Rosyjska misja
Liverpool jutro stanie w szranki z Zenitem w rozgrywkach Ligi Europy - jedynych, które Czerwoni mogą jeszcze wygrać w tym roku. Przywieźć pozytywny rezultat z niegościnnej Rosji będzie niesłychanie ciężko.
Skład personalny The Reds pozwala nam twierdzić, że da się przezwyciężyć ekipę z Sankt Petersburga pomimo nieobecności w nim Philippe Coutinho oraz Daniela Sturridge'a, którzy nie mogą być zgłoszeni do rozgrywek.
Brendan Rodgers jest w pełni świadomy bliskości trudnego pojedynku ze swoim byłem klubem Swansea, wszakże nie zaprząta sobie nim teraz głowy, skupiając się wyłącznie na czwartkowych zmaganiach.
Mamy drużynę chcącą osiągnąć wymierny sukces - udowodnili to nasi juniorzy, którzy tak świetnie poradzili sobie w meczach z Young Boys oraz Udinese.
Chciałbym ujrzeć w wyjściowej jedenastce Fabio Boriniego na szpicy, Jonjo Shelveya tuż za nim a także Raheema Sterlinga i Jordana Hendersona na obu flankach.
Defensywa może być uformowana bardzo eksperymentalnie - z Andre Wisdomem, Martinem Skrtelem oraz Sebastianem Coatesem.
W kooperacji z tą trójką byłby w mej wizji Jose Enrique, ponieważ poniedziałkowy mecz udowodnił wszystkim, że potrzebuje on jeszcze złapania rytmu meczowego.
Zenit nie grał poważnego spotkania o stawkę od połowy grudnia więc może być to odpowiedni moment, by ich skutecznie ujarzmić.
Po niezbyt miłej przygodzie z Capital One Cup i w Pucharze Anglii nie możemy podejść do tej rywalizacji na odczepnego.
,,Misja Rosja'' będzie wielce wymagająca - lecz nie jest niewykonalna.
Wiedziałem, że karny zakończy się niepowodzeniem
Wiedziałem od samego początku, że Steven Gerrard zmarnuje jedenastkę. Moje przeczucia podzielał też każdy mój współtowarzysz.
Powiedziałem to podczas transmisji radiowej, której byłem komentatorem, ubierając to w takie mniej więcej słowa, iż Ben Foster ma szansę zatrzymać Gerro. Do jakości strzału kapitana nie możemy mieć jednak pretensji.
Próba grającej legendy Liverpoolu była naprawdę dobra, ale interwencja golkipera West Bromu to istna klasa światowa, zresztą podobnie jak całokształt jego gry na Anfield w poniedziałek.
Czasem tak po prosu się dzieje. Wiesz, że choćbyś dwoił się i troił i tak za żadne skarby nie uda ci się pokonać bramkarza. To było chyba najlepsze półtora godziny jego piłkarskiego życia.
Za przykład niech posłuży finał Pucharu Anglii pomiędzy Sunderlandem i Leeds - wówczas miałem sposobność oglądać podobną sytuację.
Ben Foster był najzwyklej w świecie nie do pokonania.
John Aldrigde
Komentarze (7)
Jutro będzie ciężki mecz.Wywieziony remis będzie sporym sukcesem