SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 2411

Okiem Scousera – część LI


Zapraszamy Państwa do lektury kolejnej części Naszej kolumny. Dziś przez moment będziemy rozkoszować się pozycją lidera i zastanowimy się nad zmianami w zespole, które pomogły to osiągnąć a także zwrócimy uwagę na formację defensywną, która została latem solidnie rozbudowana. Zapraszamy!

Liverpool jak United?

Statystycy cofają się coraz dalej w kalendarzu, żeby znaleźć sezon, w którym Liverpool zanotował perfekcyjny start. Do tego kiedy ostatnio zaczynaliśmy ligę z trzema kolejnymi czystymi kontami? Kiedy ostatnio jeden zawodnik dawał trzy kolejne zwycięstwa? Bla, bla, bla. Jakby powracanie do przeszłości miało być punktem wyjścia do znajdowania radości przy kolejnych zwycięstwach. Po co? Jest od tego główka i lewa noga Sturridge’a z ostatnich tygodni. Są szybkie rękawice Mignoleta. Fantastycznie uroczy styl Touré. Odbiory Lucasa. Dystrybucja Gerrarda. Magia Coutinho. Zadziorność Aspasa. Energia Sterlinga, itd. Liverpool zamyka okienko transferowe z pozycji lidera ligi. Pokonując mistrza utwierdza wszystkich, że zasłużenie. Najprawdopodobniej za 35 kolejek będzie inaczej, ale pozwólmy sobie na chwilę czystej radości. Po to jest przecież futbol!

Liverpool rozegrał do tej pory cztery spotkania, w tym trzy u siebie. Pierwsze spotkanie to wiele sytuacji przy niskiej skuteczności i szczęśliwie utrzymany wynik. Drugie to kolejne przypadkowe zwycięstwo przeciwko zespołowi, który ostatnio bronił się przed spadkiem, a nas zmusił do głębokiej defensywy w drugiej połowie. Następne to krok od kompromitacji na własnym obiekcie przeciwko słabemu przeciwnikowi. Na koniec kolejne szczęśliwie dowiezione zwycięstwo. Tak sposób gry Liverpoolu w tych meczach opisywalibyśmy z perspektywy poprzedniego sezonu. „Nie ma trzech punktów, ale jakże ładnie gramy!”. Wymówka przegranych. Nas, sprzed roku.

Dziś staliśmy się United, przynajmniej na chwilę. Tym Fergusona, którego nie cierpieli przeciwnicy. Bez stylu, przekonania i najlepszych piłkarzy kolekcjonowali kolejne zwycięstwa jednym trafieniem. Póki co jesteśmy tacy przez miesiąc, ale to już dobry znak na przyszłość. Młodość, nowy trener, świeże pomysły, zmiany w kadrze. Koniec z takimi wymówkami. Okresem przejściowym był cały poprzedni rok. Teraz pora na wyniki i to również rozumieją na Anfield. Zespół dojrzewa, jednoczy się i rośnie mentalnie cały czas, ale to w Rodgersie zaszły najważniejsze zmiany. W pierwszych swoich meczach pogubił punkty, bo wymagał od swoich piłkarzy głównie utrzymywania się przy piłce. To nieszczęsne podanie Škrtela do Reiny sprzed roku pięknie kontrastuje z grą Mingoleta przeciwko United. Jedyne co się liczy to niedopuszczenie przeciwnika do strzelenia bramki. To czy serią podań od obrony, czy prostym wybiciem piłki na drugą stronę boiska przez bramkarza, przestaje mieć znaczenie. Liczy się efekt końcowy a nie droga, która do niego prowadzi. Niesamowita jest elastyczność, którą wykazuje się Rodgers. Wielu trenerów poza swoim uporem nie ma nic w zanadrzu, kiedy plany nie idą po ich myśli. Brendan już w styczniu atak przestawił na szybkość, a dziś w obronie stawia na skuteczność. Już wie, że jedyna istotna statystyka to liczba spotkań ze strzeloną przynajmniej jedną bramką więcej od przeciwnika.

