LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 940

Podsumowanie meczu


Miał być to przysłowiowy „spacerek”, niemalże rozgrzewka przed szlagierowym meczem z Manchesterem United. Okazało się jednak, że skazywane na pożarcie Notts County potrafiło doprowadzić do dogrywki w II rundzie Capital One Cup z Liverpoolem na Anfield Road! Ostatecznie the Reds odnieśli pyrrusowe zwycięstwo – 4:2, które niestety już odbija się dość intensywną „czkawką”.

Parokroć byłem wczoraj zaskoczony. Pierwszy raz, gdy zobaczyłem wyjściową jedenastkę Czerwonych. Przed tak ważnym meczem z United wydawała mi się aż nazbyt mocna! Gerrard, Sturridge, Johnson… Gdzieś w myślach doszukiwałem się szansy dla młodego Rossitera, Sinclaira, Dunna. Po godzinie 23 dnia poprzedniego wiedziałem, jak nieodpowiedzialna byłaby to decyzja. Bezsprzecznie ten mecz moglibyśmy wtenczas przegrać. Chociaż… Wrócę do tego wątku pod sam koniec artykułu.

Zaskoczony drugi raz zostałem niezłomnością gości z Nottingham, którzy nie bacząc na wynik grali z pasją i z pełnym oddaniem. Z tego miejsca oddaję menadżerowi Chrisowi Kiwomyi i jego piłkarzom należyty szacunek.

Najbardziej jednak zaskoczony byłem postawą moich ulubieńców w drugiej połowie spotkania. Śmiem twierdzić, że Brendan Rodgers był nie mniej zafrapowany zaistniałą sytuacją, bowiem nie miał jakiegokolwiek pomysłu na zmianę oblicza gry. Nie potrafił w żaden sposób zagrzać do walki swoich podopiecznych. Patrząc na północnoirlandzkiego szkoleniowca widziałem wpasowanego w jego skórę Svena-Görana Erikssona, siedzącego na ławce trenerskiej Synów Albionu w trakcie rywalizacji z Brazylią podczas Mundialu w Korei i Japonii. Był totalnie zamurowany, czasem niemrawo poruszał się pod linię końcową, będąc wyraźnie przesycony trwogą. Ale nie to było najgorsze. Najbardziej uderzał brak recepty, jak stłamsić zespół z League One. Powtarzam. Z League One!

Ostatni raz zaskoczony zostałem już po samym „meczu”. W iście sztukmistrzowski sposób. Spowodowała to wypowiedź szkoleniowca ekipy z Merseyside. „W tamtym sezonie przegralibyśmy te zawody”. Brendan, powinno być Ci wstyd za te słowa. A jeszcze bardziej za to, że mogłeś mieć rację…

Przejdźmy do clou artykułu. Jak wspomniałem, gospodarze podjęli swych rywali w mocnym zestawieniu osobowym, z wyżej wymienioną trójką Anglików w składzie, z Simonem Mignoletem i Kolo Touré w kooperacji z nimi i z resztą teamu. Skrzydła zostały obsadzone „diamencikami” z Akademii w Kirkby – mam tu na myśli Sterlinga i Ibe’a. Przed szansą debiutu stanął Luis Alberto w towarzystwie Aly’ego Cissokho, który pierwszy raz mógł się zaprezentować publiczności zgromadzonej na Anfield Road.

Personalia gości były dla mnie jedną wielką niewiadomą. Ograniczę się do przedstawienia golkipera Srok, a mianowicie Bartosza Białkowskiego.

Zaczęło się zgodnie z planem. Gracze Notts County lekkomyślnie stracili futbolówkę na własnej połowie boiska, ta po szybkiej wymianie podań trafiła pod nogi ustawionego na 30 metrze Raheema Sterlinga. Młokos przebojem ruszył z piłką przed siebie, „związał” dwóch defensorów, Daniel Sturridge zaabsorbował uwagę kolejnego, więc Raheem umiejętnie wdarł się w pozostawioną przez nich lukę, po czym przymierzył dokładnie i umieścił piłkę tuż przy prawym słupku Białkowskiego. 4. minuta i Liverpoolczycy obejmują prowadzenie.

