers potrafi reagować i nie boi się odważnych decyzji, które przynoszą dobre skutki(i za które jest krytykowany).
Cierpliwości i trzeźwego spojrzenia, bo kto się spodziewał pierwszej czwórki w tym sezonie?
Od początku było wiadome,że nie będzie łatwo. BR jest tylko człowiekiem - nie niezawodną maszyną. Nie można wymagać od niego,że po tak krotkim czasie prowadzenia totalnie zrujnowanego przez poprzedników klubu wyniki przychodziły będą od razu. Zmiany i tak są widoczne - jak dotąd wykonał on ORGROMNĄ pracę. Powoli wspinamy się do góry, żaden z Waszych(mowa o tych,dla których największym marzeniem jest zwolnienie BR) wymarzonych trenerów nie byłby w stanie stworzyć zespołu walczącego o TOP4 w 5miesięcy. Jest to fizycznie niemozliwe! Patrząc na to czego dokonał do tej pory patrzę w przyszłość z pozytywnym nastawieniem. CC nie jest Nam potrzebne,głównym celem Liga Europy i BPL,nie zapominajcie ;)
Co do meczu - cholera jasna,przecież to oczywiste,że założeniem było wygrać ten mecz! Ale kolejne spotkanie z Newcastle jest o niebo wazniejsze od starcia ze Swansea w CC. Nie możemy się załamywać po tej porażce. Jako kibice Liverpoolu przeżyliśmy już wiele,przeżyjemy jeszcze więcej. Ale jedno jest pewne - czy byłyby by to porażki,czy zwycięstwa umocni Nas to w miłości do tego klubu ;)
Pardew przejął Newcastle w listopadzie/grudniu ubiegłego roku, Carrolla wypromował Chris Hougton i to On się głównie przyczynił do dobrej gry Newcastle.
Newcastle było na miejscu 6, 5 była Chelsea.
@Boris Newcastle nie było beniaminkem w zeszłym sezonie...
A co do Rodgersa, to śmieszy mnie te podchodzenie do jego filozofii w stylu: "To mesjasz, jedyna słuszna opcja, dajcie mu czas". Czemu nie zadziałał u nas efekt "nowej miotły"? Bo sam sobie w tym pomógł i teraz kibice zaczynają sie odwracać. Ładnie przegrywamy i remisujemy. W zeszłym sezonie mieliśmy 5 punktów więcej po 9-ciu kolejkach. Przegrają z Newcastle, to stadion będzie buczał, a i białe husteczki mogą się pojawić.
To już lepszy jest przykład Fornalika, który z Ruchem skazywanym na walkę o utrzymanie zajmował miejsca 2 i 3, dwukrotnie będąc w finale PP, w ciągu 3 lat nie zszedł poniżej 4 miejsca.
Faktycznie Newcastle było 5 mój błąd, przepraszam, ale za to nie byli beniaminkiem.
Ja nie oczekuję jednego mistrzostwa i ch** wie co potem, ja oczekuje odbudowania klubu i stabilizacji, regularnej walki o mistrzostwo i trofea. Nie chce jednorazowego wyskoku jak za grubego Hiszpana.
Śląsk w sezonie 2009/10 był na miejscu 9, rok wcześniej jako beniaminek byli rewelacją i zajęli 6 miejsce w tabeli, Leńczyk przejął ich po 7 kolejkach(6 porażek i 2 wygrane o ile dobrze pamiętam) nie powiedziałbym, więc żeby przejmował 100% spadkowicza, a raczej nieźle sobie radzący klub po awansie. 2010/11 Zajął drugie miejsce, a rok później wygrał mistrza, choć wielu ludzi twierdzi, że Wisła im się "podłożyła" w ostatniej kolejce.
Więc Orest nie zrobił cudu w rok, a w dwa jakbym miał się czepiać, poza tym to polska liga.
Po przeanalizowaniu wszystkiego muszę przyznać Ci rację.
I walnąłem babola z Fornalikiem, bo Ruch był raz 12 za jego kadencji.
Więc mój błąd, jednak to tylko ekstraklasa, bez takiej presji i bez ogromnych pieniędzy pompowanych przez tylu rywali.
Nie ma co więc tego porównywać;)
Trzeba się uzbroić w cierpliwość, a nie wyskakiwać z Benitezem, który również nie miał rewelacyjnych początków(i w dodatku miał słabszych rywali).