„Robbo” odpowiada na pytania fanów

Obiecujący młody obrońca – Jack Robinson, powrócił z wypożyczenia do Melwood i jest zdeterminowany, aby wywalczyć sobie miejsce w seniorskim składzie. Ostatnio odpowiadał na Twitterze na pytania fanów z Indonezji. Poniżej znajdą Państwo najciekawsze fragmenty tego wywiadu.

Jaki jest Twój kolejny cel w Liverpoolu?

– Chcę wywalczyć sobie pozycję w składzie pierwszej drużyny i występować tam regularnie.

Kto według Ciebie jest najlepszym piłkarzem the Reds?

– Steven Gerrard, bo zrobił wszystko dla tej drużyny. Nie zdobył jeszcze mistrzostwa kraju, ale to co do tej pory zrobił dla Liverpoolu jest po prostu nie do uwierzenia.

Co czułeś, gdy debiutowałeś w pierwszym składzie?

– Wszedłem z ławki w meczu z Hull City. Dowiedziałem się dopiero w piątek, że załapałem się na ławkę. To był dość surrealistyczny moment, gdyż było to tak niespodziewane.

Co pamiętasz ze swojego debiutu?

– Wszystko. Rozgrzewałem się przy linii i Sammy Lee krzyknął, że wchodzę. Zastąpiłem na boisku Ryana Babela, to było niesamowite przeżycie.

Czy jesteś już gotowy, aby walczyć o miejsce w składzie z Johnsonem i Enrique? Wierzę w Ciebie!

– Myślę, że tak, muszę jeszcze popracować nad kilkoma aspektami gry i jeśli to mi się uda, dam tym samym znać trenerowi, że zasługuję na szansę. Dzięki za wsparcie!

Jakie jest Twoje największe piłkarskie marznie?

– Wygrać Ligę Mistrzów z Liverpoolem. Jako kibic oglądałem finał w 2005 roku i chciałbym powtórzyć to osiągnięcie.

Kto jest Twoim idolem?

– Steven Gerrard, to jest gość!

Liverbird jest symbolem Liverpoolu, jakie inne zwierze mogłoby także symbolizować the Reds?

– To trudne pytanie. To zwierze musiałoby posiadać wszystkie te cechy, którymi charakteryzuje się nasz klub – nigdy się nie poddawać i być ogromnie waleczne w każdej sytuacji.

Dlaczego grasz z numerem 49?

- Dostałem go przed meczem z Hull i zostawiłem go sobie.

A jeśli nie 49 to jaki?

– Nie wiem, nie wyobrażam sobie siebie grającego z innym numerem na plecach, jestem z niego zadowolony. Chciałbym zachować go przez całą moją karierę, tak jak Jamie Carragher.

Kto jest Twoim wzorem do naśladowania na lewej obronie?

– Ashley Cole. Myślę, że nie ma wielu lewych obrońców, którzy byliby lepsi od niego. Zawsze grał na wysokim poziomie od początku swojej kariery, najpierw w młodzikach Arsenalu, teraz w Chelsea.

Jakie to uczucie grać u boku tak świetnego piłkarza, jakim jest Luis Suárez?

– To niesamowite. Dobrze jest grać przeciwko niemu na treningach, gdyż można się od niego uczyć. Jest bardzo utalentowanym zawodnikiem, a gra przeciwko niemu to świetny trening dla obrońcy.

Który film podobał Ci się tak bardzo, że oglądałeś go kilka razy?

– Jest ich dużo. Lubię filmy akcji. Myślę, że wybrałbym jednak „Transformers”, gdyż oglądałem ten film dobrych kilka razy.

Dlaczego zostałeś piłkarzem Liverpoolu, skąd czerpałeś inspirację?

– Ze względu na historię klubu. Zawsze byłem fanem Liverpoolu. Miałem 10 lat gdy zaczynałem stawiać pierwsze kroki w LFC i od tego momentu chcę grać dla mojego klubu.

Jakie to uczucie być na boisku z herbem Liverpoolu na piersi?

– To naprawdę wspaniałe. Marzysz o tym od dziecka, a kiedy już tam jesteś, z piłkarzami, których podziwiałeś za młodu, to jest nie do opisania.

Myślałeś kiedyś o grze na skrzydle, tak jak José Enrique?

– Nie. Próbowałem kilka razy, ale zawsze trener ściągał mnie w połowie meczu. To nie dla mnie.

Jakie to uczucie grać w tak silnej lidze, jaką jest Premier League?

– To bardzo stresujące, ale po 5 minutach na boisku zapominasz o tych tłumach na stadionie i grasz tak jak w każdym innym meczu.

Czym imponują Ci fani LFC?

– Kibice są niesamowici podczas każdego meczu. Fani jeżdżący na wyjazdy są świetni, a ci na Anfield są po prostu niewiarygodni, słychać ich cały czas, nie pozwalają o sobie zapomineć. Zawsze można na nich liczyć, w trudnych chwilach ich doping niesie nas jak na skrzydłach.

Który piłkarz zawsze rozśmiesza wszystkich w szatni?

– Jon Flanagan. Jest troszkę ospały i to wszystkich rozbraja. Jest naprawdę zabawnym gościem. Chce mi się śmiać od samego patrzenia na niego.

Twój ulubiony zespół muzyczny?

– Ciężko mi wybrać jeden, ale zdecydowałbym się na The Killers. Byłem ostatnio na ich koncercie, gdy grali w Liverpoolu. Dali czadu!

Którą formację preferujesz, 4-4-2, czy 4-2-3-1?

– Myślę, że 4-2-3-1, gdyż wymaga ona ode mnie częstszego podłączania się do akcji ofensywnych, a ja lubię atakować.

Kto jest Twoim najlepszym kumplem w drużynie?

– Mam kilku, ale powiedziałbym, że najlepszym jest Jon Flanagan, ponieważ gramy razem od momentu gdy występowaliśmy jeszcze w U-12.

Jak stać się tak dobrym piłkarzem, jak Ty?

– Trzeba ciągle ćwiczyć. Gdy zaczynałem, nie byłem zbyt dobry, ale trening pomógł mi rozwinąć swoje umiejętności.

Za co lubisz Liverpool? Życzę Ci udanej kariery!

– Kibicuję im od dziecka. Moja rodzina także, mój tata i dziadek są kibicami the Reds, ja poszedłem w ich ślady.

Dlaczego grasz na lewej obronie? Masz jakąś ksywkę wśród kolegów z drużyny?

– Nie zaczynałem na tej pozycji. Na początku grałem na środku pomocy, potem byłem stoperem, a teraz występuje na lewej obronie. Zwykle chłopaki mówią na mnie „Robbo”.

Jakie trofeum marzy Ci się najbardziej?

Puchar Europy, ale każde inne trofeum jest również bardzo wartościowe. Wspaniałym przeżyciem był zeszłoroczny finał Carling Cup, na Wembley. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy, jak podczas tego spotkania. Wygrać mecz i dostać medal wraz z kolegami, to było wspaniałe przeżycie, chciałbym to jeszcze powtórzyć.