Podsumowanie meczu
Piękny gol Luisa Suareza nie wystarczył, by Liverpool zgarnął trzy punkty, gdyż Newcastle opuściło Anfield remisując 1:1. 25-latek przyjął piłkę na klatkę piersiową, minął bramkarza i strzelił swojego 10 gola w tym sezonie.
To zbilansowało równie ładne trafienie Yohana Cabaye.
Liverpool miał wystarczająco dużo okazji, by zapewnić sobie zwycięstwo, podczas gdy Newcastle kończyło mecz w dziesiątkę, kiedy Fabricio Coloccini wyleciał z boiska po brzydkim faulu na Suarezie.
Mecz był poprzedzony prezentacją Gary'ego McAllistera dla Stevena Gerrarda, który tego dnia notował swój sześćsetny występ dla Liverpoolu - coś, co udało się tylko dziewięciu ludziom przed nim.
O pozycji naszego numeru 8 w angielskim futbolu świadczy fakt, że nawet kibice Newcastle zgotowali mu owacje na stojąco, podczas gdy Jamie Carragher uważa, że jego przyjaciel może teraz słusznie uważać się za najlepszego piłkarza w 120-letniej historii klubu.
Trudno z tym polemizować, ale nawet Gerrard potrzebował trochę szczęścia, by trafić z 50 metrów. Jego próba by to zrobić była jednym z wydarzeń pierwszej połowy, którą Liverpool kontrolował, ale Newcastle wygrało.
Na początku meczu Raheem Sterling został sfaulowany przez Vurnona Anitę. Z rzutu wolnego uderzał Gerrard, ale Tim Krul desperacko piąstkował piłkę.
Po chwili Sterling znów był w posiadaniu piłki. Tym razem zagrał z klepki z Nurim Sahinem, minął przeciwnika i dośrodkował po ziemi w pole karne. Obrońcy Newcastle wyczyścili sytuację.
Natarcie trwało. Suarez posłał podkręconą piłkę z rzutu wolnego, a potem w polu karnym powstrzymał go Krul.
Newcastle groźnie strzelało z dystansu, ale Demba Ba tym razem nie miał szczęścia, które pozwoliło mu trafić sześć razy w sześciu poprzednich meczach.
Suarez poradził sobie ze Stevenem Taylorem i główkował w polu karnym, ale niecelnie i wynik pozostał bezbramkowy.
Potem szczęścia próbował Suso, ale został zablokowany. Po pierwszej połowie to przyjezdni byli by bardziej zadowoleni z remisu, ale w 43 minucie Cabaye wprowadził kibiców Newcastle w szał, podkręconym wolejem w górny róg bramki przed the Kop.
Od grudnia Liverpool, grający bez Pepe Reiny i Glena Johnsona, nie wygrał ligowego spotkania, w którym pierwszy tracił bramkę.
Na początku drugiej połowy Padrew był zmuszony zmienić kontuzjowanego Dembę Ba na Sammy'ego Ameobi.
Suarez stestował Krula strzałem z 18 metrów, podczas gdy the Kop zaczęło się niecierpliwić. Ten mecz był szansą by Liverpool po raz pierwszy w tym sezonie znalazł się w górnej połówce tabeli.
Blisko szczęścia był Sahin, a gdy Newcastle wyprowadziło kontrę, na miejscu był Martin Skrtel, który czysto interweniował w polu karnym.
Wyrównanie przyszło w 67 minucie i warto było na nie tyle czekać. Jose Enrique posłał długą piłkę w kierunku wybiegającego Suareza. Urugwajczyk zrobił resztę, wyprzedzając obrońcę, przyjmując piłkę na klatkę, mijając bramkarza i posyłając piłkę do siatki.
Trzy minuty później prawie było 2:1, kiedy Suarez urwał się obrońcom i stworzył świetną okazję rezerwowemu Shelvey'owi, który ukrył twarz w dłoniach po nieudanej próbie.
Kolejna świetna szansa pojawiła się, gdy Suarez wystawił piłkę Sterlingowi, który jednak zwlekał trochę za długo, umożliwiając Taylorowi wślizg i zblokowanie strzału.
Szanse Newcastle na utrzymanie wyniku zmniejszyły się w 84 minucie, gdy kapitan Coloccini ujrzał czerwoną kartkę po wślizgu od tyłu w nogi Suareza.
Liverpool nie strzelił jednak zwycięskiej bramki. W końcówce głową uderzał Shelvey, zmuszając Krula do wybicia piłki na poprzeczkę.
Komentarze (1)