Gerrard nie tylko o lojalności
Steven Gerrard podkreśla, że Luis Suárez musi pozostać lojalny wobec Liverpoolu i pomóc klubowi zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Lojalność samego Gerrarda zostanie doceniona w sobotę w honorującym go meczu z Olympiakosem, a przy tej okazji obszerny wywiad z kapitanem Liverpoolu przeprowadził Henry Winter.
Bilety na sobotni mecz są już wyprzedane, a milion funtów dochodów przekazany zostanie na cele charytatywne.
Wiele oczu zwróconych będzie na Luisa Suáreza, napastnika w niepewnej sytuacji pożądanego przez Arsenal, jednak Gerrard ma nadzieję, iż uda mu się przekonać „”najlepszego piłkarza, z jakim kiedykolwiek grał”, by pozostał lojalny i pomógł mu w walce o Ligę Mistrzów.
– Mogę powiedzieć Luisowi: „Daj nam jeszcze rok, zobacz, czy da się to osiągnąć” – wyznaje kapitan Liverpoolu.
Gerrard pragnie również, żeby Liverpool nie szczędził pieniędzy na nowego obrońcę oraz napastnika światowej klasy. – Ten klub musi sprowadzić jeszcze jednego lub dwóch zawodników i zatrzymać Suáreza, jeśli mamy walczyć o pierwszą czwórkę.
– Ex aequo z Garethem Balem Luis jest trzecim piłkarzem na świecie, zaraz po Lionelu Messim i Cristiano Ronaldo. Luis i Bale to obecnie najbardziej pożądane nazwiska.
– Będąc w takiej sytuacji, każda drużyna chciałaby mieć cię dla siebie, zwłaszcza, jeśli grasz w klubie spoza Ligi Mistrzów. To nie ma związku z brytyjskimi mediami. Na ile znam tego gościa, tylko jedno mu w głowie, chce być w Lidze Mistrzów.
Olympiakos został wybrany jako sobotni przeciwnik, ponieważ Liverpool starł się z nimi w niezapomniany wieczór Ligi Mistrzów 2004/2005, a wówczas Gerrard poderwał fanów na Anfield z krzesełek niebywałą bramką.
– Jeśli Luis doświadczy gry w Lidze Mistrzów w tym klubie, pokocha to. Przeżyje jedne z najlepszych nocy w swojej karierze. Gra w Lidze Mistrzów przed naszymi kibicami jest wyjątkowa. To coś dużo poważniejszego niż w innych klubach.
– Nie uważam Arsenalu za krok do przodu. My, Arsenal oraz Tottenham walczymy o jedno z miejsc nagradzanych udziałem w Lidze Mistrzów. Idealny scenariusz jest taki, że zatrzymujemy Suáreza, ściągamy jeszcze jednego albo dwóch graczy, a Tottenham traci Bale’a.
– Oczywiście tracimy trochę do wielkiej trójki (Manchesteru United, Manchesteru City i Chelsea), którzy obecnie dzielą i rządzą.
– Nie chciałbym urazić Arsenalu. To wspaniały klub z menedżerem, do którego mam ogromny szacunek, a w ich drużynie jest wielu utalentowanych graczy. Ale tak samo jest u nas. Mamy taką samą szansę na osiągnięcie czegokolwiek, jak Arsenal.
Gerrard jest pod wrażeniem letnich transferów Liverpoolu, zwłaszcza Simona Mignoleta.
– Bramkarz jest świetny. Zaliczył kilka niewiarygodnych interwencji podczas treningów. Zastąpienie Pepe Reiny jest wielkim wyzwaniem, ponieważ Pepe to klasa światowa. Podoba mi się jednak to, co dotychczas pokazał Simon.
– Dwaj chłopcy z Hiszpanii (Luis Alberto i Iago Aspas) mogą potrzebować więcej czasu. Są młodzi, uczą się języka, to dla nich wielka zmiana pod względem kulturowym, ale zdecydowanie wzmocnili skład dzięki swoim umiejętnościom.
– Kolo także do nas dołączył i dobrze sobie radzi. Jest liderem, słychać go na boisku, ma dużo doświadczenia. Być może potrzebujemy jeszcze jednego obrońcy, który mógłby grać na jakiejkolwiek pozycji w defensywie.
