Do ekspertów słów kilka
Drodzy eksperci. Strata punktów zawsze boli i nie inaczej było w środowy wieczór na White Hart Lane, kiedy po raz kolejny Liverpool przegrał mecz, którego przegrać nie powinien. Jednak to, co boli nawet bardziej, to fakt, że tak jak ograniczone jest pole manewru Rodgersa, tak i „eksperci” najwidoczniej również są ograniczeni…
Do tej pory miałem wrażenie, że każdy zdaje sobie sprawę, że obecna kadra Liverpoolu ma kłopoty ilościowo-jakościowe. Nie wiele w niej zawodników i jeszcze mniej tych jakościowych. Wy zaś, szanowni eksperci, żądacie głowy trenera, który podjął się wyzwania poradzenia sobie z tym problemem. Problemem, którego nie przeskoczy się w kilka tygodni. Problemem, z którym nie poradziłby sobie nawet Jose Mourinho, uważany za najlepszego trenera na świecie. Portugalczyk wszystkie swoje sukcesy opiera na doświadczonych, uznanych i często sprowadzanych za wielkie pieniądze zawodnikach, a klubowe akademie traktuje jako zło konieczne. Niewykluczone, że jestem w błędzie (jeśli tak, to z pewnością mnie oświecicie), ale w Liverpoolu mamy chyba nieco inne warunki pracy.
Mam także wrażenie, sfrustrowani (i frustrujący zarazem) eksperci, że dopiero kilka dni temu obudziliście się po okresie kilkuletniej hibernacji zapoczątkowanej po wspaniałych wygranych z Realem i United, kiedy w ciągu tygodnia zaaplikowaliśmy im po 4 bramki. Dla Waszej informacji powiem, że od tamtego czasu wiele się zmieniło. A zmiany te, rzecz jasna na gorsze, zaczęły się od tak ogromnie przez Was wielbionego Rafy Beniteza.
A propos Beniteza, dostaję już mdłości od komentarzy wołających o jego powrót, a osobom, które piszą listy do św. Mikołaja, prosząc o Rafę pod choinkę, życzę otrzymania młotka, tudzież innego tępego narzędzia do uderzenia się w głowę i oprzytomnienia. Widocznie zapomnieliście, że najczęściej wypowiadanymi sentencjami przez Hiszpana były (pozwolę sobie na cytaty w angielskim języku) „We didn’t deserve to lose”, czy, moim zdaniem jeszcze bardziej kultowe, „We were controlling the game”. Być może zapomnieliście też komu zawdzięczamy odejście Xabiego Alonso, jedynego zawodnika w ostatnich latach, za którym do dziś tęskni dosłownie każdy. Sukcesy Rafy (Liga Mistrzów 2004/05, FA Cup 2005/2006), patrząc na to, że osiągnął je ze składem, w którym większość zawodników otrzymał po spadku po Houllierze i uwzględniając to, że prowadził klub do 2010 roku, także chyba nie świadczą o progresie. Sukcesów w Premier League było zaś tyle, co ligowych goli Downinga.
Bałagan po Benitezie nie jest niestety ostatnim problemem, z jakim zmaga się Brendan. Po kadencji Hiszpana przyszła pora na huragan ‘Hodgson’, który zasiał kolejne spustoszenie w czerwonej części Merseyside. Na koniec owej trylogii nastąpiła część pt. „Wesołe transferowe eldorado Damiena i Kenny’ego”, którego skutki odczuwamy do dzisiaj.
Co się tyczy zaś meczu z Tottenhamem, czy to zły Brendan zwęził bramkę Hendersonowi? Czy to zły Brendan obniżył poprzeczkę Suarezowi, po znakomicie dogranej piłce przez Aggera? Czy to wina złego Brendana, że najlepszy zawodnik klubu w ostatnim dziesięcioleciu nie był w stanie dobrze przyjąć prostej piłki w sytuacji sam na sam? Brendan może odpowiednio ustawić zawodników, powiedzieć im co mają robić, jednak w momencie, gdy dochodzimy do 100-procentowych sytuacji, rola Irlandczyka z północy staje się ograniczona, bo to nie on jest tym, który ma postawić kropkę nad „i”, umieszczając piłkę w siatce.
Brendan Rodgers jest naprawdę odpowiednią osobą u sterów Liverpoolu. Jednak, żeby poradzić sobie z bałaganem, jaki zapanował w klubie po serii kuriozalnych decyzji na przestrzeni ostatnich lat, musi działać w duecie. Jego oczywistym partnerem jest czas. Jeśli to zrozumiecie, drodzy eksperci, opadnie wasza frustracja i zaoszczędzicie na lekach uspokajających, bo na drodze do lepszych dni jeszcze wiele trudnych wieczorów przed nami i niejeden stracony punkt. Pora się z tym pogodzić i uzbroić wreszcie w cierpliwość.
Komentarze (30)
szczególnie z beniem trafiłeś w moje serce :).
