Niech każdy ma, na co zasłużył
FA musi być konsekwentna w sprawie przemocy na boisku. Tony Evans zastanawia się, czy występek Suareza jest naprawdę o dwa mecze gorszy, niż atak Bena Thatchera na Pedro Mendesa siedem lat temu.
Jeśli dziesięciomeczowe zawieszenie Luisa Suareza to początek akcji rozprawiania się z przemocą na boisku przez FA, to trzeba pogratulować będącym u władzy doskonałego ruchu.
Uderzanie pięściami, głową, kopanie i gryzienie przeciwników są plamą na obrazie gry. Dzięki surowym karom, piłkarze mogą wkrótce przestać zachowywać się w ten sposób.
Nie można jednak pozbyć się wrażenia, że nie chodzi o ochronę zawodników przed innymi zawodnikami. Chodzi o Suareza.
Ugryzienie, jakkolwiek szokujące, samo w sobie nie uczyniło wielu szkód. Nie zagroziło karierze Branislava Ivanovica. Futbol jest wręcz zaśmiecony brutalnymi incydentami, a kary najczęściej nawet nie zbliżają się w swej surowości do tego zawieszenia. Czy ten występek jest naprawdę o dwa mecze gorszy, niż atak Bena Thatchera na Pedro Mendesa siedem lat temu?
Thatcher uderzył Mendesa łokciem w głowę. Piłkarz potrzebował tlenu i musiał spędzić noc w szpitalu. Kara na 8 meczów, w zawieszeniu na 15, jest śmieszna w porównaniu z tą Suareza.
Prawie w każdym tygodniu zdarza się incydent, który może potencjalnie wyrządzić więcej szkody fizycznej niż ugryzienie. Jeśli te wykroczenia będą traktowane z taką samą surowością, co występek Suareza, trzeba będzie przyklasnąć działaniom FA.
Oczywiście to nie pierwszy spór Suareza z angielską federacją. W tym świetle jego zawieszenie za rasizm wygląda niedorzecznie. Czy ugryzienie może być gorsze od wyzywania Patrice'a Evry?
FA musi przekazać piłkarzom, klubom i opinii publicznej, jakie są taryfy za wyzwiska na tle rasowym. John Terry dostał cztery mecze za nazwanie Antona Ferdinanda "czarną p****". To również, w kontekście ukarania Suareza, wygląda jak kpina.
Jeśli to początek kampanii przeciwko przemocy, przyłączmy się do niej. Jeśli zaś FA chce pokazać, jak surowa potrafi być wobec najbardziej nielubianego piłkarza w kraju, to jest to bardzo nie w porządku.
Już niedługo się przekonamy. Może nawet w ten weekend. W pełnym presji piłkarskim środowisku, w którym teraz ważą się losy awansów i relegacji, komuś puszczą nerwy. Zobaczymy, jak zachowa się wtedy FA.
Jeśli ta kara wynika z PR-u, nie z polityki federacji, to jest zła. Władze piłkarskie muszą zrobić to, co należy: być konsekwentnym i zdecydować, co trzeba karać. Muszą zaostrzyć działania, żeby reakcje na wszystkie akty przemocy były sprawiedliwe. Jeśli tak się stanie, nikt nie będzie narzekał.
Komentarze (2)