– Potrzebujemy też tego ekscytującego, głośnego transferu, który wzmocniłby atak. Dlatego właśnie tyle się mówi o zatrzymaniu Luisa, ponieważ jeśli go stracimy, klub zrobi krok do tyłu. To najlepszy piłkarz, z jakim kiedykolwiek grałem.
– W reprezentacji Rooney, Scholes, Lampard, a w obronie John Terry i Rio Ferdinand, wszyscy są piłkarzami światowej klasy. Suárez jest jednak z innej planety niż większość graczy.
Na temat kontrowersyjnych zachowań Suáreza Gerrard powiedział: – Luis otwarcie przeprosił za to, co zrobił w przeszłości. Odbywa swoją karę, oswaja się z nią. Każdy wie, że to, co zrobił, nie było dobre. Ja osobiście nie mam z tym żadnego problemu.
Prezes The Professional Footballers’ Association, Gordon Taylor, mówił w tym tygodniu, że piłkarze popełniający błędy muszą podchodzić do gry bardziej profesjonalnie.
– Zawsze znajdą się jednostki, które złamią reguły gry i każdy na tym cierpi – powiedział Gerrard.
– W futbolu są masy ludzi, którzy robią mnóstwo dobrego na boisku i poza nim. Mój bliski przyjaciel, Jamie Carragher, ma swoją własną fundację, brał udział w wielu pożytecznych inicjatywach w mieście. Podobnie działa Craig Bellamy czy Didier Drogba.
– Istnieje Fundacja Angielskich Piłkarzy. Zawodnicy pracują godzinami, spędzają czas z dziećmi i wszystko bez słowa narzekań. Ma to niewiarygodny wpływ na dzieci. Niewiele się o tym wspomina. Nie chcemy za to oklasków.
– Wiele osób uważa, że piłkarze nie są dobrymi ludźmi. Nie zgadzam się z tym.
Gerrard ma swoją własną fundację pomagającą niepełnosprawnym dzieciom.
– Staramy się wspierać różne inicjatywy charytatywne, pomagać tym, którzy tego potrzebują. Czekają nas ważne decyzje po meczu, kiedy wpłyną do nas wielkie sumy pieniędzy. Alder Hey to jeden z największych szpitali dziecięcych w kraju. Dobrze byłoby dołożyć coś do tego, co już tam istnieje.
W wieku 33 lat urodzony w Huyton Gerrard pozostaje na ziemi. – Moje pochodzenie pomaga w życiu. Jestem chłopakiem z osiedla. Mam wokół siebie rodzinę i przyjaciół. Nie pozwoliliby mi za daleko odlecieć od rzeczywistości.
Zadebiutował w meczu z Blackburn Rovers 15 lat temu. – Część wspomnień się zatarła. To była podróż pełna wzlotów i upadków. Jest wiele rzeczy w Liverpoolu, których żałuję: finał Ligi Mistrzów w 2007 roku, finał FA Cup z Chelsea w roku 2012, bramka samobójcza przeciwko Chelsea w finale Carling Cup w 2005 roku.
– Jednak złe wspomnienia pomagają w walce o lepsze czasy. Jestem w pełni dumny z kariery, jaka dotychczas była moim udziałem.
– Cieszę się każdą chwilą. Wiem, że prędzej czy później zasiądę tutaj, zawieszę buty na kołku i nigdy nie wyjdę już na murawę. Przeraża mnie ta perspektywa, bo tak bardzo to kocham. Jestem teraz bardziej głodny gry. Bardziej ekscytuje mnie nadchodzący sezon, niż wcześniejsze. Zdaję sobie sprawę, że niezbyt wiele mi ich już zostało.
Carragher odszedł na emeryturę. – Jamie miał fantastyczną karierę. To dziwny okres przygotowawczy bez Jamiego. Bez jego wszechobecnego głosu. Jestem z nim bardzo blisko. Jednak teraz muszę sobie radzić bez niego.
Czy tacy dwaj miejscowi i lojalni piłkarze mogą jeszcze zaistnieć? – To będzie rzadkie zjawisko. Ale oczywiście jeszcze się zdarzy. Być może przez jakiś czas nie w tym klubie. Z pewnością zdarzy się w innych klubach. Wiele z nich wkłada dużo czasu i pieniędzy w to, by ich akademie pracowały.