Czy jednak przedkładamy wynik nad styl? Raczej nie. Skupiamy się jednak na najważniejszym, czyli strzeleniu pierwszej bramki. Fantastycznym uczuciem jest wygranie meczu, podnosząc się z kolan po stracie bramki. To buduje mentalność i poprawia wiarę we własne umiejętności, ale jak często to się zdarza? Strzelasz pierwszy bramkę, więc automatycznie masz większe szanse na sukces. Możesz grać z kontry i czekać na ruch przeciwnika. Jednak przede wszystkim nie musisz już strzelać bramek. Utrzymując koncentrację, dyscyplinę taktyczną, ciężko pracując i pomagając sobie wzajemnie można powstrzymać każdą ofensywę. Ciężko byłoby to osiągać regularnie, ale czasem to się udaje. W naszym przypadku widzieliśmy to przeciwko nieprzewidywalnej Villi na ich terenie oraz w meczu z mistrzami Anglii. Czy tak zamierza grać Rodgers? Nie sądzę. Tylko dziś to jest efektywny i sensowny sposób na kolekcjonowanie zwycięstw. Trener znający dogłębnie swój skład jest świadomy jego możliwości i ograniczeń. Na ten moment nie jesteśmy w stanie rozegrać pełnego spotkania z taką intensywnością jak chociażby pierwsze dwa kwadranse przeciwko Villi. Mamy braki fizyczne, techniczne, tempo naszej gry jest nieregularne a poszczególnie zawodnicy dopiero zaczynają wchodzić na odpowiedni poziom umiejętności i trzeba ciągle czekać na ich rozwój.

Właśnie maksymalne wykorzystywanie walorów zespołu pozwala Rodgersowi cieszyć się z wymarzonego startu sezonu. Dla niego lato było tylko pauzą w pracy, którą na dobre rozpoczął w styczniu. Wtedy narodził się obecny zespół oparty na kreatywności Coutinho i skuteczności Sturridge’a. Liverpool zaczął grać inaczej. Tym razem trener dopasował styl do swoich zawodników i to przynosi efekty. Szybkie i przemyślane transfery pozwoliły na zwiększenie jakości kadry, która kontynuuje dobrą grę z końcówki poprzedniego sezonu. Poprawa jakościowa na poszczególnych pozycjach idzie w parze z polepszaniem gry całego zespołu. Póki co wszystko przebiega zgodnie z planem. Trwa systematyczna wymiana kadry połączona z planem oszczędnościowym. Liverpool chce znowu być konkurencyjny, ale tym razem także rozsądny. Gorzką lekcję złego zarządzania środkami już obecni właściciele odrobili i dziś zrywają z łatką tych, którzy zapłacili tę cenę za Andy’ego Carrolla. Dziś są tymi, którzy za niewiele więcej niż połowę tamtej ceny ściągnęli w styczniu dwóch niezwykłych piłkarzy. Latem kolejny raz przeprowadzono zamach na rozbrzmiały budżet i zdjęto z listy płac kilka znanych nazwisk. Cały czas nie są to interesy, które zadziwiłyby Europę tak, jak ruchy prezesa Tottenhamu. Jednak porównując nasze działania z tymi z ery Purslowa czy Comolliego widać olbrzymi progres.

Liverpool znowu funkcjonuje jak przystało na tak duży klub. Zespół skautów wyszukuje zawodników i pomaga Rodgersowi w identyfikowaniu kolejnych wzmocnień, także do zespołów młodzieżowych. Najpilniejszych wzmocnień dokonano prędko, umożliwiając im przepracowanie pełnego okresu przygotowawczego. Walczono, niestety nieskutecznie, o kilku piłkarzy najwyższej klasy. W końcu przed końcem okresu transferowego zdecydowano się na konkretne nazwiska poszerzające kadrę. Uniemożliwiono Suárezowi odejście, szczególnie do londyńskiego rywala. Ściągnięto aż ośmiu nowych zawodników do pierwszej drużyny, a także dodano kilku zdolnych nastolatków do młodszych zespołów. Latem Liverpool imponował rozsądkiem, spokojem i zdecydowaniem. Prawdę o tym okienku poznamy oczywiście z czasem, ale wyraźnie widać w tych działania spójność i pomysł.

