Wywiad z fanem Swansea
Fan Swansea, Ross Baxter opowiada, co myślą kibice z Liberty Stadium przed niedzielnym spotkaniem Liverpoolu ze Swansea City na Anfield Road.
Jak oceniasz wasz sezon?
Jak na razie bardzo dobrze. W przyszłym tygodniu gramy w finale Capital One Cup, co samo w sobie jest fantastycznym osiągnięciem dla klubu, ale także 7. pozycja w lidze na tym etapie sezonu jest czymś wspaniałym.
Jaką piosenkę usłyszymy od fanów Swansea?
Jestem pewny, że zabrzmi Hymns and Arias pośród wielu innych pieśni. Fani Swansea zdecydowanie będą rozśpiewani.
Który zawodnik nakręca cię najbardziej?
Trudno jest wybrać tylko jednego, ale jeżeli już muszę, to wskażę Leona Brittona. Stale utrzymuje dobrą formę, więc konsekwentnie można na nim polegać. Potrafi nie tylko odebrać rywalowi piłkę, ale także przytrzymać ją i kontrolować grę na środku boiska.
A słabe ogniwo?
Tutaj znowu trudno jest kogoś wskazać, ponieważ mamy bardzo mocny skład. W ten weekend będzie nam brakowało Chico, który od początku sezonu jest jak głaz w obronie, ale mamy takich zawodników, jak Monk i Bartley, którzy są gotowi do gry i nigdy nas nie zawiedli, gdy otrzymywali swoje szanse w tym sezonie.
Najlepszy sposób na pokonanie Swansea?
Prawdopodobnie najlepiej jest stale utrzymywać pressing, gdyż wtedy trochę trudniej jest utrzymać się przy piłce i strzelać na bramkę.
Którego zawodnika Liverpoolu obawiacie się najbardziej?
Liverpool ma oczywiście bardzo silny skład i bardzo ciężko będzie grać, przeciwko takim zawodnikom jak Suarez, Sturridge i Gerrard, a więc lepiej, żebyśmy skoncentrowali się na Liverpoolu jako całej drużynie, a nie na jednym piłkarzu.
Jakiego przyjęcia może się spodziewać Brendan Rodgers?
Takiego, jak ostatnio. Większość fanów nadal docenia to wszystko, co zrobił dla naszego klubu i rozumie, dlaczego się przeniósł.
Najlepsza i najgorsza rzecz związana z byciem fanem Swansea?
Jedną z najlepszych rzeczy jest to, że klub ma bardzo solidne zaplecze. Wielu ludzi bało się, kiedy straciliśmy wielkie nazwiska (Brendan, Allen i Sinclair) i skazywało nas na pożarcie, ale prezes Huw Jenkins i reszta rady pokazali, że nie ma się czego obawiać, a my staliśmy się jeszcze silniejsi. Najgorsza rzeczą jest to, że media, pomimo naszych ostatnich sukcesów, często bardzo krytycznie oceniają nasze szanse i oczekują, że wypadniemy źle. Złoszczę się, kiedy tydzień w tydzień czytam takie rzeczy. Jednak zawsze miło jest, kiedy udowadniamy im, że się mylą!
Jaki wynik?
Bardzo byśmy chcieli, żeby tak właśnie było, ale wiem, że będzie ciężko, więc stawiam 1-0 dla Łabędzi. Bramkę strzeli Michu.
Komentarze (0)