TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1290

Podsumowanie meczu


Bywalcy Anfield mogli w końcu z uśmiechem na ustach opuszczać obiekt po meczu Liverpoolu, który to okazał się być niegościnny dla drużyny Wigan, tym samym udanie rewanżując się za porażkę 1:2 z zeszłego sezonu.

Przed spotkaniem fani the Reds zastanawiali się, kto stanie sobotniego popołudnia między słupkami bramki. Prezentujący dobrą formę Brad Jones, czy kontuzjowany ostatnio Pepe Reina. Brendan Rodgers podkreślił jednak, że kluczowe jest przywrócenie Hiszpanowi jego pewności siebie, dlatego też to właśnie on, a nie regularnie broniący w tym sezonie Australijczyk, stanął przed zadaniem zachowania czystego konta w meczu z Wigan, co w ostatnich dziewięciu pojedynkach z nimi udało się uczynić zaledwie raz.

Niemałe emocje wzbudziła również deklaracja Rodgersa na temat przyszłości w klubie Stewarta Downinga, któremu dał jasno do zrozumienia, iż nie mieści się w jego planach budowy nowej drużyny. Rodgers udowodnił, że nie rzuca słów na wiatr i posłał na trybuny przegrywającego rywalizację na skrzydle z dwoma nastolatkami, Raheemem Sterlingiem oraz Suso, 28-letniego Anglika.

Początek spotkania był spokojny i tak naprawdę dopiero w 14. minucie kibice doczekali się pierwszej realnie zagrażającej bramkarzowi akcji. Pięciu zawodników Wigan płynnie wymieniało piłkę, konsekwentnie zbliżając się do pola karnego Pepe Reiny. Ostatecznie piłka trafiła pod nogi Bena Watsona, którego silny strzał z 25 metrów wylądował wysoko nad bramką. Po tej akcji goście zyskali na kilka minut dość wyraźną przewagę w posiadaniu piłki, z której to jednak nie umieli odpowiednio skorzystać.

Tymczasem po raz kolejny w tym sezonie okazało się, że drużyna gospodarzy musi koniecznie popracować nad wykonywaniem stałych fragmentów gry, a w szczególności rzutów rożnych, bo o ile Liverpool nie ma trudności z ich wywalczaniem, o tyle skuteczne wykonanie należy do rzadkości.

Kibice zgromadzeni na Anfield zapewne nie przypuszczali, iż będą świadkami niezwykle brutalnego widowiska. Pierwsze o podwyższonej temperaturze zajście miało miejsce podczas przepychanki Daniela Aggera z rywalem, jednak to Raheem Sterling doprowadził w 25. minucie do chrzęstu łamanej kości. W powietrznym starciu z Watsonem, młody Anglik niefortunnie zahaczył o nogę rywala, który, upadłszy na murawę z grymasem bólu na twarzy, musiał poprosić o interwencję fizjoterapeutów. Uraz okazał się na tyle poważny, że zaledwie po niespełna pół godzinie gry Roberto Martinez zmuszony był dokonać pierwszej zmiany.

Tymczasem kilka minut wcześniej mogliśmy podziwiać wspaniały strzał Suso, przywodzący na myśl pamiętne gole Stevena Gerrarda. Jak się niedługo potem okazało, był to jedyny tak groźny strzał Hiszpana w meczu. Brendan Rodgers, jak się okazało w pomeczowym wywiadzie, nie był zadowolony z organizacji gry w tej strefie boiska i wskutek tego, ku zaskoczeniu kibiców, miejsce Suso zajął Jordan Henderson.

Tuż po opuszczeniu murawy przez Hiszpana Liverpool był niezwykle bliski zdobycia pierwszej bramki. Gerrard wspaniale zapanował nad piłką i wpadając w pole karne uruchomił Luis Suareza, który z trudem utrzymując futbolówkę przed linią końcową zdołał zagrać do znajdującego się przed bramkarzem Jose Enrique. Z tego pojedynku górą jednak wyszedł dobrze spisujący się w tym spotkaniu Al-Habsi. Była to zarazem ostatnia szansa przed przerwą na gola, ale nie ostatnie gorące starcie między zawodnikami. Joe Allen w walce o piłkę został boleśnie zraniony korkiem Maloneya, wskutek czego zakrwawiony musiał opuścić na kilka minut boisko.

W drugiej połowie okazało się, że Rodgers nie próżnował w szatni, dzięki czemu mogliśmy podziwiać zupełnie odmienioną drużynę the Reds. Zanim jeszcze gracze Wigan zdołali wprowadzić się w rytm, już przegrywali. W 47. minucie po fatalnym błędzie obrońcy, przypominającym pamiętne zagranie Martina Skrtela w meczu z Manchesterem City, piłkę przejął Sterling i pognawszy na bramkę oddał futbolówkę znajdującemu się w polu karnym Suarezowi, który silnym strzałem pod poprzeczkę pozostawił Al-Habsiego bez szans na udaną interwencję.

W 58. minucie worek z bramkami otworzył się na dobre. Jose Enrique przeprowadził szalony rajd środkiem pola, który zakończył się prostopadłym podaniem do wychodzącego na wolną pozycję Suareza. Znajdujący się we wspaniałej formie strzeleckiej Urugwajczyk bez problemów umieścił piłkę obok bezradnego golkipera, zdobywając tym samym swoją dziesiątą bramkę w Premier League!

The Reds wyraźnie poczuli wiatr w żaglach, czego dowodem była trójkowa akcja Gerrarda, Sterlinga i Suareza, która omal nie zakończyła się strzeleniem hat-tricka przez tego ostatniego. Piłka po jego strzale i interwencji obrońcy wylądowała w bocznej siatce. Z kolei chwilę później Suarez dość niebezpiecznie nadepnął na stopę Jonesa, jednak wskutek nieuwagi arbitra zdołał uniknąć żółtej kartki.

W 65. minucie po kuriozalnej akcji i niesłusznie przyznanemu rzutowi z autu, Sterling przeprowadził z Suarezem błyskawiczną wymianę, którą na gola, dobijając strzał Anglika, zamienił Enrique. Hiszpan pierwsze trafienie w barwach klubu zadedykował swojemu nienarodzonemu jeszcze synkowi.

Martinez podwójną zmianą próbował wpłynąć na odmienienie losów spotkania, jednak tego dnia szczęście sprzyjało w końcu drużynie Liverpoolu, która w 75. minucie mogła dziękować obramowaniu bramki za zachowanie czystego konta po strzale Kone z najbliższej odległości.

Tymczasem Suarez wciąż nie wydawał się zadowolony ze swojego dotychczasowego dorobku strzeleckiego, lecz niestety w kolejnej groźnej akcji piłka po jego strzale ominęła słupek w nieznacznej odległości. Kilka minut później okazało się, że już bramkowej zdobyczy nie powiększy, bowiem Rodgers postanowił wprowadzić w jego miejsce Jonjo Shelveya, zapewne po to, by Anfield mogło poprzez owację na stojąco podziękować swojemu bohaterowi. W tej miłej atmosferze mecz dotarł do szczęśliwego zakończenia, dzięki czemu Liverpool mógł się cieszyć z drugiego w tym sezonie ligowym zwycięstwa na Anfield. Kolejne zależą od tego, czy the Reds będą zdolni w każdej kolejce prezentować dyspozycję z drugiej odsłony wczorajszego spotkania.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Kowal 18.11.2012 15:14 #
Nareszcie zwycięstwo takie na jakie dłuugo czekaliśmy. Czas wreszcie ustabilizować się i przybliżyć do 4 miejsca.

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com