Jones zadowolony z występu
Brad Jones wyraził swoją radość z możliwości reprezentowania Liverpoolu w ojczystej Australii w spotkaniu, w którym the Reds pokonali Melbourne Victory na Melbourne Cricket Ground.
Reprezentant Australii przebywał na boisku przez większość meczu, a zespół Brendana Rodgersa po bramkach Stevena Gerrarda i Iago Aspasa wygrał 2:0. W końcówce zmienił go między słupkami Simon Mignolet.
Gra przy głośnym dopingu ponad 95 tysięcy kibiców i przed publicznością bliską jego sercu była niezapomnianą okazją dla Jonesa i jedną z piękniejszych chwil w karierze.
– To było genialne. Dla mnie to było fantastyczne móc wystąpić przed własną publicznością. Na stadionie była moja mama i brat – powiedział Jones dla liverpoolfc.com.
– To wyjątkowe uczucie grać dla Liverpoolu w Australii na ich oczach, ale myślę, że dla wszystkich chłopaków to było wielkie przeżycie, widząc na trybunach 95 tysięcy ludzi. Na pewno im się podobało.
Grając w barwach reprezentacji narodowej na malowniczym MCG w przeszłości, Jones miał miłe wspomnienia, jednak tym razem mógł jeszcze bardziej nacieszyć się atmosferą.
– To było szalone – dodał Jones. – Rozmawiałem z bramkarzem Melbourne i stwierdził, że dla nas był to mecz jak na własnym terenie.
– Przyśpiewki w trakcie meczu były niesamowicie głośne, podobnie jak przed rozpoczęciem. „You’ll Never Walk Alone” kibice odśpiewali niewiarygodnie dobrze. To fantastyczny moment i coś, co będziemy mieli w pamięci.
– Sądzę, że przedsezonowe spotkania nie niosą ze sobą takiego samego ciśnienia, jak niektóre ligowe starcia, dlatego mogliśmy nieco bardziej czerpać z tego radość.
– Wszystkim chłopakom się podobało i jest to coś, z czego możemy korzystać w okresie przedsezonowym. Zazwyczaj przygotowania polegają na ciężkiej pracy, ale same mecze są genialne.
Po przybyciu nowego konkurenta do miejsca w bramce, Simona Mignoleta w zeszłym miesiącu, Jones twierdzi, że nic się nie zmieni w jego podejściu do pracy.
– To był dobry mecz. Zaliczyłem pierwszy występ i czułem nadal lekki ból, więc potrzebuję jeszcze trochę czasu i muszę być ostrożny – stwierdził 31-latek.
– Chciałem się upewnić i dostać szansę gry na MCG. Cieszę się, że to mi się udało i osiągnęliśmy korzystny wynik. Kolejne minuty spędzone na murawie są ważne.
– W ostatnich trzech latach rywalizowałem z Pepe, a teraz przyszedł Simon. To dla mnie oznacza to samo. Muszę dawać z siebie wszystko, co najlepsze i przekonać menedżera, że się staram. Zawsze daję z siebie jak najwięcej i jeśli dostanę szansę, spróbuję ją wykorzystać.
Komentarze (3)