Suárez desperacko o chęci odejścia
Luis Suárez zapozował do zdjęć podczas musicalu Disney On Ice w Liverpool Echo Arena. Trzymając swoją córkę Delfinę w prawej ręce, a lewą obejmując żonę Sophię, Urugwajczyk uśmiechał się w świetle fleszy jako obiekt pożądania profesjonalnego fotografa. Wiedział, że zdjęcia rozprzestrzenią się po lokalnych i krajowych mediach, jednak to wszystko było częścią umowy, która dawała milionerowi szansę zdobycia darmowych biletów na to przedstawienie.
Nie minęło wiele, od kiedy Suárez zmienił swoje nastawienie do fotografów. Piłkarz był tak rozgoryczony, że ogłosił chęć opuszczenia kraju.
- Będąc bez przerwy prześladowanym przez nachalnych fotografów, nie mogłem nawet wyjść na podwórko czy do supermarketu. Nie mogłem nic zrobić.
Pomijając fakt, że mało jest zdjęć paparazzi obrazujących Suáreza czy jego żonę w jakimkolwiek supermarkecie (właściwie jest tylko jedno, jak robi zakupy w Urugwaju) i biorąc pod uwagę, że Luis mieszka na ogrodzonym placu, do którego fotografowie nie mają wstępu, narzekania te zawsze śmierdziały egoizmem i obelżywymi kłamstwami, a dotychczasowe wydarzenia potwierdziły fałszywość lamentu Luisa.
Wczoraj, w wywiadzie przeprowadzonym przez dwie brytyjskie gazety na jego nakaz, Suárez zrobił coś niezwykle ciekawego.
- Co powinienem powiedzieć? Oczywistym jest, że nie podoba mi się to, iż moja żona wychodząc do sklepu napotyka fotografów. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, iż uwaga mediów będzie taka sama, gdziekolwiek bym nie poszedł.
Co rzeczywiście Urugwajczyk powinien wówczas zrobić, to przyznać się, że szanse na przenosiny do Realu Madryt oddalały się tak szybko, iż piłkarz zaciekle wywalczył sobie powrót do schronienia, gdzie desperacko wytłumaczył chęć odejścia do Arsenalu. Klubu położonym w Londynie, w mieście, w którym liczba fotografów i supermarketów jest największa w całej Wielkiej Brytanii.
Współczesna piłka jest od lat zagrożona narastającą hipokryzją: gracze i kluby mówią jedno, a robią drugie, kibice tolerują praktycznie wszystko dopóki mogą na tym skorzystać, a sport ten ogólnie skąpi szacunku wartościom, których niegdyś bronił.
Mimo wszystko, Suárez ma mało sojuszników. Facet, który niegdyś uskarżał się na złe traktowanie brytyjskich mediów i PFA po tym jak został uznany winnym rasistowskich zachowań wobec obrońcy Manchesteru United - teraz apeluje do tych instytucji o pomoc w wymuszeniu ucieczki z klubu, który stał za nim murem.
Luis jest oportunistą, niewdzięcznikiem i istotą, której jedyną zaletą jest umiejętność gry w piłkę. Jednakże wszyscy, choć trochę współczujący Liverpoolowi powinni poświęcić chwilę na zastanowienie. Klub ściągnął zawodnika wiedząc, że zrobi wszystko w swojej mocy, aby wymusić transfer (tak jak wiedziały też Groningen i Ajax).
Wybaczcie żartobliwość, jednak poza strzelaniem bramek i ośmieszaniem obrońców z absurdalną łatwością, gryzienie ręki, która go karmi jest tym, w czym Suárez jest najlepszy. Liverpool dobrze wiedział, że to nie jego umiejętności, a charakter mógł stworzyć najwięcej wątpliwości i wykorzystał tę wiedzę do odstraszenia potencjalnych zainteresowanych, którzy mogli zaoferować Urugwajczykowi znacznie więcej.
Odwrócenie się Luisa od the Reds było nieuniknione, a jedyne, co zdumiewa to fakt, że klub nie zrobił za wiele, by obronić się przed bezwzględnymi ambicjami piłkarza. Arsenal potraktował sporną klauzulę zapisaną w kontrakcie Suáreza jako coś wartego przetestowania i zaoferował jedynie 1 funt więcej od domniemanej granicy 40 milionów w celu spełnienia kontrowersyjnego warunku. Z oczywistych powodów Liverpool nie zamierza sprzedawać swojego najlepszego zawodnika do rywala z Premier League. Ponadto, nie skomentował nawet jakichkolwiek dodatkowych umów zawartych podczas sporządzania kontraktu Suáreza.
Doradcy prawni utrzymują, że nie ma nic, co mogłoby przeszkodzić Liverpoolowi w dodaniu dwuznacznej klauzuli, która umożliwiałaby piłkarzowi odejście do klubu z kontynentu, jednocześnie podwyższając wymagania finansowe w razie zainteresowania ligowego rywala. W sierpniu ubiegłego roku, gdy Suárez podpisywał nowy, 12-miesięczny kontrakt, do klubu przybył Joe Allen ze Swansea City. Transfer Walijczyka pokazał szeroki wachlarz możliwości dostępnych klubom podczas sporządzania kontraktów. Swansea oczekiwała za Allena 12 milionów funtów, jednak cena wzrastała do 15 milionów w wypadku zainteresowania 5 czołowych klubów Premier League, włącznie z Liverpoolem, który sprostał tym oczekiwaniom.
The Reds będą musieli teraz wytłumaczyć, czemu nie zabezpieczyli się przed możliwością transferu Suáreza do innego klubu z Premier League. Klauzule, które pozwalają zawodnikom odejść tylko w przypadku odpowiedniej oferty zagranicznego klubu są czymś całkiem powszechnym, a mimo to klub z Anfield nie skorzystał z tej opcji. Przedstawiciele the Reds wierzyli, że klauzula jest nieprzenikniona. Jednakże Suárez może teraz podważyć to stanowisko i w razie jego zwycięstwa w ewentualnym sporze prawnym, Liverpool może się znaleźć w niezbyt wygodnej pozycji.
Bez wspomnianego zabezpieczenia, klauzula zainteresowała Arsenal, który zdołał sprostać jej wymaganiom. Gdyby uwzględniała cenę 50 milionów funtów dla klubów angielskich, Kanonierzy mogliby zostać wyparci, a brak poważnego zainteresowania innych klubów stawiałby Liverpool w bardzo silnej pozycji.
W tym momencie the Reds pozostaje tylko własna interpretacja klauzuli i możliwość jej pokrycia się z prawnym stanowiskiem tych, którzy zostaną wyznaczeni do zbadania zapisu. Jako że PFA stwierdziło, iż zastrzeżenia zawarte w kontrakcie mogą być odebrane dwuznacznie, pozycja Liverpoolu wcale nie jest tak mocna, jakby się klubowi wydawało, a zawodnik pokroju Suáreza może w ostateczności stanowić jeszcze poważniejszy problem.
Tony Barrett
Komentarze (23)
ale Barrett zjechal Suareza jak szmate
Though your dreams be tossed and blown..."
kiedy Arsenal nie wyszedł z grupy w LM?
Drugie rozwiązanie to takie żeby Suarez się przeprowadził do Londynu i z tamtąd dojeżdzał do Nas.
Jest tyle rozwiązań, wystarczy pomyśleć.
Luis ogarnij psychike