Nie ma co się denerwować. Czasami lepiej zachować gorący komentarz dla siebie czy współoglądaczy niż męczyć nimi na stronie. Oczywiście trzeba być krótkowzrocznym, żeby chcieć zwalniać Rodgersa. Trzeba także nie pamiętać ostatnich trzech lat, żeby oczekiwać kolejnych radykalnych zmian. A może wystarczy po prostu sięgnąć pamięcią dalej i zobaczyć ile razy sukces odnoszono momentalnie a ile razy cierpliwość popłaciła? Nie ma dróg na skróty. Jeśli są to zna je Mourinho, który chociaż wygrał wszystko to zostawia za sobą wypaloną ziemię.
Apel słuszny, choć może zbyt nerwowy. Naprawdę lepiej ochłonąć i na spokojnie coś skomentować niż w nerwach palnąć coś nierozsądnego. Oczywiście jeśli dla kogoś w piłce liczy się tylko suchy wynik i tabela to ja nie muszę z kimś takim dyskutować czy cenić jego opinii. Jak komuś bardzo nie podobał się ten mecz i ma dość piłkarzy i trenera to niech sobie przypomni postawę sprzed roku, gdzie nie dość, że dostaliśmy lanie to nawet o honor nie byliśmy w stanie zawalczyć. Teraz było wiele pozytywów w tym występie, chociaż wynik jest zły. Jeśli ktoś mów, że najważniejsze to jest wygrywać byle jak bez względu na styl to się z nim zgadzam. Zawsze lepiej mieć 3pkt niż niedosyt z dobrego występu. Tylko jak grać byle jak, żeby ciągle wygrywać? Można grać ładnie dla oka lub nie, ale bez porządnej organizacji, dyscypliny, zrozumienia i odpowiednio dobranej kadry nie da się osiągnąć sukcesu.
Co do samego artykułu to ja rozumiem, że wołanie o powrót Rafy budzi dziś niesmak, ale nie przesadzałbym z krytyką Hiszpana. Facet naprawdę troszczył się o ten klub i prowadził go do przodu. Może i Alonso przez niego odszedł, ale to Alonso przez niego też przyszedł. Sukcesów czy jego braków bym mu nie wypominał. To nie wina Rafy, że niektórzy woleliby go tutaj zamiast Rodgersa. Masa ludzi ze mną włącznie chciała po Royu Kenny'ego, ale dziś już wiemy jaki to był błąd. Jest dobrze, będzie lepiej, trzeba dalej pracować się i rozwijać a jak komuś to nie odpowiada to w FM'ie można szybciej doprowadzić klub do sukcesów :)
You'll never walk alone !
mam nadzieję, że po tym tekście jak największa liczba napinaczy się obrazi i zacznie ściskać kciuki za Chelsea.
bez tego zbędnego balastu będzie łatwiej wierzyć w sukces ! :)
Świetny tekst........ Y.N.W.A.
Rodgers nic nie zmieni w tydzień, miesiąc, może nawet rok
lecz... Benitez miał wyniki i to dość szybko i też zaczynał mając pod górkę, oraz dość rozwalony team po Gerardzie Houlier
a mimo to były wyniki ...
i ten piękny finał Stambule i porażka w Atenach, i sezon 08/09
taki jest świat i nowoczesny kapitalizm
są wyniki i ich nie ma mimo trudności
Rafa 1 : Rodgers 0
Co by było gdyby nie wygrany finał LM, czy Puchar Anglii? To były fantastyczne mecze, które miałem przyjemność przeżywać m.in. dzięki Rafie. Z tekstu wywnioskowałem, że nie ważne jaki trener wtedy by był to i tak byśmy byli czempionami tychże rozgrywek, bo mieliśmy "prze zajebisty" skład.
Liberum veto! Nie zgadzam się!
Pozdrawiam .
Co do Rodgersa uwazam ze jest ok, ma dobre analityczne podejcie do pilki, nie jest result oriented i nie kieruje sie emocjami, przynajmniej tak to wyglada w tv i jego wypowiedziach. Moim zdaniem to dobrze wrozy na przyszlosc. Poza tym Liverpool nie gra wcale tak zle, w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach zagral slabo w 3-4 meczach. Mowicie zeby nie zwalac winy na karne? W lidze mysle ze jestesmy 4-5 karnych do tylu(bo byly pewnie tez jakeis zle decyzje na nasza kozysc, o ktorych sie nie pamieta), nie wiadomo ile to punktow ale nawet gdyby to bylo tylko 5 punktow to chyba sporoa roznica, 7 - daloby nam 5 miejsce zamiast 12. Taka jest pilka, nie mozna oceniac zespolu po wynikach po kilku meczach, bo w kilku meczach, przy tak wyrownanym poziomie, o wyniku decyduje w zasadzie przypadek.
orest ....co do artykulu mozna Sie z nim raczej zgodzic ....mysle ze przy obecnych nakladach i inwestowaniu w mlodzikow z akademi nigdy nie wskoczymy do top4 a taki sposob prowadzenia druzyny wymusza na nas sytuacja BR robi co moze a moze naprawde niewiele .....