Lider. Nie trzeba znać dokładnej daty, kiedy ostatnio Liverpool okupował pierwszą lokatę, aby wiedzieć, że było to zdecydowanie zbyt dawno temu. Jednak to tylko trzy spotkania. Tabela nie kłamie, owszem, ale po całym sezonie a nie w jego trakcie. Jest zdecydowanie za wcześnie by artykułować mocniejsze cele na ten sezon, ale przyjemnie widzieć, że klub w końcu wykazuje inicjatywę i wyraźnie chce pokazać, że będzie się liczył w tym sezonie. Komplet zwycięstw jednak nie jest jakimś cudem. To nic nadzwyczajnego i nieoczekiwanego. Każdy kto obserwował sposób gry zespołu w ostatnich miesiącach poprzedniego sezonu i w okresie przygotowawczym miał prawo czuć spokój, ponieważ zespół Rodgersa za każdym razem grał w piłkę lepiej od przeciwnika i przeważnie wygrywał. Ostatnie jedenaście ligowych spotkań bez porażki, ostatnich pięć wygranych. Bez Luisa Suáreza Liverpool zdobył 19 punktów na 21 możliwych, a w tych siedmiu kolejkach stracił zaledwie jedną bramkę! To już nie przypadek a wypracowany sposób gry i zespół gotowy do podjęcia wyzwania. Wygrywanie kolejnych spotkań przez Liverpool nie powinno już szokować. Przynajmniej nie nas.

Rodgersowi w rok czasu udało się zbudować niezwykłą więź w zespole. Od dłuższego czasu brakowało nie tylko odpowiedniego nastawienia i siły mentalnej w zespole, ale głównie takiego zjednoczenia, które obecnie obserwujemy. To pozwala tej grupie się rozwijać i osiągać coraz lepsze rezultaty. To nie były trzy przekonujące zwycięstwa, ale również nie były to spotkania, w których nogi naszym piłkarzom drżałyby do ostatnich sekund o wynik. Metody Brendana wyraźnie działają. Jego często górnolotne wypowiedzi trafiają do zawodników i pozwalają im mocniej w siebie wierzyć, a także wzajemnie ufać. Poprzedni sezon Rodgers przeznaczył na udowadnianiu wszystkim wokół, że jest właściwą osobą u steru. Długotrwała niemoc w meczach przeciwko czołowym drużynom ligi niczego nie ułatwiała. Miejsce na koniec w tabeli również. Tym bardziej kolejne afery dotyczące Suáreza. Jednak teraz sytuacja wygląda odmiennie jak jego odchudzona sylwetka i wybielone zęby. Dziś notuje wymarzony start, kadra została odpowiednio wzmocniona a pozycja lidera pozostaje nietknięta na przynajmniej dwa tygodnie i to wszystko zaraz po pokonaniu odwiecznego rywala, którego prowadzi wczorajszy lokalny rywal. W Liverpoolu panuje cisza i spokój.

Czy to jest zespół zdolny do ciągłego wygrywania przez cały sezon? Niekoniecznie. Nie dlatego, że jednobramkowe zwycięstwa to niezbyt przekonująca droga po tytuł. Brakuje przede wszystkim regularności. Cały czas rozegranie całego spotkania na równym poziomie sprawia nam spory problem. Na szczęście obecnie mamy dużo większą wiedzę jak należy grać w różnych sytuacjach i to pozwala nam radzić sobie w trudniejszych momentach. Jednak to za mało, aby w Premier League odnieść sukces. Potrzeba większej dominacji, szybszego tempa akcji i większego zdecydowania pod polem karnym przeciwnika. Niewykluczone, że w tym kierunku ta drużyna będzie ewoluowała, ale bardzo ciężko będzie Rodgersowi wytrzymać presję, koncentrację i dyscyplinę taktyczną na tym etapie budowy drużyny tak, aby uniknąć wpadek. Te przyjdą, tak jak kolejne choćby chwilowe wzloty. Jednak dziś już wiemy, że to jest zespół z charakterem, który nie ugnie się przed żadnym przeciwnikiem. Uzyskanie tego to był konieczny krok w powrotnej drodze do czołówki. Bez odpowiedniego nastawienia, wiary i zaufania do umiejętności nie tylko własnych, ale też kolegów, nie powstanie żaden ambitny zespół. W tym momencie nie wygraliśmy niczego. Nie osiągnęliśmy nic. Wigan spadło z ligi mając trzykrotnie więcej zwycięstw niż my obecnie. Należy twardo stąpać po ziemi i z pewnością drużyna jest tego świadoma.

