To złączyło LFC i Manchester United
Manchester United i Liverpool okazali się tego lata nieoczekiwanymi sprzymierzeńcami. W swoich niezachwianych stanowiskach odnośnie odpowiednio: Wayne’a Rooneya i Luisa Suáreza, najwięksi rywale na angielskim podwórku piłkarskim, mający zmierzyć się ze sobą w niedzielne popołudnie, podzielili to samo stanowisko, co też nieczęsto się zdarza.
Dzięki zbiegowi okoliczności, w tym samym czasie, gdy David Moyes powiedział Rooneyowi, że ten nie opuści United na rzecz Chelsea i kiedy Brendan Rodgers poinformował Suáreza o tym samym w odniesieniu do Arsenalu, ze strony dwóch wielkich instytucji napłynęła informacja, że ważni piłkarze już więcej nie będą dyktować warunków transferowych swoim klubom.
Jak mówi Rodgers o Liverpoolu i United: – Wielkie kluby zobowiązane są tak postępować. Inne kluby, które nie posiadają takiego statusu i siły nadal mogą być agresywne i mocne w swoich postanowieniach, jednak dla wielkiego klubu oczywistym jest, że zobowiązany jest pokazywać właściwą drogę. Jako jeden z największych klubów w światowej piłce pokazaliśmy taką postawę.
Suárez, który otrzymał nową 5,5-letnią umowę zaledwie rok temu, zdawał się być blisko przejścia do Arsenalu po tym, jak przedstawili oni niesławną obecnie umowę opiewającą na 40 mln i 1 funta. Tak było dopóki prawnicy Liverpoolu nie dokonali analizy kontraktu zawodnika i wykluczyli istnienie w nim klauzuli odstępnego, co oznaczało, że starania napastnika w celu przeforsowania swoich przenosin były daremne.
Zapytany, czy angielska piłka może ujrzeć więcej przypadków strategii w stylu Liverpoolu i United, Moyes powiedział: – Naprawdę nie wiem. Mogę jedynie mówić o tym, co postanowiliśmy zrobić z sytuacją Wayne’a. Sądzę, że czynnikiem, dla którego pozostał było stwierdzenie Manchesteru United, że nie zamierzano go sprzedać. To było proste. Ochłonął gdy tylko to zrozumiał.
Ze względu na rodzinę Glazerów związaną z United i Fenway Sports Group rządzącą w Liverpoolu, oba kluby mają amerykańskich właścicieli, którzy przybyli z kultury, gdzie główne ligi – NFL, NBA i MLB (odpowiednio: futbol amerykański, koszykówka i bejsbol) – są centralnie sterowane. Zawodnicy są wymieniani, a nie sprzedawani, tak więc siła transferowa jest znikoma, w porównaniu do ich odpowiednika w postaci Premier League.
Kiedy John W. Henry umieścił wpis na Twitterze w końcu lipca: „Jak myślicie, co oni palą tam na Emirates?”, było to wymierzone w Arsenal, jednak mogło jednocześnie zostać odczytane jako przemowa do niezwiązanego z piłką wielbiciela na temat tego, jak siła piłkarzy wykroczyła poza skalę.
Po tym, jak Liverpool wstawił się za Suárezem, gdy został uznany winnym obrazy na tle rasistowskim Patrice’a Evry z United oraz po ugryzieniu Branislava Ivanovicia z Chelsea, pewna lojalność byłaby na miejscu. Zamiast tego, Suárez wykonywał starania w kierunku przeprowadzki i odmówił trenowania z drużyną przed ostatecznym zaakceptowaniem faktu, że jego najbliższa przyszłość będzie skupiała się na Anfield. Jako prezes Liverpoolu, Werner powiedział stacji ESPN: – Powiedzieliśmy Luisowi: „Jesteś ważny dla sukcesu drużyny i musimy zrobić to, co leży w interesie Liverpool Football Club. Możesz być sfrustrowany tym, że nie ma nas w Lidze Mistrzów w tym roku, jednak oczekujemy od Ciebie profesjonalizmu”. – W czasie, gdy okienko transferowe zbliża się ku końcowi, zastąpić Luisa byłoby jeszcze trudniej.
