Hugo na tropie młodych talentów
W tym tygodniu, w swojej kolumnie na liverpoolfc.com, Harry Hugo postanowił ukazać zmieniające się oblicze młodego pokolenia w tym kraju, posługując się przykładem LFC.
To nowa era futbolu – obranie zupełnie innej drogi, przekraczanie pewnych barier. Fanów interesują poczynania drużyn U-21, to ile bramek strzelili zawodnicy U-18 – zupełnie tak jakby to była ich drużyna, której tak kibicują. To zaczyna stanowić kolektyw, nie jedynie „drużynę” – teraz kibice mogą dotrzeć do informacji o wszystkim, co związane z klubem
Ciężko nazwać zbiegiem okoliczności zamianę tradycyjnej drużyny rezerw na nowy system szkolenia. Młodzi piłkarze nie są tu już tylko od zapełniania numerów na koszulkach – wreszcie mają szansę zaistnieć, mieć swój własny wkład. Wpaja im się to od samego początku. Każdy zawodnik ma takie same szanse, jeśli tylko udowodni, że jest wystarczająco dobry. Ale to ciągnie za sobą konsekwencje – każdy z nich jest pod ostrzałem mediów, co może wywierać presję i zmniejszyć szansę odniesienia sukcesu.
Sukcesy szkółek, zarówno Barcelony jak i Ajaksu, sprawiły, że fani zaczęli wymagać od klubów, by podążyli tym samym śladem. Jak najbardziej jest to wykonalne, jednakże wymaga pieniędzy i czasu, by zebrać żniwa tej pracy – a czy warto? Przykłady jasno pokazują, że tak. Podstawą jest tu zsynchronizowanie wpajanej filozofii gry, dzięki czemu piłkarze łatwiej się dopasują. Pod wodzą Brendana Rodgersa i Rodolfo Borrella widać, że powoli wdraża się te elementy.
Raheem Sterling, Andre Wisdom oraz Suso sami znaleźli się pod naciskiem społecznym w ostatnim sezonie, gdy trzeba było uzupełnić braki w składzie we wrześniu. Cała trójka podołała, stając się ważnym ogniwem układanki Rodgersa. Jednak manager, jako były trener młodzieżówki, miał świadomość tego, jak takie wschodzące gwiazdy należy traktować. Sterling, Suso oraz Wisdom owszem, byli kluczowi, ale tak naprawdę boss nigdy nie wykorzystywał ich w takim stopniu – w każdym razie nie w takim, jak wykorzystywano Michaela Owena za jego młodzieńczych lat w Liverpoolu.
Jasnym jest, że zaimplementowany system szkolenia w Liverpoolu otwiera dużo lepszą drogę do rozwoju dla piłkarzy, którzy świetnie się w nim odnajdują. Są trenowani tak, by przygotować jak najlepiej do „użytku” czysto piłkarskiego. Jak zwykł mawiać Alex Inglethorpe, Liverpool tworzy młodych piłkarzy na miarę ich talentu – i jak zaznacza, talent już w nich jest, należy go jedynie wydobyć. To bardzo ważne – piłka nożna się zmieniła. Teraz nie wystarczy mieć daru w lewej czy prawej stopie, by się wybić – wymagane są przede wszystkim cierpliwość i wiara w swoje umiejętności.
Tak więc ci, którym udało się wpasować w moment rozwoju, mogą z nadzieją patrzeć w przyszłość. Wszystko jest dokładnie zaplanowane, każdy szczegół skrupulatnie analizowany przez Akademię, zarząd oraz samego Rodgersa, którzy stanowią symbol tej „szansy”.
Jordon Ibe (wreszcie wiemy jak wymawiać jego nazwisko) miał w to wszystko swój wkład, wykorzystując daną mu szansę. Jego fantastyczny występ w FA Youth Cup w poprzednim sezonie i świetna gra w drużynie U-21 w tak młodym wieku otworzyły mu furtkę do tego, by znaleźć się w planach Rodgersa. Jest w podobnym miejscu co Sterling w zeszłym roku – imponuję wystarczająco, żeby na stałe przenieść się do pierwszej drużyny. Podobnie jak jego koledzy, jest idealnym przykładem dla innych. Ale również wyjątkiem.
Ważnym jest też, by znać swoje miejsce w szeregu. Mamy zalążek czegoś wspaniałego i należy to pogłębiać, nie niszczyć. Na każdego przyjdzie pora, każdy rozwija się indywidualnie, co my, fani, musimy dostrzec i zrozumieć. Luis Suárez jest przykładem zawodnika, który dojrzał bardzo późno. Mimo to, jest aktualnie jednym z najlepszych napastników na świecie, więc na przykładzie Ibe’a, który już w wieku 17 lat znalazł się w pierwszej drużynie – szybki rozwój nie jest regułą sukcesu. 16-letni Jordan Rossiter gra w drużynie U-21 z piłkarzami o 4 lata starszymi od siebie i wciąż nie został powołany. Miło więc jest oglądać Ibe’a czy Sterlinga na antenie LFC TV, ale należy pamiętać, że są wciąż jeszcze młodzi i wiele przed nimi.
Fajnie jest oczekiwać czegoś, ale trzeba wiedzieć w którym momencie. Jasne, że od jednych można oczekiwać więcej, gdy inni wolą jednak pozostać w cieniu. Miło jednak zostać zaskoczonym ich progresem. Nie ma jasnych reguł dotyczących prowadzenia i rozwoju wszystkich, nie ma ustalonej drogi do awansu do pierwszej drużyny, ale każdy ma szansę. Piłkarze są tego świadomi i ciężko pracują, by znaleźć się w tej wąskiej grupie. Nie ma więc sensu wywierać presji na naszych młodzikach. To projekt długoterminowy, ale się sprawdzi – zawsze się sprawdza.
Komentarze (7)