Potrzebujemy potknięcia Chelsea
W kolejnym etapie Ligi Mistrzów nie zobaczymy już żadnego angielskiego zespołu. Oznacza to, że drużyny teraz skupią swoją uwagę na tym, by zapewnić sobie udział w przyszłorocznej edycji tego elitarnego, międzynarodowego turnieju.
Byłem w środę w Monachium na meczu Bayernu z Arsenalem. Londyńczykom udało się przerwać zwycięską passę Niemców, nie wystarczyło to jednak do awansu.
Ten mecz był dość dziwny, nie sądzę, by Arsenal zagrał na tyle dobrze, na co wskazywałby wynik. Nawet po strzeleniu bramki na 2-0 nie miałeś przeczucia, jakoby ten mecz był już wygrany.
Myślę, że Arsenal nie jest mocnym zespołem – według mnie podopieczni Wengera nie zdobędą wystarczającej ilości punktów, by w przyszłym sezonie kibice na Emirates mogli się napawać melodią hymnu Champions League. Kanonierów czeka w ten weekend wyprawa do Swansea. Mecz będzie z gatunku tych nieprzewidywalnych, nie chcę nawet typować ostatecznego wyniku.
Pokonanie Tottenhamu było wielkim osiągnięciem Liverpoolu. Oznacza to też, iż istnieje maleńka szansa na to, że uda nam się zakończyć ten sezon w pierwszej czwórce. Realizacja tego marzenia zależy od dwóch czynników – the Reds muszą zaliczyć długą passę zwycięskich meczy. Jest to coś, co nie udaje nam się od kilku lat. Drugi czynnik leży w rękach naszych rywali – Tottenham bądź Chelsea muszą się potknąć.
Przyjrzyjmy się terminarzowi spotkań Liverpoolu. Każdy z tych dziewięciu pozostałych meczy jest do wygrania, co do tego nie ma wątpliwości. W tym miejscu nasuwa mi się jednak jedno pytanie – kiedy po raz ostatni udało nam się wygrać 8, 9 ligowych meczy pod rząd?
Musimy liczyć na błędy drużyn nad nami, i jak dla mnie, to forma Chelsea będzie kluczem.
Nie wierzę, by Tottenham dał sobie wyrwać miejsce w Top 4. Pomimo przegranej na Anfield, byłem pod wielkim wrażeniem ich gry.
Jak już mówiłem, wydaje mi się, że wszystko zależeć będzie od Chelsea. Mają przed sobą kilka trudnych potyczek, na dodatek nie wiemy, co jest priorytetem Rafy Beniteza. Nie jest tajemnicą, że po tym sezonie skończy się jego przygoda w niebieskiej części Londynu. Co zatem postawi na pierwszym miejscu? Pierwsza czwórka i w efekcie Liga Mistrzów dla piłkarzy the Blues, czy też sukces w rozgrywkach pucharowych, przez co będzie mógł dopisać sobie kolejny akapit w CV?
Liverpool musi się koncentrować tylko na kolejnym meczu oraz starać się grać dalej konsekwentnie. Znaleźliśmy sposób na pokonanie Spurs – zmusiliśmy ich do popełniania błędów, które następnie wykorzystaliśmy.
Jutro gramy mecz przeciwko drużynie Southampton, która walczy o być albo nie być, będzie to zatem bardzo nieprzewidywalne spotkanie. Zwolnienie Nigela Adkinsa było szalonym posunięciem, biorąc pod uwagę pracę, jaką wykonał. Aktualnym menedżerem beniaminka jest Mauricio Pochettino.
Jeżeli Southampton zagra na podobnym poziomie jak w meczu przeciwko Manchesterowi City, będzie nas czekać bardzo trudna przeprawa. Bez względu na to, Liverpool będzie miał szanse na strzelenie gola. Mam przeczucie, że z naszą aktualną siłą ognia jesteśmy zespołem o kilka klas lepszym.
Jan Molby
Komentarze (5)
Jeśli ktoś jutro uważa że jutrzejszy mecz z Southampton będzie łatwy to chyba się rozczaruje (chociaż wolałbym nie).