TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1611

Sprzedaż Shelveya to dobry ruch


Jonjo Shelvey ma zagwarantowane ciepłe przyjęcie, kiedy powróci na Anfield już jako gracz Swansea City w nadchodzącym sezonie. Czy jednak sprzedaż młodego pomocnika była opłacalnym i mądrym posunięciem?

Zanim wszystko zostało oficjalnie potwierdzone w kwestii jego czteroletniego kontraktu na Liberty Stadium w tym tygodniu, tweetował wiadomości do Kopites.

– Chciałbym tylko podziękować wszystkim fanom Liverpoolu za ich wsparcie. Byliście najlepsi i będzie mi was na prawdę brakować. Będę tęsknić bardzo za miastem i za klubem. Wszystkim wam wiele zawdzięczam – powiedział.

To był bardzo miły gest młodego pomocnika, którego nieobecność zostanie odczuta na Melwood. Gra dla Liverpoolu była dla niego wszystkim.

Podczas minionego sezonu, gdy grał czy to na swojej ulubione pozycji środkowego pomocnika, na skrzydle, jako drugi napastnik, czy nawet prowadząc linię ataku, zapytano go, czy miał problem z ciągłym zmienianiem pozycji.

– To jest Liverpool Football Club – odpowiedział – grałbym nawet jako boczny obrońca, gdyby dawało mi to możliwość wystąpienia w meczu.

Nieco ponad trzy lata temu przybył do nas z Charlton Athletic. Teraz jednak jego sen na Anfield już się skończył.

Wszystko stało się jasne, gdy Brendan Rodgers poinformował go o jego szansach na grę w pierwszym składzie w nadchodzącej kampanii 2013/2014.

Shelvey zdał sobie sprawę, że musi pójść dalej, aby móc rozwijać swoją karierę. Wybrał Swansea, mając w opcji powrót do Londynu jako zawodnik Crystal Palace.

Niektórzy kibice Liverpoolu są rozczarowani decyzją klubu o sprzedaży Shelveya za początkową kwotą 5 milionów funtów (mogącą się powiększyć do 6 milionów), uzasadniając to słowami, że został odrzucony przez klubu zbyt szybko.

Pojawiają się głosy, że zasługiwał na kolejny rok, w którym mógłbym spróbować rozwinąć swój potencjał, że jest jeszcze młodym zawodnikiem.

Prawda jest taka, że był to mądry biznes. Liverpool nieźle zarobił na graczu niepotrafiącym przekonać Rodgersa, że mógłby pomóc wznieść się klubowi na wyższy poziom.

Spoglądając na zestawienie graczy, jakimi na tę chwilę dysponuje Rodgers, gdzie mógłby się wpasować Shelvey?

W systemie, gdzie sześciu zawodników gra z przodu (czy to w przypadku 4-2-3-1 czy 4-3-3), miałby przed sobą takich piłkarzy, jak Steven Gerrard, Joe Allen, Lucas Leiva, Jordan Henderson, Philippe Coutinho, Raheem Sterling, Jordon Ibe, Stewart Downing, Fabio Borini, Luis Suárez czy Daniel Sturridge.

Letnie wzmocnienia w postaci Iago Aspasa i Lusia Alberto również zwiększyły konkurencję na tych pozycjach.

Shelvey obiecująco zaczął poprzedni sezon, zdobywając dwa zwycięskie gole na wyjeździe w spotkaniu Ligi Europejskiej z Young Boys. Od tamtego momentu wszystko miało się dla niego posypać.

Jedynie trzy dni później jego wślizg na Johnnym Evansie kosztował drużynę czerwony kartonik we wczesnej fazie meczu meczu z Manchesterem United. Jego bojowe nastawienie pokazywało jak bardzo mu zależy, jednak brak kontroli skutkował zarobieniem zbyt wielu niepotrzebnych kartek.

Z pozycji gracza, który zadebiutował w pierwszej reprezentacji Anglii, kariera młodego pomocnika nieco przystopowała. Frustracja Rodgersa, wydającego mu polecenia przy linii bocznej, była widoczna.

Shelvey był zbyt narwany, zbyt często wybierał złą opcję, nie potrafił dostarczyć takiej regularności jakiej oczekiwał od niego trener.

Po fatalnym wieczorze w Boxing Day, zdołał wyjść w podstawowym składzie w meczu ligowym jedynie dwa razy. Styczniowe przybycie Sturridge’a i Coutinho usadziło go na ławce pozostawiając jedynie możliwość obserwowania rozwijających się wydarzeń.

Mógł stać się bohaterem, gdy natrafiła mu się chwalebna okazja do zdobycia gola na wagę awansu w lutowym meczu na Anfield z Zenitem St Petersburg. Na jego nieszczęście marnotrawnie posłał piłkę w bok siatki. Było to podsumowanie jego kariery w Liverpoolu: prawie dobrze.

Michael Laudrup wyraźnie coś w nim widzi, a Shelvey na pewno będzie zdeterminowany, by pokazać Liverpoolowi, że ten popełnił wielki błąd sprzedając go. W nadchodzących latach 5 milionów funtów mogłoby wyglądać jak wielka przecena. Nie sądzę jednak, żeby tak się stało.

James Pearce

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (4)

stoghie 08.07.2013 00:06 #
Ja jednak uważam że zasłużył jeszcze na wypożyczenie do słabszego klubu. Regularne wystepy i zdecydowanie mniejsza presja na pewno pomogłyby Mu w rozwoju. W najgorszym wypadku zostałby sprzedany za wyższą cene po zakonczeniu okresu wypozyczenia. No chyba ze te 5 baniek jest tak nam potrzebne na teraz...
romic 08.07.2013 10:53 #
Dobrze zrobiliśmy bo lepszy od naszych pomocników nie jest. Jest po prostu za słaby. Ten sam rocznik co Coutinho, który ma stanowić o naszej sile w przyszłym sezonie, i ciągle uważany jest przez niektórych za talent, który się rozwinie. To jest śmieszne.
sarlin 08.07.2013 19:59 #
na początku tego tego sezonu miałem nadzieje ze miał wielki potencjał nie sprzedawał bym go jeszcze.
PiotrekLFC8Gerro 09.07.2013 07:12 #
nikogo tak bardzo nie miałem dosyć pod koniec sezonu jak jego, szlag mnie trafiał jak widziałem że szykuje się do wejścia na boisko bo oznaczało to tylko kolejne frustracje z jego nieudolności. Na poczatku sezonu myślałem że coś z niego będzie... jak wiele może się przez rok zmienić. Niech mu się wiedzie, ale poza LFC.

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com