Podsumowanie meczu ze Swansea
W niedzielne po południe Liverpool pokonał 5:0 na własnym boisku zespół Swansea City. The Reds zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i kompletnie zdominowali przeciwnika. Bramki zdobyli Gerrard, Coutinho, Enrique, Suarez i Sturridge.
W wyjściowym składzie po raz pierwszy zagrał ostatni nabytek Liverpoolu, Philippe Coutinho. Po kontuzji do zespołu powrócił także Daniel Sturridge, którego wyraźnie brakowało w ligowym spotkaniu z West Bromem. Menedżer gości wystawił zaś mocno rezerwowy skład, m.in. dając odpocząć swojemu najlepszemu strzelcowi, Michu. Oczywiście było to spowodowane zbliżającym się finałem w rozgrywkach Pucharu Ligi z Bradford.
Liverpool od początku meczu zaatakował Swansea, a pierwszy strzał na bramkę Vorma oddał Coutinho, który próbował zaskoczyć Holendra po krótkim rozegraniu rzutu rożnego ze Stevenem Gerrardem.
W 6. minucie pierwszy raz defensywie gości zagroził Suarez, oddając nieprzyjemny strzał z pola karnego, jednak bramkarz Łabędzi nie dał się pokonać. Chwilę później the Reds źle próbowali wyprowadzić piłkę z własnej połowy, przez co jeden z graczy Swansea wpadł w pole karne i zagrał wzdłuż światła bramki, ale na szczęście całą sytuację szybko wyjaśnił Jamie Carragher.
Gospodarze cały czas dążyli do zdobycia pierwszej bramki. Luis Suarez został dwukrotnie sfaulowany przed polem karnym, co stanowiło niezłą okazję na otwarcie wyniki. Jednak ani najpierw Gerrard, ani później sam Suarez nie potrafili skierować futbolówki do siatki.
W 25. minucie przebojową akcją popisał się Sturridge, który wbiegł w pole karne gości i stworzył doskonałą szansę dla Liverpoolu, jednak Anglik został powstrzymany przez obrońców Swansea, a następnie Coutinho nie potrafił trafić z najbliższej odległości do bramki.
W 34. minucie Liverpool w końcu wyszedł na prowadzenie po tym, jak rzut karny wykorzystał Steven Gerrard. Wcześniej Howard Webb odgwizdał faul w polu karnym na Suarezie, co zdarzyło się już drugi raz w tym sezonie - wcześniej 26 grudnia na wyjeździe ze Stoke.
Przed przerwą wynik mógł jeszcze podwyższyć Sturridge, ale w tym dniu Anglik nie błyszczał najlepszą skutecznością pod bramką i do szatni the Reds schodzili z tylko jedno bramkowym prowadzeniem.
Kilkanaście sekund po wznowieniu gry Liverpool trafił do siatki Vorma po raz drugi. Uczynił to konkretnie Philippe Coutinho, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach klubu. Brazylijczyk otrzymał świetne podanie od Suareza, a później z dużą łatwością skierował piłkę do siatki. Coutinho był bliski zdobycia również drugiej bramki po tym, jak po jego uderzeniu piętką piłka przeleciała minimalnie obok słupka.
The Reds nie zwalniali tempa i trzecią bramkę zdobyli cztery minuty później. Przy linii bocznej na wysokości pola karnego efektowną kombinacją popisali się Enrique, Suarez i Sturridge. Po podaniu tego ostatniego wynik na 3:0 podwyższył Enrique.
W 56. minucie swoją bramką zdobył w końcu Luis Suarez. Urugwajczyk otrzymał piłkę od Downinga, a później z łatwością zwiódł dwójkę obrońców i precyzyjnie uderzył w róg bramki.
Na murawie w miejsce Coutinho pojawił się Jordan Henderson. Środkowy pomocnik szybko wniósł nową jakość, dwukrotnie zagrywając doskonałą piłkę do Daniela Sturridge'a, który jednak wciąż nie potrafił pokonać Vorma.
W 71. minucie Howard Webb odgwizdał drugi rzut karny dla Liverpoolu. Po dośrodkowaniu Enrique ręką w polu karnym zagrał Wayne Routledge. Do jedenastki o dziwo nie podszedł Gerrard, a Daniel Sturridge i tym razem Anglik okazał się lepszy od bramkarza Swansea.
Złą informacją dla the Reds jest bez wątpienia kontuzja barku Fabio Boriniego, której doznał wchodząc wślizgiem. Włoch prawdopodobnie nie zagra już w tym sezonie.
Liverpool zrehabilitował się za dwie ostatnie porażki z WBA i Zenitem, strzelając aż pięć bramek na Anfield. Podopieczni Brendana Rodgersa awansowali dzięki temu na 7. miejsce w lidze.
Komentarze (1)
mieszkam w anglii w peterborough wiec cena to bedzie £70
bilety sa na MAIN STAND miejsca obok siebie!
pozdrawiam