Indonezja czeka na the Reds
Po miesiącach gorączkowych oczekiwań fanów klub potwierdził, że the Reds po raz pierwszy w historii odwiedzą Indonezję. Miejscowi fani na tę wiadomość zareagowali niezwykle emocjonalnie.
Tak euforyczna reakcja może lekko dziwić, wszak to z Indonezji pochodzi największa liczba fanów LFC, zadeklarowanych na portalach społecznościowych.
Fajar Nugraha, prezes BIGREDS - oficjalnego fanklubu Liverpoolu w Indonezji, udzielił wywiadu dla strony lfctour.com.
- Ta wiadomość to spełnienie marzeń! Liverpool jest częścią mojego życia od 1994 roku. Możliwość zobaczenia ich grających w moim kraju przeciwko moim rodakom na naszym narodowym stadionie będzie wyjątkowym momentem. Poziom ekscytacji: 100 na 10!
Kiedy Liverpool zeszłego lata ogłosił, że w 2013 roku pojawi się w Azji, myślałeś, że jednym z krajów, które odwiedzą the Reds będzie właśnie Indonezja?
- Szczerze mówiąc…tak! LFC gościł już w Singapurze w 2009 i w Malezji dwa lata później. Biorąc pod uwagę liczbę fanów w naszym kraju i kontakty z klubem, spodziewałem się, że tym razem padnie na Tajlandię lub Indonezję. Nie pomyliłem się!
To będzie pierwsza wizyta Liverpoolu w Twojej ojczyźnie. Jak reagują na nią fani, z którymi rozmawiałeś?
- Na początku roku, kiedy pojawiły się pierwsze spekulacje w mediach i na Twitterze, wielu sympatyków LFC z naszego kraju pisało do mnie i BIGREDS wiadomości z różnymi pytaniami dotyczącymi tej wizyty. Ludzie pytali między innymi o dokładną datę, ceny biletów itp. Tak było przed ogłoszeniem oficjalnej informacji. Możesz sobie tylko wyobrazić, co będzie się działo do lipca. To spełnienie marzeń dla nich i dla nas.
Liverpool odwiedza Azję już od 2001 roku, jednak nigdy nie odwiedzili Jakarty. Zastanawiałeś się, czy ten mecz kiedykolwiek dojdzie do skutku?
- Przyznaję, byłem trochę zdenerwowany, szczególnie kiedy przypomni się historię innej angielskiej drużyny, która nie mogła tu przybyć z powodu tragicznego w skutkach ataku bombowego. Przez ostatnie miesiące byłem nawet lekkim pesymistą, ale na szczęście ekipa z LFC Tour doprowadziła do tego, że the Reds w końcu nas odwiedzą. Czekamy na Was z niecierpliwością!
Jak wyglądają Twoje przygotowania do tej wizyty? Jesteś przecież prezesem BIGREDS.
- Mam na głowie mnóstwo zadań związanych z organizacją. Poza tym panuję zebrać wszystkich fanów Liverpoolu (głównie z Indonezji, ale również naszych przyjaciół z krajów południowo-wschodniej Azji) w dniu meczu, co może być trudne, zważywszy na wydarzenia z ostatnich kilku miesięcy. Mam jednak nadzieję, że wszystko nam się uda.
Jakich reakcji na stadionie mogą spodziewać się piłkarze Liverpoolu?
- Mamy specyficzny sposób dopingowania. Postaramy się przenieść na nasz stadion atmosferę z Anfield, ale z domieszką lokalnego klimatu. To będzie nowe doświadczenie zarówno dla naszych piłkarzy, jak i dla the Reds.
Który z piłkarzy Liverpoolu może liczyć na największe owacje?
- Zdecydowanie nasz Capitan Fantastic – Steven Gerrard. Nigdy jeszcze nie grał w naszym kraju. Jestem pewny, że nie tylko fani LFC będą czekali na moment, w którym Stevie G. postawi stopę na indonezyjskiej ziemi. Mogę sobie tylko wyobrazić reakcję publiczności. Delikatnie mówiąc, będzie ona…zwariowana!
A czego spodziewać się może grupa angielskich fanów, która również pojawi się w Waszym kraju?
- Na pewno spotkają tu wiele pomocnych i przyjaźnie nastawionych osób. Poza wspaniałą atmosferą, którą poczują na stadionie, zobaczą jak wiele pięknych miejsc jest tutaj. Polecam wycieczkę poza Jakartę, na przykład do Yogyakarty, Lomboku lub Manado. Dużą uwagę skupiają na sobie lokalne, ręcznie robione pamiątki, zatem zabierzcie ze sobą dodatkowe torby!
Komentarze (0)