Powstrzymajmy zaklęcie Wigan
Liverpool FC w ciągu ostatnich lat miał problem z Wigan Athletic. The Reds nie wygrali na ich stadionie od 2007 roku, w ostatnim sezonie odnosząc frustrujący remis 0:0, a Charlie Adam spudłował z rzutu karnego.
Jednak teraz jesteśmy „w gazie”.
Jeżeli pominiemy ten dziwny wynik z meczu przeciwko West Bromwich Albion, okazuje się, że Liverpool nabrał niezłego rozpędu w ciągu ostatnich miesięcy.
Z Danielem Sturridgem, który może grać w lidze i z Philippe Coutinho, który miejmy nadzieję, wyrośnie na porządnego gracza, możemy dobrze zakończyć ten sezon.
Musimy przycisnąć w tych ostatnich 11 meczach i sobotę przeciwko Wigan będzie się liczył tylko wynik, niezależnie od stylu.
Czyste konta w meczach od teraz do maja będą kluczowe.
W tym sezonie mamy z tym problemy.
Wyglądaliśmy do tej pory na podatnych i ile razy już w tym roku sami sobie strzeliliśmy w stopę?
Tracimy dużo bramek ze stałych fragmentów gry, gdyż nie mamy zbyt wysokiego zespołu. Nie mamy odpowiednio dużego wzrostu i bardzo na tym cierpimy.
Naturalnie, w nadchodzącym meczu przeciwko Wigan obydwaj menedżerowie postawią na atak pozycyjny.
Wszyscy widzieliśmy w lato zdjęcia Roberto Martineza chodzącego ramię w ramię z właścicielem Liverpoolu Johnem W Henrym, jednak ostatecznie to Brendan Rodgers zajął miejsce Kenny’ego Dalglisha.
Moim zdaniem, zarówno Rodgers, jak i Martinez są dobrymi menedżerami i szanuję ich obydwu.
Rodgers potrzebuje czasu, aby wszystko na Anfield działało zgodnie z jego planem, ale w następnych 12 miesiącach będzie kilka przełomowych okienek transferowych, które mogą w dużym stopniu wpłynąć na sukces.
Nie jest to jednak praca, którą można wykonać przez jedną noc.
John Aldridge
Komentarze (0)