Za chwilę kolejne spotkania, 35 kolejnych bardzo ciężkich pojedynków. Przyjdzie nam grać w deszczu, zimnie, na kilkunastu nieprzychylnych stadionach, przeciwko różnego kalibru przeciwnikom, ale jeśli za każdym razem utrzymamy koncentrację jedynie na następnym rywalu i zachowamy nastawienie, które prezentujemy obecnie, to w maju dla odmiany mogą pojawić się uśmiechy na naszych twarzach, a Europa na powrót przywita swojego pięciokrotnego mistrza w elicie. Mocnym startem nie pokazaliśmy jeszcze niczego nadzwyczajnego, ale zademonstrowaliśmy jedno: jesteśmy gotowi do walki i wiemy dokładnie po co wychodzimy na boisko. Wspaniałe jest to, że już nie będziemy zmuszeni przez cały sezon żałować punktów straconych na początku rozgrywek. Wspaniałe jest to, że przed kolejnym meczem Liverpoolu nie czuć dużego niepokoju, bo z pewnym przybliżeniem wiadomo, czego można po ludziach Rodgersa oczekiwać. Wspaniałe jest to, że Liverpool się liczy, znowu. Celem na ten sezon nie powinno być tylko załapanie się na czwarte miejsce w lidze. Powinno to być zakopanie olbrzymiej przepaści z poprzednich sezonów, które dzieliły Liverpool od mistrza. Tylko celując naprawdę wysoko będziemy odpowiednio funkcjonować a kto wie, może nawet osiągać więcej niż powinniśmy? Ograniczenia i minimalizm to droga do nikąd, spytajcie o to Roya Hodgsona.

Defensywa przez duże D

Obrona Liverpoolu, rok temu dziurawa jak ser szwajcarski i skoczna niczym Ryszard Kalisz, miała zostać poddana solidnej przebudowie latem. Tymczasem Rodgers niemal ignorując tę formację, przez długi okres zadowalał się jedynie darmowym pozyskaniem Kolo Touré. Chociaż ten zaimponował entuzjazmem niczym u nastolatka i formą z czasów Kanonierów, nie sposób było ukryć rozczarowania brakiem konkretnych inwestycji na newralgiczne punkty defensywy. Williams, de Vrij, Papadopulos, Alderweireld to tylko kilka nazwisk, którym fani poświęcili wiele uwagi. Jednego dnia gracz Swansea był idealnym kandydatem na następcę Carraghera, następnego to młody Holender pasował do polityki transferowej klubu, później okazało się, że Grek to najlepszy obrońca, jakiego widziała Europa a były już gracz Ajaksu to największa jakość w stosunku do ceny. Tymczasem do ostatniego dnia okna transferowego kazano kibicom czekać na to właściwe wzmocnienie w osobie Sakho.

