Rodgers chwali grę zespołową
Brendan Rodgers pochwalił kolektywnego ducha drużyny Liverpoolu po tym, jak jego podopieczni rozgromili w sobotę Newcastle United na St. James' Park 6:0.
Pod nieobecność Luisa Suareza, świetną formą strzelecką wykazali się Jordan Henderson i Daniel Sturridge. Wcześniej drużyna wyszła na prowadzenie dzięki wspaniałej główce Daniela Aggera. Fabio Borini również uczcił powrót do gry umieszczeniem piłki w siatce.
Po meczu menedżer skupiał się na pochwałach i podkreślał determinację swoich zawodników.
- Dzisiaj zobaczyliście, że chodzi przede wszystkim o grę zespołową - powiedział reporterom.
- Razem naciskaliśmy na przeciwników i razem graliśmy podaniami. Strzeliliśmy sześć bramek, a mogło być ich nawet więcej, ale ważne było też czyste konto.
- Na pewno nie jesteśmy drużyną jednego piłkarza, stanowimy kolektyw. Zespół pokazał dzisiaj wielką koncentrację.
- Nigdy nie uważałem, że jesteśmy zależni od Luisa. Był dla nas w tym sezonie wyjątkowym piłkarzem i jestem pewien, że nadal tak będzie. Inni zawodnicy też strzelali bramki, ale on jest niezwykle utalentowany.
- Mamy na koncie 67 goli. Już wcześniej widziałem jednak postęp. Odkąd przyszedłem do klubu, piłkarze byli wyjątkowi.
Philippe Coutinho był w centrum każdego ataku Liverpoolu, co potwierdził dwiema asystami i rozbiciem defensywy Newcastle swoimi bezbłędnymi podaniami.
- Myślę, że już jest piłkarzem najwyższej klasy, a ma dopiero 20 lat - powiedział Rodgers.
- Może być drobnej postury, ale łatwo dostrzec jego siłę. Z technicznej strony, jeśli na niego spojrzeć, ma wszystkie podania w małym palcu. Jakość jego podań jest niesamowita.
- Popatrzcie, co zrobił przy trzecim golu. Wygrał pojedynek z Hatemem Ben Arfą, posłał piłkę między dwoma obrońcami i potrzebny był już tylko doskonały finisz Sturridge'a.
- Coutinho jest cudownym graczem, który dobrze wpasował się w to, co chcemy osiągnąć, a co najlepsze, z każdym rokiem będzie grał coraz lepiej.
W terminarzu pozostały the Reds trzy mecze, a wśród nich derby Merseyside na Anfield w przyszłą niedzielę. Wygrana może zmniejszyć dystans w tabeli między lokalnymi rywalami do dwóch punktów.
- To był świetny występ, cieszymy się nim i idziemy dalej. W weekend czeka nas wielki mecz przeciwko Evertonowi - powiedział Rodgers.
- Musimy nadal się starać i wciąż się rozwijać. Ciągle są elementy naszej gry, które wymagają poprawy. Nawet dziś mogło być lepiej.
- Zawodnicy bardzo chcą się uczyć i poprawiać swoją grę, a to może nam przynieść tylko korzyść. Wiedzieliśmy, że musimy zagrać najlepiej, jak się da, bo oni bardzo potrzebowali zwycięstwa. Myślę, że koncentracja i charakter piłkarzy były widoczne. Zupełnie inna klasa.
Komentarze (5)
Nie zgadzam się z tobą, wielokrotnie Rodgers pokazał, że zmianami wygrywał meczy czy też zmieniał jego oblicze.
Mecz z Wigan po 30 minutach zdejmuje Suso i gra zaczyna się zazębiać.
Sturridge w meczu z Chelsea i parę innych meczów by się znalazło.
A to, że LFC będzie za Evertonem nie jest wyznacznikiem jego charyzmy
Te bzdury o upartym trzymaniu się planu A nie mają pokrycia w rzeczywistości. Wzięło się to z tego, że planem B nazwano Carrolla i jak tylko nie wygraliśmy meczu to nagle "znawcy" piali, że brakuje alternatywy. Tylko, że my graliśmy przez sezon w różnych wariantach. Rodgers kombinował z pomocą, atakiem. Brał Suareza na szpicę, potem ustawiał go głębiej. Cou przesunął chociażby wczoraj ze skrzydła na środek. Brakowało to nam opcji w kadrze i dlatego dużo wcześniej grał np. Suso, który moim zdaniem nie jest jeszcze gotowy. Rodgers robił często dobre zmiany w grze. Potrafił poprawić naszą grę po przerwie. Zaczęliśmy w końcu odrabiać straty w meczach, w których przegrywaliśmy. Robimy się coraz bardziej elastyczni i jak uda nam się dorzucić do składu jeszcze kilku graczy to będzie więcej możliwości.
Poza tym kto powiedział, że mamy tylko jeden plan A. W takim razie jak on niby wygląda? Dzisiejsza gra nie ma wiele wspólnego z tą na początku sezonu. Wtedy faktycznie próbowaliśmy na siłę utrzymać się przy piłce i graliśmy tak jakby statystyki po meczu były ważniejsze od wyniku. Nie mówiąc o tym, że zrozumienie i organizacja w grze były na niskim poziomie. Teraz gramy spokojnie piłką od tyłu a atakujemy głównie szybko. Jak dziś wstawimy do zespołu Carrolla aka "Plan B" to po pierwsze stracimy tempo naszych akcji i stracimy nad nimi kontrolę. Przecież nie możemy być zależni od tego jak piłkę głową zgra Andy.