Zapytany, czy Suárez może odejść na koniec obecnego sezonu, Werner przypomniał mu o sile, którą dysponuje Liverpool. – Zajmijmy się jednym sezonem na raz. Jeśli w maju przyszłego roku będziemy w Lidze Mistrzów, będzie to powód do radości zarówno dla fanów, jak i dla Luisa. Robimy to, co leży w najlepszym interesie klubu. Niektórzy mogą twierdzić, że to twarda postawa, jednak musimy oznajmić zawodnikowi, że mamy z nim kontrakt i zbadamy sytuację z biegiem czasu. Jednak na chwilę obecną musimy skupiać się umacnianiu sukcesu klubu na boisku.
W United Rooney spędził końcówkę sezonu na intensywnych treningach decydując się mówić jedynie za pośrednictwem nienagrywanych odpraw informacyjnych swoich doradców, podczas gdy sam pragnął transferu do Chelsea. Na razie, od momentu zastąpienia sir Aleksa Fergusona przez Davida Moyesa w dniu 1 lipca, wiadomość, że jest piłkarzem z kontraktem obowiązującym przez kolejne dwa lata pozostała niezmieniona: – Mówiliśmy jemu, jak i wszystkim innym od początku, że nie był na sprzedaż, tak więc nie myślę o tym dzisiaj w jakikolwiek inny sposób – oświadczył Moyes, który odrzucił oferty na 26, a następnie 30 mln funtów ze strony Chelsea, lecz może teraz mówić o Rooneyu jako o potencjalnie dołączającemu do elity legend United. – Powiedzieliśmy, że ma okazję osiągnąć tutaj szczyty, jeśli zechce. Jak dotąd sięgnął bardzo wysoko, jednak ma sposobność sięgnąć miejsc, nie powiedziałbym nieśmiertelnych, jednakże takich, gdzie znajdują się ludzie pokroju Bobby’ego Charltona.
Dla Rooneya, który strzelił dla United 197 bramek, pobicie klubowego rekordu Charltona wynoszącego 249 goli, może znajdować się w zasięgu zaledwie dwóch sezonów. – Istnieje sytuacja, w której Wayne może pójść w ślady niektórych z największych piłkarzy Manchesteru United za pomocą bramek, które może zdobyć – dodał Moyes.
Tak jak Suárez w Liverpoolu, Rooney poznał stanowisko United i zadecydował, przynajmniej na razie, że powinien spuścić z tonu. – Dziwne, że kiedy powróciliśmy do przedsezonowych treningów, on nie sprawiał problemów, radził sobie ze swoją pracą, jak i mentalnie i miałem odczucie, że znajdował się w całkiem dobrym miejscu – stwierdził Moyes.
W tak dobrym miejscu, w jakim United i Liverpool znajdują się po lecie naznaczonym ich niewzruszonym nastawieniem.
Jamie Jackson
Komentarze (16)
Spojrzenie mego mego ojcia który będzie siedział na fotelu w koszulce Man utd. będzie wtedy bezcenne:) pozdro panowie i jutro trzymać kciuki bo musimy w końcu ich pokonać.peace
A Pań już nie pozdrawiasz?
Powiedz mi misiu złoty kim byłby Ali bez Foremana czy Frasera albo Barca bez Realu. Im bardziej utytułowany największy rywal tym większa nasza drużyna. A tak na marginesie to tylko sport wiec zluzuj zawory.pokój
i jakos sie nie zabijamy,a nawet zartujemy z siebie na wzajem i jest spoko.Przechadzalem sie nie raz po miescie w koszulce LFC i zyje.
Pozdrawiam!!!