Tak, do klubu dołączyli również Ilori i Cissokho, ale to nie oni mają odgrywać główne role w tym sezonie. To nie na nich klub rozbił skarbonkę w ostatniej chwili. To właśnie młody Francuz stał się długo oczekiwanym wzmocnieniem formacji, której nie tylko brakowało przywództwa, ale przede wszystkim jakości. Obecność Carraghera w ostatnich miesiącach w zespole to nie tylko wyraz uznania dla jego umiejętności, ale jednocześnie symbol słabości formacji, w której główną rolę odgrywa człowiek, który dobrze wie, że za kilka miesięcy będzie w weekendy w garniturze zajmował się komentowaniem spotkań. Fakt, że również pierwszoplanową rolę zaczął odgrywać zapomniany w ostatnich latach Touré, świadczy na niekorzyść pozostałych zawodników, w szczególności Aggera i Škrtela, którzy jeszcze w czasach dominacji pary Hyypiä i Carragher, zostali namaszczeni na ich następców.

Upadek formy Słowaka to szczególnie druga połowa poprzedniego sezonu. Stracił on nie tylko miejsce w składzie, ale również zaufanie trenera. Nie tylko odnośnie jego umiejętności, ale tego, że jest w stanie prowadzić linię defensywną. Żeby zespół był silny mentalnie potrzebna jest eliminacja słabych ogniw. Niestety Škrtel okazał się takowym w poprzednim sezonie. Mimo wszystko latem nie odszedł. Nie tylko pozostał, ale zanotował piorunujący powrót do gry przeciwko Manchesterowi United. Czy to na nowo stwarza mu możliwość regularnej gry? Ciężko to ocenić, ale nie można tego wykluczyć. Chociaż nie taki był plan, to zawsze lepiej mieć kilku piłkarzy w formie na jedną pozycję niż jednego nieprzygotowanego w składzie.

Mimo nominacji na drugiego kapitana i kolejnym deklaracjom o lojalności, pozycja Daniela Aggera nie była wcześniej tak zagrożona jak obecnie. Jego gra defensywna wymaga poprawy. W trzech rozegranych meczach ligowych to on był tym słabszym z pary środkowych obrońców. Ze Stoke w dziwaczny sposób podarował w ostatnich minutach rywalom rzut karny. Z Villą czy United nie poradził sobie kilkukrotnie z Benteke czy van Persiem. To jeszcze nie wstyd, ponieważ większość ligi tego nie potrafi, ale kolejno Touré i Škrtel sprostali zadaniu. Tak, Mignolet czy nieskuteczność przeciwnika pozwoliły nam zachować trzy czyste konta, ale wyraźnie Agger nie kontroluje swojej gry defensywnej tak dobrze jak wyprowadza piłkę. Ciągle jego atuty pozwalają przysłaniać słabości. Bez jego udziału nie padłaby decydująca bramka przeciwko United. Jednak balansuje on na cienkiej linii i kto wie, czy Sakho nie będzie najsilniej napierał właśnie na jego pozycję.

Tutaj należałoby zastanowić się nad rolą Francuza w układance Brendana Rodgersa. Teoretycznie tak drogi obrońca powinien mieć pewne miejsce w składzie. Dotychczasowy pewniak Agger powinien zostać, więc jeżeli formacja nie ulegnie zmianie to na środku obrony powinniśmy oglądać ich obu. Jednak to układ jedynie na papierze. Zarówno Touré, jak i Škrtel nie dali trenerowi żadnego powodu by z nich rezygnować. Szykuje się niezwykłe kilka tygodni walki o miejsce w składzie dla tej czwórki. Spore doświadczenie w paryskim klubie w tak młodym wieku to niezła rozgrzewka przed Premier League, ale samo trenowanie i gra obok prawdopodobnie najlepszego obrońcy globu, Thiago Silvy, nie czyni go równie dobrym. Kolejny raz wykorzystaliśmy sytuację, w której bardzo dobry zawodnik staje się dostępny dla nas ze względu na nadmiarowe inwestycje bogatego klubu.

