Liverpool bez napastnika
Ubogi w zawodników pierwszej linii Liverpool będzie zmuszony lokować fałszywą nadzieję w Jonjo Shelveyu. The Reds nie mają w zanadrzu żadnego napastnika przed meczem z West Hamem, co wydaje się być śmieszne dla klubu o ich renomie, zyskach i ambicji.
Plany Liverpoolu dosłownie nie uniosły klubu zbyt wysoko, z powodu odwołania ich wyczarterowanego czwartkowego lotu z lotniska w Trieście. Nie po raz pierwszy Brendan Rodgers mógł pomyśleć o tym, że jego drużyna wybiera się do West Hamu w niedzielę po dodatkowej nocy w Udine i bez doświadczonego napastnika w składzie.
To śmieszne, że klub o renomie, zyskach i ambicji Liverpoolu nie ma żadnego napastnika, który mógłby zagrać w meczu Premier League. Pocieszające dla menedżera Liverpoolu może być to, że efekty fatalnego końca letniego okna transferowego i kontuzji kostki Fabio Boriniego jak na razie wpłynęły poważnie tylko na jedno ligowe spotkanie. Wszystko przez zawieszenie Luisa Suareza, a zanim The Reds znowu będą mogli wydawać pieniądze, czeka ich jeszcze pięć meczów. Rodgers zareagował pragmatycznie na piątą żółtą kartkę Suareza w tym sezonie, przyznaną za umyślne zagranie ręką w sobotnim meczu z Southampton. - Wiedzieliśmy, że na pewnym etapie to się w końcu stanie, więc nie mam zamiaru nie spać z tego powodu - powiedział.
Rodgersowi można by wybaczyć niespokojną noc po problemach z podróżą do domu po zwycięskim wyjeździe do Udine, gdyby rozmyślał o tym, gdzie byłaby jego drużyna w przypadku odwrócenia losów Suareza i Boriniego. Ciągle aktualna pozostaje sprawa sobotniej osiemnastki Raheema Sterlinga, z którym wciąż nie ma porozumienia w sprawie pierwszego seniorskiego kontraktu.
W obliczu nieobecności Suareza pula napastników menedżera Liverpoolu składa się z Daniela Pacheco, Conora Coady'ego, Sameda Yesila, Adama Morgana i Jerome'a Sinclaira. Żaden z nich w tym sezonie nie zdobył bramki w Premier League, a nawet nie wystąpił w żadnym ligowym spotkaniu. Niewątpliwie dobrze jest, gdy do składu przebijają się nastolatkowie, ale ta sytuacja pozostaje smutnym odbiciem minionego lata, w którym bez ekipy skautów na miejscu i bez wsparcia właścicieli odnośnie transferu Clinta Dempseya, Andy Carroll został wypożyczony do drużyny Sama Allardyce'a bez sprowadzenia żadnego zastępcy.
Skutkiem tego są prośby Rodgersa do Fenway Sports Group o wczesne styczniowe zakupy oraz SOS skierowane do środkowego pomocnika Jonjo Shelveya o zaadaptowanie się do roli "fałszywej dziewiątki" w meczu z West Hamem. - Jestem tym podekscytowany - powiedział Shelvey. - Jako chłopiec kibicowałem West Hamowi, więc gra przeciwko nim na jakiejkolwiek pozycji jest dla mnie dobra, choć nie jest łatwo zastąpić piłkarza pokroju Luisa Suareza. Będę strzelał najlepiej jak potrafię. Grałem na tej pozycji z Young Boys i myślę, że całkiem nieźle mi poszło, cieszyłem się, że robię coś dla drużyny. To dla mnie honor grać w każdym miejscu boiska dla Liverpoolu.
Shelvey w gotowości na West Ham zaczął mecz na Stadio Friuli na ławce, jednak zapobiegawcze posunięcie musiało być porzucone, kiedy po 12 minutach Nuri Sahin musiał opuścić boisko po kontuzji nosa. - Ledwo rozsiadłem się w swoim fotelu, kiedy kazali mi się przygotować, ale ucieszyłem się, że wchodzę - powiedział 20-latek. - Chciałem wyjść od początku, ale menedżer wziął mnie przed meczem na stronę i wyjaśnił, że siadam na ławce, co przyjąłem do wiadomości. W każdym razie muszę być gotowy na niedzielę.
Z czterem golami na szczeblu europejskim na koncie i świadomością gry potrzebną do dogrywania do innych piłkarzy na boisku, Shelvey jest dla Rodgersa w niedzielę oczywistym wyborem, ale Anglik przyznaje, że taka zmiana niesie za sobą komplikacje dla pomocnika. - Trudno przystosować się do tej roli, bo musisz być ustawionym plecami do obrońców za każdym razem, gdy widzisz dogodne podanie w głębi pola. Z tej strony jest to trudne i potrzeba innego rodzaju sprawności do gry z przodu, ale będę na to gotowy.
Pragnienie Rodgersa, by w styczniu wcześnie zacząć wzmocnienia zachęciło Liverpool do ustawienia się w kolejce do Daniela Sturridge'a, pomimo niechęci menedżera do podpisania z nim stałego kontraktu w pamiętny ostatni dzień sierpnia. Arsenal utrzymuje, że Theo Walcott nie zostanie sprzedany za miesiąc, choć z końcem sezonu zakończy się też jego kontrakt. Jeśli chodzi o innych strzelców z Premier League, Rodgers zaprzeczył doniesieniom o zainteresowaniu Darrenem Bentem szorstko mówiąc "nie". Jakby nie patrzeć, potrzeba zdjęcia ciężaru z barków Luisa Suareza pozostaje paląca. Tylko Demba Ba w Newcastle United strzelił większą proporcję ligowych bramek dla swojej drużyny, niż 10 goli Urugwajczyka na 19 Liverpoolu, co daje 53%. Ich drugi w kolejności strzelec w tym sezonie to samobój.
- Tak samo jest w każdej dobrej drużynie, gole muszą strzelać wszyscy - powiedział Shelvey. - Myślę, że zmierzamy w tym kierunku. Danny strzelił w sobotę zwycięską bramkę z Southampton, a Hendo trafił przeciwko Udinese. Sądzę, że im więcej będziemy ze sobą grać, tym więcej goli strzelą wszyscy członkowie drużyny.
Steven Gerrard, Agger i Lucas Leiva, którzy opuścili zwycięski mecz z Udinese, który zabezpieczył miejsce Liverpoolu w fazie pucharowej Ligi Europy, będą dostępni w niedzielę.
Andy Hunter
Komentarze (12)
"To śmieszne, że klub o renomie, zyskach i ambicji Liverpoolu nie ma żadnego napastnika, który mógłby zagrać w meczu Premier League."
Nie ilość lecz jakość świadczy o klasie drużyny.Wole jednego Suareza od 5 Chamaków,Girudów itp
Może dlatego, że nie potrafi przyjąć piłki?
Przecież nam transfery nie potrzebne, mamy młodzież i Suareza ciekawe do kiedy. Bez transferów i to poważnych nie prędko wejdziemy nawet na poziom top 6