Jonjo czeka na powrót Lucasa
Jonjo Shelvey pochwalił Lucasa Leivę za jego nieustępliwość i jest pewien, że Brazylijczyk poprawi grę Liverpoolu, kiedy wróci do składu po czteromiesięcznej przerwie. To właśnie Shelvey zastąpił Lucasa, kiedy ten w sierpniowym spotkaniu z Manchesterem City doznał kontuzji ścięgna podkolanowego.
Wczoraj Lucas zagrał po raz pierwszy po odniesieniu urazu. Wystąpił on w wygranym meczu drużyny U21 z Middlesborough, a Shelvey cieszy się, że jego kolega wkrótce wróci do pierwszego zespołu.
- Myślę, że Joe Allen poradził sobie bardzo dobrze podczas absencji Lucasa, jednak Brazylijczyk jest świetnym piłkarzem. Przez kilka ostatnich lat był on niesamowity. Od czasu jak przyszedł do tego klubu był wspaniały.
- Każdy widzi, co robi Lucas na treningach każdego dnia. Jest bardzo zdeterminowany, żeby wrócić do gry, a kiedy już to zrobi, będzie wielkim wzmocnieniem składu.
W piątek Brendan Rodgers ujawnił, że oczekuje powrotu defensywnego pomocnika na początku grudnia, co oznacza, że Lucas nie weźmie udziału w wyjeździe do Swansea.
Shelvey zaś będzie mieć nadzieję na występ i pójście za ciosem po czwartkowym spotkaniu z Young Boys, w którym strzelił swoją czwartą bramkę w Lidze Europy.
- Swansea hołduje zasadzie „pass and move”, tak więc będzie to dobry mecz na dużym boisku – powiedział Shelvey.
- Musimy do nich doskoczyć i dać im do zrozumienia, że tym razem nie należy nas lekceważyć.
Imponujące zwycięstwo 3-0 z Wigan w ostatniej kolejce pozwoliło the Reds awansować na 11 pozycję w tabeli. Zespół Brendana Rodgersa traci teraz dwa punkty do Tottenhamu, cztery do Arsenalu i pięć do Evertonu.
Shelvey przekonuje, że on i jego koledzy nie zwracają zbytnio uwagi na dotychczasową formę rywali the Reds, wierzy też, że w maju Liverpool jest w stanie finiszować w top 4.
- Po swoim meczu zawsze sprawdza się wyniki innych zespołów, jednak nie uważam, żebyśmy zbytnio się przejmowali tym, co robią na tym etapie inne zespoły. Wciąż zostało jeszcze bardzo dużo spotkań.
- Uważam jednak, że z końcem sezonu będziemy w okolicach top 4.
Komentarze (0)