Podsumowanie meczu
Piłkarze Liverpoolu zachwycili formą, w meczu przeciwko Newcastle United na St James’ Park. Po fantastycznej grze podopieczni Brendana Rodgersa zdeklasowali gospodarzy, wygrywając aż 6:0.
Po dwie bramki strzelili Jordan Henderson i Daniel Sturridge. Swoje trafienia dołożyli również Daniel Agger oraz powracający po kontuzji Fabio Borini.
Ostatni raz the Reds wygrali na stadionie Srok w grudniu 2008. Tamten mecz również zakończył się nokautem – Liverpool zwyciężył 5:1. Dynamiczna gra gości przypomniała podopiecznym Alana Pardewa ich porażkę sprzed ponad czterech lat.
Sercem ofensywnie grającego Liverpoolu okrzyknięto Philippe Coutinho, który imponował swoimi zagraniami.
Już na początku spotkania, Brazylijski pomocnik rozpoczął akcję, która po wymianie piłki z Glenem Johnsonem powinna zakończyć się bramką Sturridge’a. Anglik został jednak powstrzymany przez czujnego Stevena Taylora.
Newcastle zostało zepchnięte na swoją połowę, co było wynikiem świetnego pressingu Liverpoolu. W momencie, kiedy próbowali oddalić grę od własnego pola karnego, Coutinho dostrzegł Daniela Aggera, który chwilę później strzałem głową pokonał Roba Elliota.
Podopieczni Rodgersa kontrolowali grę i starali się wyciągnąć Sroki poza szesnastkę. Zaowocowało to podwyższeniem prowadzenia.
Coutinho pięknym podaniem ze środka boiska wypuścił Sturridge'a, który będąc tuż przed Elliotem, wyłożył piłkę nadbiegającemu z lewej strony Hendersonowi. Angielski pomocnik nie miał innego wyjścia, jak tylko umieścić piłkę w siatce.
Pomimo dominacji the Reds, ich sympatycy przeżyli chwilę grozy w 38 minucie, kiedy to piłka po główce Jamesa Percha minimalnie minęła bramkę Pepe Reiny.
Po przerwie Newcastle chwilowo przejęło inicjatywę i zbliżyło się do pola karnego Liverpoolu. Naciskany Johnson stracił piłkę, ale Yohan Cabaye nie wykorzystał okazji.
Magiczna gra Coutinho przyniosła the Reds trzeciego gola. 20-letni Brazylijczyk fenomenalnie asystował przy kolejnej bramce Sturridge’a, podając mu piłkę lekką podcinką pomiędzy dwoma obrońcami w biało-czarnych koszulkach. Reprezentant Anglii huknął z bliskiej odległości nie dając szans bramkarzowi.
Po godzinie gry na tablicy wyników było już 0:4. Gerrard perfekcyjnie posłał daleką piłkę Hendersonowi, który odwdzięczył się Sturridge’owi za akcję z pierwszej połowy i wyłożył mu piłkę jak na talerzu. Sturridge strzelił obok rozpaczliwie interweniującego Elliota, notując w ten sposób swoje ósme trafienie dla Liverpoolu.
W 72 minucie na boisko powrócił dawno niewidziany Fabio Borini. Włoch zaliczył wejście smoka, bo już po dwóch minutach wykończył akcję Stewarta Downinga, podwyższając na 5:0.
Egzekucję Srok zakończył Henderson, pokonując Elliota precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego.
Komentarze (1)