– Dzieci mają teraz inaczej. Tak wiele dzieje się w ich życiu. Ja nie miałem Twittera, Facebooka, PlayStation, iPadów ani iPhone’ów. Nie miałem nawet telefonu komórkowego. To rozprasza niektórych młodych piłkarzy, ale nie oznacza też, że dobrzy zawodnicy przestaną się pojawiać. Z odpowiednim kształceniem i treningiem wciąż będziemy wychowywać topowych graczy.
– Anglia ma za sobą kilka rozczarowujących turniejów, które są jeszcze świeżo w pamięci, więc łatwo mówić: „są same problemy” albo „angielski futbol jest w kiepskim stanie”. Miejmy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości to się zmieni i udowodnimy ludziom, że angielski futbol zmierza w odpowiednim kierunku.
Kapitan reprezentacji Anglii czerpie inspirację między innymi od Jacka Wilshere’a. – To wojownik. Ma dobre nastawienie i ekscytujący talent. Nie grałem z nim zbyt dużo w kadrze narodowej. Liczę na to, że w tym sezonie to się zmieni.
– Jeśli każdy będzie zdrowy i dostępny, nie mam wątpliwości, że zakwalifikujemy się na Mistrzostwa Świata. Dla mnie to ostatnia okazja, by przeżyć trochę wielkich chwil z reprezentacją Anglii.
Gerrard wierzy, że także pod skrzydłami Rodgersa nadchodzą dobre czasy. – Jest porządnym gościem, stoi twardo na ziemi, ma fantastyczne umiejętności do pracy z ludźmi. Atmosfera i duch zespołu, jakie tworzy są naprawdę zdrowe i pozytywne.
– Jeśli spojrzysz na naszą formę od Bożego Narodzenia, odkąd Brendan się zadomowił, była naprawdę niezła i to daje mi wiarę w przyszłość. Regularnie rozmawiamy. Mamy naprawdę dobre relacje.
Rozmawiając o menedżerach, Gerrard uśmiecha się na wspomnienie powrotu José Mourinho. – Uwielbiam José. Uwielbiam go jako menedżera. Uwielbiam to, co przyniósł do angielskiej piłki. Uwielbiam oglądać jego wywiady.
– Kiedy graliśmy przeciwko Chelsea, udało mi się z nim kilka razy porozmawiać i jest wspaniałym człowiekiem. Jestem jego wielkim fanem, ale z subiektywnego punktu widzenia nie mogę się cieszyć z jego powrotu. Chelsea to jedni z faworytów do wygrania ligi.
– Wiem, że mieli problemy z menedżerami w ciągu ostatnich 12 miesięcy, ale wygląda na to, że z José znów się ustabilizują. Wszyscy wiedzą, że to urodzony zwycięzca.
– Nie sądzę, żeby ktokolwiek zdominował ligę w tym sezonie. Jako kibic Liverpoolu i jego kapitan mam nadzieję, że Manchester United wpadnie w jakieś małe kłopoty. Ale chyba sobie poradzą.
– Mają zbyt wielu dobrych piłkarzy, zbyt wiele ważnych osób w klubie, żeby wpaść w większe kłopoty. Nie sądzę, żeby poszło im tak łatwo, jak w zeszłym roku. Kluby poza Ligą Mistrzów będą mocno naciskać na te najlepsze drużyny.
Na temat możliwego przybycia Joeya Bartona do Evertonu, Gerrard powiedział: – Lubię Joeya jako piłkarza. Wzmocni Everton i na pewno doda nieco pikanterii derbom. Jeśli tak się stanie, z pewnością jeszcze bardziej będę czekał na ten mecz.
Zwłaszcza jeśli zostanie Suárez.
Henry Winter
Komentarze (16)
Niech teraz ktoś przeczyta Suarezowi ten wywiad i niech ten świr z nami zostanie ;)
Nic dodać, nic ująć. Poprostu Steven Gerrard :)
A co się tyczy samego wywiadu: niestety przez ostatnie kilka lat coraz trudniej zgarniać nam te światowe nazwiska i to ewidentnie nas hamuje. Jeśli Luis faktycznie zostanie i nie bedzię bawił się w obrażonego Teveza ,to zapowiada się naprawdę ciekawy pojedynek o czwarte miejsce z Tottenhamen i Arsenalem.
"Potrzebujemy też tego ekscytującego, głośnego transferu, który wzmocniłby atak" - Soldado
Suarez zostanie, dojdzie jeszcze na atak Luis Muriel, na obrone Papa i Melgrejo żeby zwiększyć konkurencje na lewej obronie i bedzie TOP4