Czas na Aggera
Myślę, że nadszedł ten moment, by Daniel Agger ponownie zameldował się w pierwszym składzie Liverpoolu podczas sobotniej konfrontacji przeciwko stołecznemu Fulham.
Duńczyk jest zbyt dobrym zawodnikiem, by marnotrawić jego potencjał sadzając go na ławce rezerwowych. Po tym, co widzieliśmy w miniony weekend, muszą nastąpić zmiany.
Może nie popełnialiśmy karygodnych błędów w defensywie, ale nie potrafimy zachować czystego konta.
Agger jest prawdziwie oddany Liverpoolowi. Wicekapitan od ponad miesiąca czeka na swą szansę i zasługuje na to, by ją otrzymać.
Duńczyk świetnie rozprowadza piłkę od tyłu, bardzo dobrze czyta grę i potrafi stworzyć zagrożenie pod bramką rywali.
W sobotę strzałów z dystansu było jak na lekarstwo.
Zdaję sobie sprawę, że Aaron Ramsey oddał fenomenalny strzał, który ugodził nas prosto w serce, ale niedopuszczalne jest to, jak wiele miejsca pozostawiono zawodnikowi tego kalibru.
Byliśmy zbyt asekuracyjni i parokrotnie zapłaciliśmy za tę opieszałość najwyższą cenę w tym sezonie.
Kolo, Martin i Mamadou całkiem dobrze sobie radzą, stąd nie wiem, za którego z nich Daniel miałby wskoczyć do składu, ale jestem przekonany, że z Aggerem linia obrony będzie silniejsza.
Czuliśmy przed Arsenalem zbyt duży respekt i londyńczycy skrupulatnie to wykorzystali.
W pierwszej połowie doszczętnie zabarykadowaliśmy się pod własnym polem karnym. Irytował mnie fakt, że nie zrobiliśmy nic, by Mertesacker bądź Koscielny popełnili błąd.
Nie było wsparcia dla naszych dwóch żądeł. Suárez i Sturridge pozostawieni zostali sami sobie.
Gra piłką z naszej strony rozpoczęła się przy stanie 2:0, a to zdecydowanie zbyt późno.
Sobota uzmysłowiła wszystkim, że snute przez niektórych marzenia o tytule mistrzowskim są irracjonalne. Celem jest czołowa „czwórka” i śmiem twierdzić, że jest to w naszym zasięgu.
Mamy 20 punktów po 10 kolejkach. Przed rozpoczęciem rozgrywek większość z pocałowaniem ręki przyjęła by tak obfitą zdobycz punktową.
To przełomowy sezon. Musimy wywalczyć awans do Ligi Mistrzów, by utrzymać naszą gwiazdę na Anfield, bo jeśli nie, trener będzie zmuszony do przebudowy drużyny.
Przed nami ciężkie wyjazdy na stadiony Evertonu, Tottenhamu, Manchesteru City i Chelsea, dlatego musimy wyciągnąć wnioski po porażce z Arsenalem.
Po porażce z Southampton szybko podnieśliśmy się z kolan wygrywając z Sunderlandem. Bez dwóch zdań podobnie musi być z Fulham.
Kiepsko radzą sobie na obcym terenie i ich szkoleniowiec Martin Jol jest pod stale rosnącą presją. Ten zespół jest jak najbardziej do ogrania i pod żadnym pozorem nie możemy zaprzepaścić tej szansy.
Komentarze (0)