Podstawowym pytaniem jest, czy Sakho gwarantuje wyższą jakość niż reszta naszych środkowych obrońców. Gdyby nie wierzył w to Rodgers, nie postanowiłby wydać dużych pieniędzy na niego. Pozostaje więc pytanie jak jego talent zostanie wykorzystany? W czteroosobowej formacji przejąłby zadania prawdopodobnie Touré lub Škrtela. Zaskoczeniem mimo wszystko byłoby zrezygnowanie z usług Aggera. Może jednak tylna formacja zostanie dopasowana do możliwości zawodników i przestawiona tak, żeby zmieścić możliwie najwięcej najlepszych piłkarzy. Może Sakho zajmie miejsce na lewej obronie lub zmienimy ustawienie na trzech środkowych obrońców. To już trudne decyzje, przed którymi stanie Rodgers, ale to tylko przyjemny problem, z którym wcześniej nie mógł mieć w Liverpoolu styczności. Dziś nie tylko uzbierał jakościowych graczy, ale także odpowiednio szeroką kadrę, aby być przygotowanym na każdą okoliczność z jaką zmierzyć się przyjdzie naszym obrońcom. Taka sytuacja będzie trwać przynajmniej do stycznia, kiedy może przyjdzie moment na rozstanie się z niektórymi zawodnikami, którym będzie brakować gry.

Formacja defensywna, która wydawało się jest ignorowana i niedoceniana przez managera, nabiera kształtu dzięki czterem nowym graczom. Obecnie nie brakuje opcji lub jakości a raczej czasu na jej zgranie i dopasowanie. Chociaż w meczu pucharowym niewiele dobrego można napisać o postawie obrony przy straconych bramkach to już jak najbardziej za ligowe trzy czyste konta należą się pochwały. Nie przesadne, ponieważ w każdym meczu albo właśnie Mignolet albo nieudane zagranie przeciwnika mogły pozbawić nas jednocześnie zwycięstw i fotelu lidera. Jednak poprawa jest widoczna i łączy się z nie tylko ze wzrostem formy zawodników. Duże znaczenie ma tu jednocześnie postać nowego, mocnego bramkarza oraz dobra dyspozycja środkowych pomocników Lucasa i Gerrarda. Oczywiście dopóki tej parze starcza… pary.

Przede wszystkim bogactwo dotyczy środka obrony. Poza istotną czwórką obrońców są także młodzi Ilori, Wisdom, Kelly czy kontuzjowany Coates. Jednak przy odpowiedniej formie i zdrowiu starszych kolegów ich szanse na grę są skrajnie ograniczone. Co innego na bokach. Poza i tak niedostępnym Urugwajczykiem wymienieni zawodnicy stanowią konkurencję głównie dla Glena Johnsona na prawej stronie. W obliczu jego ostatniego urazu szykuje się interesujące starcie młodych wilków o wejście do składu. Na lewej stronie bogactwa jak zwykle niestety nie ma. Ściągnięty jako konkurencja Cissokho doznał urazu zanim zdążył chociażby pobrudzić koszulkę i trzeba będzie kilka tygodni na niego poczekać, chociaż José Enrique, jak zwykle w tej fazie sezonu, spisuje się bez zarzutu.

Podsumowując, przed Liverpoolem kilka ciekawych miesięcy na zbudowanie jak najsilniejszej defensywy. Poprzeczka została niebezpiecznie wysoko podniesiona za sprawą świetnego startu w lidze i 270 minut bez straty gola w nowym sezonie ligowym. Silna konkurencja powinna pozwolić na wyklarowanie się najmocniejszego zestawienia, które będzie musiało sprostać wielu wyzwaniom, aby pomóc Rodgersowi osiągnąć najważniejszy cel jakim jest powrót do Ligi Mistrzów. Każdemu będzie równie trudno dostać się na boisko, jak także utrzymać miejsce w składzie. Dawno Melwood nie widziało takiej walki o miejsce w defensywie. To nie może nam zaszkodzić.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (8)