W 8. minucie Joss Labadie po brawurowej akcji został sfaulowany przez spóźnionego z interwencją Luisa Alberto. Sam poszkodowany podszedł do wykonania rzutu wolnego, uderzył mocno, lecz w środek bramki. Simon Mignolet zdołał wybić piłkę.

60 sekund później na horyzoncie pojawiły się pierwsze „czarne chmury”. Aly Cissokho niefortunnie stanął i najprawdopodobniej skręcił staw skokowy. Konieczna była zmiana. W jego miejsce pojawił się Daniel Agger, zaś na bok obrony przesunięty został Andre Wisdom.

W 19 minucie po rzucie wolnym, tym razem dla gospodarzy, Daniel Agger trafił piłką w słupek. Dośrodkowywał Steven Gerrard.

10 minut później było już 2:0. Piłka mijała kolejne formacje Notts County, a gdy trafiła pod nogi Stevena, ten fantastycznym penetrującym zagraniem obsłużył wbiegającego w pole karne Sturridge’a. Etatowy snajper z Anfield najpierw przyjął piłkę, a następnie huknął w stronę dalszego słupka nie dając szans naszemu rodakowi na skuteczną interwencję.

W 34. minucie Białkowski fenomenalnie uchronił swój zespół przed stratą trzeciej bramki, popisując się robinsonadą po uderzeniu głową Aggera.

Zaś kiedy zegar wskazał 40. minutę pojedynku, Sterling przytomnie dograł do rozpędzonego kapitana, ale strzał Gerro z ostrego kąta zatrzymał się na słupku.

Koniec pierwszej połowy. Liverpool jak najbardziej zasłużenie prowadzi. W skrócie: wszystko zgodnie z wcześniej nakreślonym planem. Nikt nie przypuszczał, że nasi zawodnicy przejdą masowe obrzezanie w szatni i to w ciągu zaledwie kwadransa.

62. minuta i jest już tylko 2:1. Stały fragment gry z głębi boiska został sprytnie rozegrany przez przyjezdnych. Wrzutkę w okolice pola karnego zgrał na 6 metr jeden z graczy w biało-czarnych strojach, gdzie czaił się napastnik Srok, Yoann Arquin. Nie mogło się to skończyć inaczej. Silną główką pod poprzeczkę Francuz pokonał belgijskiego bramkarza Liverpoolu. Błąd w tej sytuacji popełnił Wisdom, który zgubił krycie Arquina. Nie udało się też sięgnąć piłki Kolo Touré i tym samym padła bramka kontaktowa.

W 64. minucie problemów ciąg dalszy. Z urazem opuszcza murawę Joe Allen.

Parę chwil później o włos od swojej premierowej bramki był (znów) Kolo Touré. Gerrard posłał kąśliwe dośrodkowanie wprost na stopę Iworyjczyka, lecz trafił on (znów) tylko w obramowanie bramki, a dokładniej w słupek.

Opieszałość i pewność siebie gospodarzy została ukarana w 84. minucie. Notts County przeprowadziło składną akcję rozciągniętą do prawego skrzydła. Gracz klubu z Nottingham wbiegł z futbolówką w szesnastkę, po czym dograł ją wzdłuż bramki. Akcję zamknął rezerwowy Adam Coombes, który z zimną krwią znalazł miejsce tuż obok nóg Andre Wisdoma i umieścił piłkę w siatce. 2:2 i konsternacja na Anfield, prócz sektora gości, który eksplodował z radości.

Tym samym „kopciuszek” dokonał niemożliwego. Papierowy tygrys, jakim okazała się być drużyna z Premier League, został w drugich 45 minutach zgnieciony i bezceremonialnie wyrzucony do śmietnika. Co woła o pomstę do nieba – na własne życzenie graczy w czerwonych trykotach.

Dogrywka rozpoczęła się tak źle, jak zakończyła się druga odsłona gry. Urazu doznał nasz najlepszy defensor w obecnej kampanii – Kolo Touré. Tym samym po wykorzystaniu wszystkich zmian, Liverpoolczycy zmuszeni byli do kończenia potyczki z Magpies w dziesiątkę.

W doliczonym czasie gry pierwszej połowy dogrywki wyszliśmy na prowadzenie. Coutinho prostopadle podał do Sturridge’a, ten zabrał się z piłką w pole karne, zwiódł obrońcę i oddał płaski strzał. Białkowski nie był w stanie wybić piłki, która musnęła jego palce i wturlała się powoli do bramki.

