Hendo: Zaczynam od nowa
Jordan Henderson czuje, że nadchodzący sezon będzie dla niego swoistym renesansem po dwóch chudych latach w Liverpoolu. Teraz chce wejść do gry z pokładem nowych sił.
Został na placu boju jako jedyny z zakupionej za horrendalną kwotę armii Dalglisha – Andy Carroll, Charlie Adam i ostatnio Stewart Downing pożegnali się już z czerwonymi trykotami. Teraz jego kariera wchodzi w nową fazę. Tak, jak i cały klub, w którym na dobre rozpoczęła się era Brendana Rodgersa.
Mała córeczka w domu, zakończenie przygody z kadrą do lat dwudziestu jeden – wszystko to jednoznacznie wskazuje, że Jordan nie jest już dzieckiem i nadszedł czas, by wziąć sprawy w swoje ręce.
– Każdą kampanię zaczynam z myślą, że to będzie mój rok – powiedział. – Teraz jednak czuję, że nadchodzi coś wyjątkowego zarówno dla Liverpoolu, jak i dla mnie.
– Zaliczyłem dobrą końcówkę sezonu, nie schodząc poniżej pewnego poziomu. Chciałbym, by trwało to dalej.
Jeszcze dwanaście miesięcy temu Henderson był jednym z delikwentów, którym wróżono rychły koniec kariery w Liverpoolu, gdyż kwota, za jaką go kupiono – szesnaście milionów funtów – zdawała się za bardzo mu ciążyć i nakładać nań zbyt dużą odpowiedzialność. Mimo to Rodgers dał mu szansę, zastrzegając, że musi zmienić styl gry, by wpasować się w nowe standardy ekipy z Merseyside.
– Mam dobry kontakt z Brendanem od jego pierwszego dnia w klubie. Pod jego wodzą mogę doskonalić swoje umiejętności.
– Powiedział mi, co muszę poprawić i po prostu to zrobiłem. Na każdym treningu uczę się czegoś nowego, co jest jego wielką zasługą. Rozwijam się z dnia na dzień.
– Nie grałem tak dużo, jak bym chciał, ale ciągle rozmawiam z trenerem. Jeśli wedle jego oceny zrobię to, o co mnie prosił, wrócę na swoje miejsce w drużynie.
– Dostawałem swoje szanse chociażby w Lidze Europy i Pucharze Ligi. Mam wrażenie, że dobrze je wykorzystałem.
– Muszę upewnić się, że robię wszystko, co w mojej mocy, by odzyskać miejsce w składzie.
Ubiegłoroczne niepowodzenie w kwestii rozgrywek na szczeblu europejskim nałożyło na Rodgersie jeszcze większą presję, by awansować do nich za rok. Henderson wierzy, że ze stabilnością i metodami, wedle których pracują, jest to osiągalny cel.
– Ubiegła kampania była przejściowym okresem przeznaczonym na zapoznanie się ze stylem pracy nowego menedżera. Dostosowanie się do niego zajęło nam trochę czasu, ale to naturalne – przecież w każdym klubie są inne formacje i inni zawodnicy. W końcówce sezonu prezentowaliśmy się o wiele lepiej i mam nadzieję, że nadchodzące rozgrywki przyniosą kolejne postępy.
Komentarze (4)