galthar 08.09.2013 22:53 #
Super artykuł. Idealny na niedzielny wieczór :D
Oski_LFC 08.09.2013 23:43 #
Gdybym miał możliwość zabrania jednej rzeczy na bezludną wyspę, to wziąłbym teksty Hulusa.
Gall 08.09.2013 23:45 #
Kurde. Oskar - dobrze, że nie Hulusa bo byłoby to co najmniej dziwne... zapewne dla niego samego. A tak na poważnie, to bardzo dobry i rozsądny komentarz. Widać progres, ale widać również, że nie wszystko jest takie jak należy i trzeba to poprawiać z każdym kolejnym treningiem czy później meczem. Ten sezon ma być przełomowy, następny mistrzowski.
Oski_LFC 08.09.2013 23:53 #
@Gall - Nie, nie, nie... Teksty, to tylko teksty. Chyba że całą redakcją tam wyjedziemy :)
Robert1966 09.09.2013 11:06 #
Bardzo dobry artykul i chociaz jestem zmeczony po zlej , malo przespanej nocy czytalem z ciekawoscia.Fajnie.Powaga.
guzio112 09.09.2013 17:14 #
At the end of the storm..
liverpoolski 10.09.2013 08:37 #
Fajny artykuł co zresztą normą u Hulusa. Jednak zabrakło mi głębszej analizy rotacji kadry na różnych pozycjach. To fakt, że wzmocniliśmy środek obrony, czyli coś co było piętą achillesową Liverpoolu ostatnimi czasy, ale czy tak naprawdę mamy wiele opcji teraz na lewą i prawą stronę obrony? Zwłaszcza teraz, gdy Johnson jest kontuzjowany a Kelly daleki od formy. Co zrobimy w przypadku kontuzji Lucasa i Allena, czy przesuniemy Aggera/Sakho jako defensywnego pomocnika? itp. Wiem, że Hulus nie jesteś jasnowidzem i ciężko przewidzieć decyzje Brendana, ale ciekawy jestem jak wyglądałaby Twoja analiza potencjalnego ustawienia Liverpoolu, teraz gdy już wiemy, jaką kadrą będzie grał przez najbliższe 4 miesiące. Bo w Twoim artykule moim zdaniem tego zabrakło.
Hulus 10.09.2013 14:50 #
@liverpoolski
Takich wariantów do analizy byłoby wiele, ale brak Lucasa i Allena to faktycznie jest problem, o którym często się wspomina, czyli brak zaplecza na pozycji DM'a. Moim zdaniem przy tym bogactwie na środku obrony Agger ma szansę przejść do linii pomocy, ale to jedynie w ostateczności. Rodgers na pewno nie poświęci jednego miejsca w pomocy dla kogoś, kto miałby tylko odbierać piłkę a Duńczyk myślę poradziłby sobie w środku pomocy, chociaż nie wiem czy potrafiłby odpowiednio szybko reagować i podawać. Jednak z tyłu jak ma piłkę to widzi więcej i ma więcej czasu na zagranie. W środku trzeba mieć oczy dookoła głowy. Lucas, Allen, Gerrard, Henderson. Dowolna para z nich jest w stanie dać nam defensywnie odpowiedni poziom gry w pomocy, więc dopóki nie wypadnie nam trzech z nich to problemu nie ma.

A o bokach obrony nie ma co pisać. Defensywnie to przede wszystkim dwóch gości od asekuracji. W naszej grze ważniejsza jest ich gra z piłką przy nodze, więc to już inny temat.

Pozostałe aktualności

Kelleher przed meczem z Southampton  (0)
23.11.2024 13:45, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wideo z wczorajszego treningu  (0)
23.11.2024 12:36, Piotrek, liverpoolfc.com
Gerrard komplementuje Curtisa Jonesa  (1)
23.11.2024 12:17, Bartolino, The Times
Wywiad z kibicem Southampton  (0)
23.11.2024 11:56, B9K, thisisanfield.com
Garść informacji z treningu Liverpoolu  (0)
23.11.2024 11:19, Kubahos, liverpoolfc.com
Wieści kadrowe przed meczem z Southampton  (1)
23.11.2024 10:45, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Nadszedł czas Conora Bradleya  (0)
22.11.2024 23:45, Bajer_LFC98, Liverpool Echo
Carrick pełen zachwytu nad Benem Doakiem  (0)
22.11.2024 23:42, K4cper32, Liverpool Echo