Boys na szczęście ciągle w grze
Poczucie rozczarowania porażką The Reds z Anży Machaczkała na stadionie Lokomotiwu w czwartkowy wieczór szybko złagodziły wiadomości o wyniku drugiego meczu rozgrywanego tego dnia w Grupie A.
Szokująca wygrana Young Boys 3:2 na wyjeździe z Udinese oznacza, że The Reds wciąż są na dobrej pozycji do walki o fazę pucharową turnieju.
Kiedy Czerwoni zmiażdżyli 5:3 szwajcarską drużynę we wrześniu i to drugim składem, wydawało się, Young Boys będą w Grupie A chłopcami do bicia.
Później zostali pokonani w Moskwie przez Anży 2:0, ale w sposób godny podziwu wrócili do gry zgarniając sześć punktów w dwumeczu z Udinese.
Argentyński napastnik Raul Bobadilla najpierw strzelił u siebie hat-tricka w wygranej 3:1 z Włochami, by w czwartek zaliczyć z nimi kolejnego.
Po czwartej kolejce Anży prowadzi w tabeli z 7 punktami na koncie, zaś na drugim miejscu jest Liverpool (6 punktów), wyprzedzający Young Boys różnicą bramek. Udinese, które wygrało w zeszłym miesiącu na Anfield, jest dwa punkty do tyłu.
To oznacza, że jeśli Liverpool pokona na Anfield Young Boys 22 listopada, a Anży wygra u siebie z Udinese, awans The Reds będzie już pewny, bez względu na wynik ich grudniowej podróży do Włoch. Nie ma wątpliwości, że tej nocy to nie drugi skład będzie na posterunku.
Brendan Rodgers sporo ryzykował oszczędzając główne gwiazdy swojej ekipy w czasie meczów w Europie, ale wciąż wygląda na to, że nie przeszkodzi to Czerwonym znaleźć się w pierwszej trzydziestce dwójce turnieju.
James Pearce
Komentarze (0)