Luis o turnieju, Realu i charakterze
Luis Suárez w wywiadzie udzielonym Marce podzielił się spostrzeżeniami między innymi na temat nadchodzącego Pucharu Konfederacji, a także wyjawił, że stara się kontrolować swoje zachowanie na boisku.
Uważasz, że macie szanse w starciu z Hiszpanią?
– Zdajemy sobie sprawę, że bardzo trudno jest im zabrać piłkę, jednak z tego co zauważyłem ich boczni obrońcy nieco zaniedbują pewne rejony boiska. Musimy być pod tym względem uważni i skorzystać z naszych atutów, jakimi są szybkość i umiejętność wyprowadzania kontrataków.
Uważasz się bardziej za typową „dziewiątkę”, cofniętego czy też wysuniętego napastnika?
– Jeśli gram bardziej na skrzydle, jestem bardzo niebezpieczny, bo dobrze czuję się w pojedynkach jeden na jeden. Jeżeli jestem „9”, staram się jak najwięcej przemieszczać, nie lubię stać w miejscu i czekać na rozwój wypadków.
Porównałbyś siebie do Cavaniego?
– Jesteśmy innymi typami zawodników. Edi nie ogranicza się wyłącznie do jednej roli, lecz również wspomaga zespół aktywnością na skrzydle.
Występujesz na najwyższym poziomie od wielu lat, jednak dwukrotnie zdarzyło Ci się wyraźnie przekroczyć granicę (chodzi o ugryzienia rywali)… Przeprosiłeś na wszelkie możliwe sposoby. Masz jeszcze coś do dodania w tej kwestii?
– Nie. Chcę tylko, żeby ludzie nie zapamiętali mnie właśnie przez te sytuacje i nie wyciągali wniosków na temat mojej osoby. Niestety, właśnie to jest obecnie moim największym zmartwieniem jeśli chodzi o Premier League. Niech oceniają moją grę.
Ile razy zostałeś wyrzucony z boiska?
– Myślę, że w całej karierze zdarzyło mi się to dwukrotnie.
Dlaczego od czasu do czasu tracisz nad sobą kontrolę?
– Przychodzą momenty frustracji i już najwyższy czas, bym zaczął nad tym panować. Od małego grałem w piłkę w szczególny sposób. Nie zawsze wynikają z tego same korzyści, zdarza mi się dyskutować z arbitrami. Wiem, że powinienem nieco odpuścić i poprawić swoje zachowanie.
Często mówisz, że Twoje dzieciństwo w ogromnym stopniu wpłynęło na to, kim dziś jesteś.
– Jako chłopiec wiele wycierpiałem. W ulewie chodziłem sam lub z bratem na treningi. Nigdy tego nie zapomnę, głęboko zachowuję te wspomnienia. Kiedy miałem 13 lat, chciano się mnie pozbyć z Nacionalu. Wilson Pirez i José Luis Spósito powiedzieli mi, że dają mi ostatnią szansę na udowodnienie swej wartości. Później poznałem moją obecną żonę i w końcu zdałem sobie ostatecznie sprawę, że muszę postawić na futbol.
Dałeś do zrozumienia, że nie jesteś zadowolony z tego, co ostatnio działo się w Anglii. Co miałeś dokładnie na myśli?
– Bardzo kocham Liverpool i nigdy o tym nie zapomnę. Kocham miasto, klub i otaczających mnie ludzi. Wspaniale przyjęto tu moją rodzinę, wszyscy jesteśmy mile widziani. Ludzie mnie uwielbiają, jednak mam w pamięci wszystkie nieprzychylne komentarze wykraczające daleko poza piłkę nożną, przez które cierpiała moja rodzina.
Co byś zrobił, jeśli przypadkiem spotkałbyś w windzie Florentino Péreza?
– (śmiech) Powiedziałbym: „Witam, miło mi pana poznać, jestem Luis Suárez”.
Myślisz, że Florentino Cię zna?
– Tak, tak samo jak ja jego. Obaj jesteśmy osobami publicznymi. Ogląda dużo meczów i na pewno mnie kojarzy.
Powiedziałeś ostatnio, że Realowi się nie odmawia.
– Każdy piłkarz mierzy jak najwyżej i jeśli zapytać jakiegokolwiek ośmiolatka o to, w jakim zespole chciałby grać, powiedziałby, że w Realu lub Barcelonie. To ważne i szanowane zespoły, wszyscy chcielibyśmy w nich występować.
Zachęcałbyś Florentino do swojego transferu?
– (śmiech) Nie. Nie mogę decydować za innych.
Twoja żona mieszkała w Hiszpanii, córka urodziła się w Barcelonie, wydaje się, że obie są oswojone z tym krajem. Oglądasz hiszpańską telewizję?
– Kiedy grałem jeszcze w Holandii, dzięki koledze miałem w domu hiszpańskie kanały i ze wszystkimi się dobrze zapoznałem.
Wracając do Twojego możliwego odejścia z klubu… Wolałbyś, żeby Liverpool przyjął klauzulę czy jednak negocjował?
– Po pierwsze, mam ważny kontrakt. Jednakże jeśli ktoś chciałby mnie sprowadzić, Liverpool musiałby wysłuchać ich oferty, tak jak to się normalnie odbywa. Kluby powinny dojść do porozumienia, ale trzeba pamiętać, że zdanie samego piłkarza jest bardzo istotne.
Jeśli strzelisz w meczu z Hiszpanią kilka goli, Twoja cena pójdzie w górę?
– (śmiech) Nie wydaje mi się. Chciałbym po prostu pomóc drużynie. Każde inne rozstrzygnięcie, niż zwycięstwo Hiszpanii w turnieju, będzie ogromną niespodzianką. Na murawie jednak stają na przeciwko siebie dwie drużyny liczące po 11 zawodników i każda ze stron może popełnić błąd, tak jak to się stało chociażby w poprzedniej edycji Pucharu Konfederacji, kiedy przegrali z USA. Cieszę się, że nie jesteśmy faworytami.
Komentarze (20)
Nagle jak pojawiło sie zainteresowanie Realu to zaczął czytać prasę, która źle Go traktuje, zapominając o tym, że wcześniej mówił, że dziennikarze bardziej Go cenią niż piłkarze i że nie czyta prasy angielskiej :)
Ma nas w dupie i my mamy go wspierać po tym wszystkim?
Teraz czekam na zjechanie mnie za moją opinię, ale mówię poważnie - Wy się kuwa zastanówcie co Wy wyprawiacie...
ON JESZCZE NIE ODSZEDŁ, NIE DOSTAŁ POZWOLENIA NA TRANSFER, NIKT SIĘ PO NIEGO NIE ZGŁOSIŁ. To tak w ramach przypomnienia.