W międzyczasie bliski pokonania Białkowskiego był po raz enty nasz numer 5, tym razem jego „petarda” z 20 metrów minęła minimalnie słupek po niewłaściwej stronie.

W 110. minucie Czerwoni wychodzą na dwubramkowe prowadzenie raz jeszcze. Sturridge inteligentnie przytrzymał piłkę w środku pola, skupiając na sobie uwagę kilku zawodników rywali. Wykorzystał to Henderson, odnajdując wolną przestrzeń pozostawioną przez graczy Notts County. Otrzymaną piłkę od Daniela spożytkował perfekcyjnie, najpierw zakładając „siatkę” obrońcy przyjezdnych, a potem pewnym strzałem kierując ją do bramki.

Koniec spotkania. Zwycięstwo nakropione wieloma stratami różnej maści. Najbardziej odczuwalny będzie uszczerbek na zdrowiu – kontuzje Cissokho, Allena, a tym bardziej Kolo Touré fatalnie wróżą na przyszłość. Przyszłość pojmowaną głównie przez pryzmat niedzieli.

Notts County obnażyło naszą kruchość mentalną. Nie do pomyślenia jest fakt, że zawodnicy, dla których na stadionie zasiadło ponad 40 tysięcy widzów, odpuszczają spotkanie, chcąc je jedynie „dograć” do ostatniego gwizdka. Piłkarze pobierają wysokie apanaże nie tylko za mecze z Manchesterami, Arsenalami i Evertonami, ale za każdy trening i każdy mecz. KAŻDY. Niepojęte jest dla mnie takie bezceremonialne ignorowanie swoich obowiązków.

Zamiast czerpać przyjemność z gry, podbudować się tym mocniej aplikując dużo słabszemu rywalowi kilka bramek w jednej i w drugiej połowie, gracze z miasta Beatlesów zafundowali sobie maraton z kontuzjami w tle i z zadrą na honorze przygarniętą na jego finiszu.

Co by było, gdy według moich wstępnych ocen wystawić juniorski skład posiłkowany paroma zawodnikami pierwszej drużyny? Skończyłoby się pogromem! Przecież sam Gerrard, Agger i Johnson nie potrafili zainspirować drużyny do wzmożonego wysiłku.

Lecz czy z pewnością tak by się stało?

Chyba jednak byłoby zupełnie inaczej. Żaden z tych młodych chłopców nie skalałby swego sumienia brakiem motywacji do gry. Czy wówczas juniorzy ponieśliby porażkę? Na papierze ewentualnie owszem, ale zyskaliby dużo, dużo więcej, a być może dla któregoś z nich otworzyłaby się furtka do seniorskiego futbolu. Wynik wtedy pozostaje nieistotny w zestawieniu z tym, co można zyskać. Zyskać – ergo – wygrać.

Jaki przykład dała stara gwardia młodym adeptom? Odpowiedzcie sobie sami.

Pomimo ostrej krytyki, na sam koniec zostawiłem parę pozytywów, które dostrzegłem (a może chciałem dostrzec?) wczoraj na Anfield.

Grzech pychy, jakim zaczęli obrastać nie tylko sympatycy Liverpoolu, ale chyba również zawodnicy, został ukrócony w najlepszym z możliwych momentów. Przed najważniejszym z możliwych spotkań do rozegrania. Niech potyczka z Notts County podziała jak sole trzeźwiące dla sztabu szkoleniowego i tych, co nazywają siebie piłkarzami.

Panowie, w niedzielę nie ma miejsca na półśrodki. Po tak solidnym policzku macie coś do udowodnienia sobie, a przede wszystkim nam, kibicom. Bez nas nie macie prawa bytu i nigdy, ale to nigdy nas nie ignorujcie w ten sposób. Sam Daniel Sturridge (drugi i największy pozytyw) to za mało.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Olka1310 29.08.2013 07:41 #
@DaVincio Martin będzie gotowy na weekend, szczegóły co do Kolo mają pojawić się dzisiaj.

Pozostałe aktualności

Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (3)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic
Carra: Każdy będzie miał ciężko po Kloppie  (0)
01.05.2024 13:17, AirCanada, Liverpool Echo